poniedziałek, 30 lipca 2012

Konkurs- wyniki


W konkursie wygrała praca: Anity
tt: @Polish_ Anita 
Dziewczyna prowadzi też własny blog z imaginami, serdecznie was zapraszam do odwiedzenia strony, bo warto: 

Pierwsza randka Lottie i Niall’a:


- Babciu, proszę... Opowiedz mi jeszcze raz, jak poznałaś dziadka! – prosiła błagalnym głosem mała dziewczynka.                                                    
- Skarbie. Przecież znasz dokładnie tę historię, opowiadałam Ci ją setki razy... – starsza pani siedząca na bujanym fotelu próbowała przekonać wnuczkę do zmiany decyzji. Jednak, gdy ujrzała smutek w jej oczach, postanowiła zadowolić ją czymś innym -  Ale może chciałabyś usłyszeć coś, czego Ci jeszcze nigdy nie opowiadałam? – odparła i odłożyła wełniany szalik z zamiarem dokończenia później.                                                                           
- A co to za opowieść, babciu? – zapytała z wyraźnym zaciekawieniem.    
- Będzie o naszej pierwszej randce. Pamiętam to, jakby wydarzyło się wczoraj...


Lottie była już gotowa. Nie wiedziała, gdzie  zabierze ją Niall. Powiedział jedynie, że pokaże jej coś niezwykłego poza miastem. ‘Czyli na pewno nie będzie to jakaś wykwintna restauracja’ – pomyślała zastanawiając się, czy wybrała odpowiednie ubrania. Miała na sobie niebieską bluzkę bez ramiączek, jasne jeansy i granatowe baleriny. Jej rozpuszczone włosy układały się idealnie, tworząc lekkie fale.                                                                            
Spojrzała na zegarek, który wskazywał piętnastą. Ostatni raz przyjrzała się swojemu odbiciu w lustrze, uśmiechnęła i ostrzegła:                                               
- Tylko tego nie schrzań, mała!
Następnie usłyszała dzwonek do drzwi.


- Przepraszam, że przerywam. Chcę tylko powiedzieć, że pewnie wyglądałaś pięknie, babciu. Opowiadaj dalej. – poprosiła i zamilkła.                           
 - Owszem. I tak też się czułam – odpowiedziała staruszka i obdarzyła wnuczkę promiennym uśmiechem – A więc... Na czym to ja stanęłam? Ach, już wiem...


Pospiesznie zeszła na dół, zmierzając ku drzwiom. Po drodze przyczepiła na lodówkę kartkę, na której wcześniej napisała: ‘Wychodzę z Niall’em. Nie wiem dokładnie, o której wrócę. Kocham Was, Lottie.’
Wzięłam głęboki oddech i otworzyła drzwi, za którymi czekał Niall. Jego niestarannie ułożone i potargane przez wiatr włosy, szara koszulka i ciemne spodnie sprawiały, że wyglądał na jeszcze bardziej przystojnego, niż zazwyczaj.    

