poniedziałek, 24 grudnia 2012

Merry Christmas! ♥

Dzisiaj Wigilia, więc chciałabym każdej z Was z osobna życzyć wielu radosnych chwili, aby uśmiech nigdy nie schodził z waszych twarzy, byście potrafiły wyciągać wnioski z porażek i nie załamywały się nimi ^^ Oczywiście, aby każda z Was spotkała chłopaka podobnego do naszych mężów xD, by mogła bawić się na ich koncercie. Życzę wam, także świąt w gronie najbliższych, miłości, prawdziwych przyjaciół, by nie otaczali was fałszywi ludzie. 
I na koniec mało oryginalnie, spełnienia marzeń i wszystkiego, wszystkiego najlepszego.
Całuję miśki!
Kadi ♥



sobota, 8 grudnia 2012

Rozdział 4


Od autorki: 
Tym razem piszę na początku, bo mam coś ważnego do napisania. To jest ostatni rozdział przed świętami. Ale nie bójcie się wrócę tu jeszcze z konkursem i oczywiście nagrodami dla was. Ale to dopiero przed nowym rokiem... Jeszcze wam wszystko wyjaśnię. Będę waszym świętym mikołajem :) Ale o tym potem. Rozdział jest trochę uczuciowy, ponieważ zbliżają się święta no i chciałam, żeby wprawił was w miły nastrój. Jestem ciekawa waszych opinii, a więc komentujcie, komentujcie, komentujcie. Do następnego!
Kadi ♥





Życie wiele razy zmusza nas do podjęcia decyzji, które nie jednokrotnie krzywdzą nas, ale i naszych bliskich. Przemierzając ścieżki życia poszukujemy miłości i akceptacji, którą jeśli mamy szczęście otrzymujemy z czasem. Często zdarza się, że żałujemy naszych postanowień i pragniemy wrócić do tego co było, jednak czasu nie cofniemy i staramy się pogodzić z losem, o którym w gruncie rzeczy zdecydowaliśmy sami. Miłość- tak… To uczycie, które daje człowiekowi wiele szczęścia i sprawia, że potrafimy latać, jednak kiedy wygasa my razem z nim. Tak właśnie czułam się, kiedy straciłam Nialla. Nie potrafiłam zrozumieć, dlaczego mnie zostawił. Cały czas wracam myślami do przeszłości, zastanawiam się co by było gdyby i rozdrapuję stare rany. Boli? Owszem, ale staram się o tym nie myśleć. Udaję, że go nie ma. Jednak to nie pomaga. Sprawia, że boli jeszcze bardziej. Z Louisem dogadujemy się jak dawniej. Ta rozłąka dobrze wpłynęła na nasze relację, co mnie bardzo cieszy. Zaczęłam rozglądać się za mieszkaniem do wynajęcia i nawet udało mi się znaleźć małe na przedmieściach. Niestety, aby samemu się utrzymać będę musiała znaleźć jeszcze jedną pracę. Będzie trudno zdaję sobie z tego sprawę, ale doszłam do wniosku, że nie potrafię dłużej mieszkać z mężczyzną, który przez tyle czasu mnie oszukiwał. Tak bardzo pragnęłam dorosnąć. A teraz, jednak nie czuję się dojrzała. Dwa lata wycięte z życiorysu robią swoje. Nadal mam przed oczami twarz naszej córeczki, której niestety nie ma. Ta próba pokazała mi, że jestem w stanie zrobić wszystko dla Nialla i maleństwa, które moglibyśmy mieć. Szczerze to coraz częściej zastanawiam się po co, po raz trzeci wróciłam. Lepiej byłoby gdybym zasnęła na wieczność. W końcu koniec problemów, zmartwień. Życie po śmierci, które mogłoby być lepsze od tego dotychczasowego, ahhh…

Dzisiaj przeprowadzam się do nowego mieszkania. Od trzech tygodni nie widziałam się z Louisem i pozostałą czwórką. Przez tydzień będą jeszcze w trasie, a ja będę miała w końcu czas na to, aby odetchnąć. Wzięłam ostatni karton z domu mojego i Adriana i włożyłam do taksówki. Patrzyłam jak mieszkanie znika za horyzontem. Nie żałowałam podjętej decyzji. Nawet cieszyłam się, że tak potoczyły się moje losy.
Podeszłam powoli do drzwi i przekręciłam kluczyk w zamku. Usłyszałam ciche skrzypnięcie drzwi. Otworzyłam je i weszłam do środka. Mieszkanie nie było duże, ale przytulne. Czułam, że w pewnym stopniu znalazłam swoje miejsce w świecie, w którym jestem niezależna. No dobra nie całkiem, ponieważ dziadkowie nadal dają mi pieniądze na studia. Jednak utrzymuję się sama. Udało mi się znaleźć pracę w miejscowej kawiarni, więc nie będę musiała martwić się o to, jak zapłacę rachunki. Postawiłam karton w przedpokoju i weszłam głębiej. Salon, kuchnia z małym stołem, dwie sypialnie i łazienka- normalne mieszkanie, jednak jedna rzecz sprawiła, że zakochałam się w tym lokalu. Widok z okna był przepiękny. Panorama Londynu w całej okazałości. Mój błogi stan przerwał żołądek, który domagał się śniadania. Pośpiesznie udałam się do kuchni i wyciągnęłam z szafki płatki oraz mleko z lodówki. Nie było to oryginalne śniadanie, jednak zawsze coś. Po skończonym posiłku włożyłam brudne naczynie do zmywarki i wyszłam na spacer po okolicy. Szłam wolno mokrymi uliczkami i nawet się nie spostrzegłam, a znalazłam się na jednej z głównych ulic Londynu. Stwierdziłam jak już jestem w centrum to wstąpię do Starbucks. Złożyłam zamówienie, wzięłam swoją kawę i usiadłam przy jednym ze stolików. Nie wypiłam nawet połowy, kiedy zauważyłam, że w kawiarni pojawiłam się znajoma mi para, co wywołało nie małe zdziwienie na mojej twarzy ponieważ myślałam, że są jeszcze w USA. Dziwne, że Louis się nie odezwał i nic mi na ten temat nie powiedział. Byłam jeszcze bardziej zdziwiona, jak zauważyłam, że siadają przy stoliku obok mnie. Jednak Lou mnie nie zauważył, a byłam prawie na 100% pewna, że El mnie nie poznała i dlatego w żaden sposób nie zareagowała, kiedy nasze spojrzenia się spotkały. Postanowiłam posłuchać o czym rozmawiają.
- Lou, powiesz mi w końcu co się dzieję? Czemu wróciliście wcześniej do UK?- zapytała zaniepokojona brunetka
- Z Niallem nie jest dobrze. Nie wiemy, co mamy robić. Jak mu pomóc. – powiedział zrezygnowany
- Co? Z Niallem? Jak to?
- On ją nadal kocha- odparł mój bart.
Więcej nie chciałam wiedzieć. Włożyłam słuchawki do uszu. Zauważyłam, że ostatnio blondyn był nieco przygaszony i jedyne, co robił to snuł się po mieszkaniu Louisa. Zdawałam sobie sprawę z tego, że Amy musiała go zostawić, skoro jego nastrój jest taki jaki jest. Dokończyłam swoją kawę i postanowiłam udać się do wyjścia. Niestety pech chciał, że w ostatnim momencie Louis spostrzegł, że wychodzę. Jednak udałam, że go nie słyszę i jak gdyby nigdy nic szłam przed siebie dalej. Nie miałam ochoty dzisiaj z nikim rozmawiać. W pewnym stopniu Niall był nadal moim przyjacielem i mimo tego, że połowa mojego serca go nienawidziła, to druga połowa chciała kolejny raz zobaczyć na jego twarzy tak dawno niezauważalny uśmiech radości. Nie wiem, co mnie podkusiło, ale wybrałam numer blondyna i napisałam:
Miłość nie wybiera, ból po rozstaniu boli, jednak przyjdzie taki czas, kiedy znajdziemy osobę za którą będziemy gotowi oddać życie. Chcę, żebyś wiedział, że bez względu na to, co było, możesz na mnie liczyć.
Lottie
Napisałam i wcisnęłam przycisk: Wyślij. Nie wiem czy dobrze zrobiłam, jednak czułam, że musiałam tak postąpić. Chciałam, żeby wiedział, że ma we mnie wsparcie i w każdej sytuacji może na mnie liczyć. Pragnęłam dać mu wsparcie, którego sama nie otrzymałam, by dostrzegł, że mimo przeszłości jestem w stanie kolejny raz obdarzyć go zaufaniem.