- Witaj Lottie, wyglądasz pięknie – powiedział, wręczył jej czerwoną różę i pocałował w rękę.
- Cześć Niall. Dziękuję za komplement i za różę – nie pozostała mu dłużna i odwdzięczyła się całusem w policzek, który spowodował, że na twarzy chłopaka pojawił się rumieniec.
- Nie chciałem, aby nasza pierwsza randka była tradycyjnie spędzona w restauracji, lub w kinie, dlatego... Tadam! Dojedziemy rowerami do tego miejsca – powiedział i gestem ręki wskazał na dwa rowery stojące przed jej domem.
- Przyznaję, bardzo oryginalnie – włożyła róże do koszyka i wsiadła na rower – To zdradzisz w końcu, dokąd jedziemy?
- Nie ma mowy! To niespodzianka! Dowiesz się na miejscu – skwitował i ruszyli przed siebie.
Już dość długo jechali polnymi drogami. Lottie nie przypominała sobie, by kiedykolwiek była w tej części miasta. ‘O ile ciągle znajdujemy się w mieście’ – dorzuciła w myślach.
Cały czas rozmawiali, śmiali się i wymieniali opiniami w różnych tematach. Dziewczyna już dawno czuła, że może z nim rozmawiać o wszystkim, ale dopiero gdy zaprosił ją na randkę, zaczęła o nim myśleć, jako o kandydacie na chłopaka.        
- Ufasz mi? – zapytał, gdy się zatrzymali.
Spojrzała na niego podejrzliwym wzrokiem, jednak gdyby chciała, pewnie nie znalazłaby żadnego powodu, dla którego miałaby mu nie ufać.
         - Tak, ufam Ci. Jednak zgaduję, że nadal nie powiesz, gdzie jedziemy? – powiedziała, a on podszedł do niej z chustą w ręce – I po co Ci to?   
         - Jesteśmy prawie na miejscu, ale niespodzianka jeszcze pozostanie niespodzianką – powiedział i zauważył, ze niewiele wywnioskowała z jego odpowiedzi, więc kontynuował -  Zasłonię Ci oczy. Dla lepszego efektu –  uśmiechnął się tak uroczo, że nie miała siły się z nim spierać.      
         Lottie stała z zawiązanymi oczami, zdana na pomoc i wskazówki Niall’a. Wziął ją za rękę i delikatnie pociągnął za sobą, uważając, aby się nie przewróciła. Serce dziewczyny zaczęło bić mocniej, bo zdała sobie sprawę ile on dla niej znaczy.
         - Jeszcze tylko kawałek... Uważaj, schyl głowę... – mówił z taką troską, że mogłaby go słuchać godzinami – Jesteśmy na miejscu. Teraz zdejmę Ci opaskę.        To, co zobaczyła po otwarciu oczu przeszło jej najśmielsze oczekiwania. Znajdowali się na polanie, która była zakryta gałęziami ogromnych, rosnących w koło wierzb. Przed nią było jeziorko, do którego z małego wodospadu ukrytego w skale spływała woda. Przyglądała się temu wszystkiemu w ciszy i z otwartymi ze zdziwienia ustami.
- Tu jest przepięknie! Jak znalazłeś to miejsce?                                       
- Tata zabierał mnie tu, gdy byłem mały. Mówił, ze to miejsce jest magiczne, wyjątkowe... – ponownie ujął jej dłoń i zaprowadził na koc, którego wcześniej nie zauważyła – Powiedział mi także, że o istnieniu tego miejsca wie niewiele osób i lepiej, aby tak zostało, żeby trwało w nienaruszonym stanie – mówił patrząc jej głęboko w oczy – Poprosił mnie o jedną rzecz. Chciał, abym przyprowadził tu dziewczynę, która wiele dla mnie znaczy i jest dla mnie najważniejsza... – zawahał się na chwilę, jednak zachęciła go uśmiechem do mówienia dalej – Dlatego jestem tu z Tobą. Jesteś dla mnie wszystkim, Lottie...      
 W oczach wzruszonej dziewczyny pojawiły się łzy szczęścia. Zbliżyła się do niego tak, że ich usta dzieliły milimetry, a ta odległość stawała się coraz mniejsza. W końcu ich usta się spotkały.
W ty momencie byli najszczęśliwsi na świecie. Tyle czasu zwlekał, aby jej to wyznać, aż nareszcie zdobył się na odwagę. Teraz liczyli się tylko oni. Lottie mimo młodego wieku przeszła wiele, nawet zbyt wiele... Spotkało ją tyle nieszczęścia, bólu, cierpienia... Teraz nareszcie jest szczęśliwa, z tym, który był przy niej jako przyjaciel. Zasłużyła na to szczęście. On także zasłużył.
- Kocham Cię, Lottie.
- Ja również Cię kocham, Niall.
Spędzili na tej polanie resztę dnia. Wygłupiali się, śmiali, żartowali. Rozmawiali o wszystkim, a za razem o niczym. Żadne z nich nie zapomni tego dnia. Dnia, w którym tak wiele się zmieniło... Dnia, który odtąd będzie ich rocznicą...
Trwali w swoich objęciach, oglądając wspaniały zachód słońca, które po chwili znikło za horyzontem, ustępując miejsca księżycowi, który oświetlił ich swym blaskiem...


- I to koniec opowieści, wnusiu. Od tamtej pory nic się między nami nie zmieniło. Oczywiście były kłótnie, rozstania i powroty, ale zawsze kończyło się dobrze. W każdą rocznicę chodzimy na tą polanę, która była pierwszym świadkiem naszej miłości, to taka nasza tradycja.
- To było piękne! – wyznała, ocierając chusteczką łzy – Babciu? – w jej glosie było słychać wahanie -  A czy nie boisz się, że kiedyś będziecie musieli się rozstać?
- Oczywiście, że boję się tego dnia. Jednak wiem, że najwspanialsze chwile w życiu spędziłam z Twoim dziadkiem Niall’em i nic nie jest w stanie sprawić, bym o tym zapomniała. Zawsze będziemy się kochać, nawet, gdy już nas zabraknie na tym świecie. Będziemy patrzeć na Ciebie z nieba i pomagać w trudnych chwilach, kochanie – odpowiedziała Lottie tuląc wnuczkę, a następnie zabrała się do skończenia dziergania szalika.


Koniec ^^


Od autorki: 
Twoja praca mnie naprawdę urzekła. Była inna niż wszystkie i tak cholernie działała na emocje, tym bardziej, że opowiadanie skończy się w tragiczny sposób i to nie będzie miało miejsca. możesz nie wierzyć, ale płakałam. Tak płakałam, bo zdałam sobie sprawę, że zakończenie tego opowiadania tak bardzo obiega od waszych wyobrażeń. Dziękuję Ci bardzo za udział. I gratuluję wygranej. Zdobyłaś moje serce tym opisem. 
Następny rozdział na blogu pojawi się już w czwartek, więc zapraszam was do odwiedzenia mojego bloga właśnie w tym dniu. Do następnego!
Kadi 


Proszę Was Komentujcie. Zależy mi na waszych opiniach :)



piątek, 27 lipca 2012

Rozdział 19

Rozdział 19 z dedykacją dla Natalki :) Kochanie wszystkiego Najlepszego z okazji imienin <3 :*