Mijały dni, a ani Niall, ani chłopaki nie dawali znaków życia, mimo tego, że byli w Londynie. Szczerze to pogodziłam się z tym faktem i postanowiłam nie przejmować. Żyłam swoim życiem, w którym wiele się działo. Musiałam napisać 5 zaległych artykułów, do tego uczelnia, no i oczywiście praca w kawiarni. Nie miałam chwili oddechu. Kiedy w końcu przyszła upragniona niedziela, jedyne czego pragnęłam to dawka snu, którego niestety w ostatnich dniach nie miałam za dużo. Rano obudził mnie telefon od Louisa. Na początku myślałam, że źle widzę, ale nie to był naprawdę on. Powiedział tylko, żebym była gotowa na 16, bo ma dla mnie niespodziankę. Szczerzę to olałam ten telefon i poszłam spać dalej. Obudziłam się po 14. Nie wierzyłam sama, że aż tak długo spałam. Zwlokłam się z łóżka i powoli podreptałam do łazienki. Wzięłam kąpiel, wysuszyłam włosy i postanowiłam powoli się przygotowywać do spotkania. Założyłam zwykłe jeansy i beżowy sweterek z wielkim sercem na środku, do tego naszyjnik, lekki makijaż i byłam gotowa, akurat na zegarze wybiła godzina 16. Założyłam płaszczyki i botki, ponieważ zaczynało się robić chłodno. Pierwsze oznaki zimy można było już dostrzec na ulicach Londynu. Louis czekał w samochodzie przed moją kamienicą.
- Hej braciszku!- powiedziałam i cmoknęłam jego policzek
- Hej!- odpowiedział z uśmiechem na twarzy.
- Co ty taki zadowolony jesteś?- zapytałam
- A tak jakoś- oparł. Nie chciałam dalej ciągnąć tego tematu, więc skierowałam swój wzroku na widoki za oknem. Znałam tą okolicę i byłam bardzo zdziwiona czemu tutaj przyjechaliśmy.
- Lou…- nie pozwolił mi dokończyć
- Zaufaj mi- powiedział i zawiązał mi oczy chustką. Załapał mnie za rękę i zaczął prowadzić do miejsca, z którym wiązało się tyle wspomnień. Usłyszałam jak otwierają się drzwi. Louis zaprowadził mnie, jak dobrze pamiętałam rozmieszczenie pomieszczeń, do salonu i kazał usiąść na poduszce na podłodze. Potem odwiązał mi oczy. Siedziałam w kole, a wokoło mnie ustawione były świeczki, przerwy między nimi wypełniały płatki róż. W kominku zażył się ogień, po prawo ustawiony był pięknie nakryty stół. Nie mogłam wydusić słowa. Byłam w szoku. Odwróciłam się, żeby zapytać Lou, co się dzieję, jednak zamiast niego w drzwiach stała osoba, której się kompletnie nie spodziewałam. Nasze spojrzenia się spotkały, a ja poczułam znowu to przyjemne ciepło w środku. Jednak wraz z nim przyszedł ból, który sprawił, ze na mojej twarzy pojawił się grymas niezadowolenia. Chłopak przełknął ślinę i zaczął grać na gitarze piosenkę, której słowa całkowicie mnie zszokowały:

Włącz

Falling a thousand feet per second
You still take me by surprise
I just know we can't be over
I can see it in your eyes
Making every kind of silence
Takes a lot to realize
It's worse to finish than to start all over
And never let it lie
And as long as I can feel you holding on
I won't fall
Even if you said I was wrong

I'm not perfect
But I keep trying
Cause that's what I said
I would do from the start
I'm not alive if I'm lonely
So please don't leave
Was it something I said
Or just my personality

Making every kind of silence
It takes a lot to realize
It's worse to finish than to start all over
And never let it lie
And as long as I can feel you holding on
I won't fall
Even if you said I was wrong

I know that I'm not perfect
But I keep trying
Cause that's what I said
I would do from the start
I'm not alive if I'm lonely
So please don't leave
Was it something I said
Or just my personality

When you're caught in a lie
And you've got nothing to hide
When you've got nowhere to run
And you've got nothing inside
It tears right through me
You thought that you knew me
You thought that you knew

I'm not perfect
But I keep trying
Cause that's what I said
I would do from the start
I'm not alive if I'm lonely
So please don't leave
Was it something I said
Or just my personality

I'm not perfect
But I keep trying
Cause that's what I said
I would do from the start
I'm not alive if I'm lonely
So please don't leave
Was it something I said
Or just my, just my
Self, just myself
Myself, just myself

I'm not perfect
But I keep trying
Skończył, a nasze twarze dzieliły milimetry. Poczułam się tak jak trzy lata temu, jakby ktoś cofnął czas.
- Lottie ja nadal cię kocham- szepnął do mojego ucha, a mnie przeszły dreszcze. Odsunął się kawałek ode mnie i patrzył głęboko w mojej oczy. Czekał aż coś powiem.
Jednak ja nie potrafiłam. W głowie miałam paskudny mętlik, a w sercu burzę. Wszystkie uczucia do niego mieszały się ze sobą. Musiałam podjąć decyzję. Po chwili wiedziałam, że jedyną rzeczą, którą mogę zrobić w tej sytuacji jest...