Nigdy jeszcze nie byłam w domu chłopaków. Nie wiem dlaczego, nagle Louis zabrał mnie ze sobą. Poczucie winy? Tak, to chyba to. Albo po prostu za bardzo się stęsknił. Coś w tym jest. Szczerze nie mam pojęcia jak to będzie. Pierwszy raz jestem w Londynie, do tego mam mieszkać z piątką nie do końca zdrowych na umyślę chłopaków ^^. Wiem, że Lou nie pozwoli mnie skrzywdzić, a może tutaj właśnie uda mi się zacząć wszystko od nowa i w końcu zapomnieć. Wydaje mi się, że to Liam jest najbardziej odpowiedzialny z całej piątki i to do niego będę mogła się zwrócić, kiedy będę potrzebowała pomocy.
- Lottie, słuchasz mnie?- wyrwał mnie z rozmyślań głos Louisa
- Co?- zapytałam zdezorientowana
- Mówiłem, że już prawie jesteśmy.- powiedział i się zaśmiał- O czym tak intensywnie myślałaś?
- Nie za dużo chciałbyś wiedzieć?- odparłam z uśmiechem
- Nie, po prostu widzę, że coś cię trapi. Kiedyś nie miałaś problemu z tym, żeby rozmawiać ze mną o swoich problemach- stwierdził z grymasem
- To było 2 lata temu. Zrozum wreszcie, że od tego czasu dużo się zmieniło. Nie jestem już dzieckiem. Jak sobie nie poradzę, to przyjdę do ciebie. Na razie muszę się z tym uporać sama.
- Na pewno? – zapytał
- Na pewno- odpowiedziałam
Samochód zatrzymał się przed wielką białą willą. Aż mi dech zaparło. Nie no nie wiedziałam, że tak się urządził. Wiedziałam, że są popularni, ale żeby w takim domu mieszkać i nawet się nie pochwalić. O nie ja mu tego nie zapomnę.
- Lottie zamknij proszę buzię- powiedział ze śmiechem Lou.
- Ty…  ty tu, że niby ja, ale ja nie wiedziałam, jak, ty tu mieszkasz?- w końcu wydukam
Moje zdanie wywołało u Louisa napad śmiechu. A ja nadal stałam w tym samym miejscu i nie mogłam się napatrzeć. Próbując ten budynek z moim domem w Doncaster to WOW. Naszego nawet nie ma co porównywać. Ten jest lepszy w każdym aspekcie. Śmiech mojego brata spowodował, że wszyscy domownicy znaleźli się na zewnątrz. Pierwszy podbiegł do mnie Niall i przytulił, tak samo postąpiła pozostała trójka. Harry do tego pocałował mnie w policzek i szepnął do ucha- Pięknie wyglądasz. Jestem pewna, że się zarumieniłam. Louis nadal rechotał, ale kiedy zobaczył jak Hazza się ze mną wita, nagle otrzeźwiał.
- Harry, jak tak się cieszysz z przyjazdu Lottie, to w bagażniku są jej walizki. Mógłbyś je wnieść do domu.- zwrócił się do loczka
- Sądzę, że sobie poradzisz. A ja oprowadzę Lottie - powiedział Harry i pociągnął mnie za rękę w kierunku budynku.
Mina mojego brata była komiczna. Pierwszy śmiechem wybuchł Zayn. Dom na zewnątrz był piękny, ale w środku. Tego nie da się opisać. Wnętrza były urządzone ze smakiem- styl nowoczesny mieszał się z klasyką. Cudo. Lecz kiedy zobaczyłam swój pokój, szczęka mi opadła. Był dwa razy większy niż ten w Doncaster. Do tego własna łazienka i duża garderoba.
- Podoba ci się?- zapytał Lou, który przyniósł moje walizki, aż podskoczyłam.
- Jezu, nie strasz mnie, proszę cię- powiedziałam- Tak, podoba mi się. Dziękuję, dziękuję, dziękuję.- przytuliłam go.
- Dobra młoda koniec tych uścisków. Chodź na obiad. Harry przygotował swoje popisowe danie. Chyba nie karzesz mu czekać.- powiedział i wyszedł.
Postanowiłam szybko odświeżyć się po podróży. 10 minut i byłam gotowa. Miałam drobne problemy z trafieniem do jadalni, ale w końcu znalazłam drogę. Wszyscy już siedzieli przy stole i rozmawiali. Zajęłam miejsce obok Louisa. Harry postawił przede mną talerz z posiłkiem.
- Haha myślałam, że stać cię na coś więcej Loczuś. A ty tu nam spaghetti serwujesz?- powiedziałam ze śmiechem.
- Krytykujesz, a nawet jeszcze nie spróbowałaś- upomniał mnie Louis
- Jej dobra już dobra- wzięłam trochę makaronu do ust- Matko to jest pyszne! Zwracam honor Harry- odpowiedziałam
Hazza się tylko uśmiechnął. Było widać, że zależało mu na tym, żeby mi smakowało. Loczek zajął miejsce koło mnie. Nie powiem, ale trochę mnie to krępowało. Ten chłopak strasznie mnie onieśmielał. Nie wiem dlaczego, ale zawsze tak na mnie działał. Po skończonym posiłku chłopcy udali się do salonu, a ja zagwarantowałam, że posprzątam. Kiedy kończyłam wkładać naczynia do zmywarki w drzwiach od kuchni pojawił się Niall.
- Nie masz może ochoty na spacer?- zapytał
Nie powiem zdziwiła mnie trochę jego propozycja. Ale chociaż będę miała okazję zwiedzić co nie co.
- Dlaczego nie- odpowiedziałam- Tylko się przebiorę, ok.?
- Dobrze będę czekał- powiedział i puścił mi oczko.
Pobiegłam szybko do mojego tymczasowego pokoju. Nie zdążyłam się jeszcze rozpakować, ale mówi się trudno, zrobię to później. Wyciągnęłam z walizki granatowe bermudy i białą koszulę. Szybko się przebrałam, związałam włosy w kucyka i byłam gotowa. 
Niall już na mnie czekał na dole. Szczerze miałam dość mieszane uczucia dotyczące tego spotkania. Nie byłam pewna do tego, co czuję do blondyna. Tym bardziej teraz. Miałam straszny mętlik w głowie. Chłopcy nawet nie zauważyli jak wyszliśmy z domu. Jak na Londyn była w miarę ładna pogoda. Udaliśmy się w stronę parku. Szliśmy w ciszy. Była ona dla mnie dość krępująca. Nie wiedziałam jak zacząć rozmowę, a czułam, że dalszego milczenia z jego strony nie zniosę.
- Lottie chciałem cię przeprosić- nagle zaczął. Zbił mnie ty z tropu. Nie wiedziałam za co nie przepraszam i jaki jest jego cel.
-Yyyy Niall, a może najpierw oświecisz mnie i powiesz, za co mnie przepraszasz?- zapytałam z uśmiechem
- No za tą akcje w Polsce. Wiem nie powinienem był, ale ty nie mogłaś tam zostać. Czuję, że ty go naprawdę nie kochasz. Zobaczysz zapomnisz i wszystko wróci do normy.
- Masz rację nie powinieneś wtrącać się do mojego życia. I nigdy nie będziesz wiedział czy go kochałam czy nie. Ale to nie jest twoja sprawa. A tamtą akcję już ci dawno wybaczyłam- próbowałam mówić spokojnie. Jego słowa wyprowadziły mnie z równowagi.
- Dziękuję, uwierz mi chcę być twoim przyjacielem i nie zniósł bym rozłąki z tobą.- powiedział z figlarnym uśmiechem. Teraz to już nie wiedziałam naprawdę, co się dzieję. Ale sprawiało mi to przyjemność. Odwzajemniłam uśmiech i przytuliłam chłopaka. To było takie miłe. Rozkoszowałam się jego ciepłem i zapachem perfum. Chyba Lottie miała rację. Uda mi się zapomnieć o Michale szybciej niż myślałam. Czułam, że chciałabym mieć Nialla na wyłączność. W końcu oderwałam się od chłopaka.
- Ej no! Czemu?- zapytał- Było tak miło, a ty to przerwałaś.
- Nie za dużo oczekujesz?
- Nie wydaje mi się. Dobra chodźmy dalej- zaproponował
Spacerowaliśmy uliczkami Londynu. Tu było tak pięknie aż dziwiłam się, że nie odwiedziłam tego miasta wcześniej. Nie da się ukryć Londyn posiadał pewien urok, któremu trudno było się oprzeć. Widać było, że Niall przez cały czas jest zamyślony. Coś go dręczy. Zatrzymałam się i usiadłam na jednej z ławek w parku niedaleko mieszkania chłopaków.
- Niall proszę cię powiedz w końcu, co cię dręczy, bo nie mogę patrzeć jak się z tym męczysz. Wyrzuć to w końcu z siebie. Sam powiedziałeś, że jestem twoją przyjaciółką, więc proszę cię zaufaj mi. Uwierz spróbuję ci pomóc, ale musisz mi powiedzieć, o co chodzi.- powiedziałam
- To nie jest takie proste. Ja… ja się za… za …zako…- jąkał się
- Ty się co?- ciągnęłam
- Ja się zakochałem- powiedział cicho
Na dźwięk tych słów poczułam ukucie w sercu. Czy to zazdrość? Nie wiem. Ale strasznie mnie to zabolało. Nie przyznawałam się do tego, ale ja czułam coś do tego blondyna. A teraz wszystko stracone. Dlaczego w ogóle robiłam sobie nadzieję? Jestem tępą idiotką, która myślała, że taki chłopak jak Niall obdarzy ją jakimś uczucie.
- To w czym problem. Powiedz jej co czujesz- postanowiłam udawać, że to mnie nie zabolało
- To nie jest takie proste. Ona jest młodsza.- odparł z rezygnacją.
- Niall miłość nie liczy się z wiekiem. Jeśli naprawdę ją kochasz powiedz jej to. Zobaczysz będzie dobrze, tylko przyznaj się do swoich uczuć.
- A jeżeli mnie odtrąci- zaczął
- Nie bądź takim pesymistą. Uwierz mi jeśli nie spróbujesz, to się nie przekonasz.- odpowiedziałam z uśmiechem
- No więc. Ja chyba spróbuję- powiedział niepewnie
- Ahh, dobrze to ja idę do domu, a ty biegnij do niej- te słowa nie chciały mi przejść przez gardło. Wstałam gwałtownie z ławki i udałam się szybkim krokiem w stronę kompleksu chłopaków.
- Poczekaj!- krzyknął. Zatrzymałam się i odwróciłam w jego stronę
- Nie muszę nigdzie iść- powiedział
- Ale jak to?- spytałam zdezorientowana
- Normalnie. Osoba, którą kocham stoi właśnie przede mną- odpowiedział
Zamarłam. Szok. Tak byłam w szoku. ON mnie kochał. Co ja miałam mu odpowiedzieć. Rozum podpowiadał, że to za szybko, że znowu się rozczaruję, natomiast serce kazało spróbować i podać się chwili. W końcu iść odpowiednią drogą do szczęścia i nie bać się zranienia.
- Ja…

Od autorki:
Matko już 19 rozdział. Mam nadzieję, że się cieszycie. Zdałam sobie sprawę, że źle was potraktowałam i przepraszam. Macie rację muszę być bardziej cierpliwa. Dziękuję wam za wsparcie, to dla mnie dużo znaczy. Kocham Was! Następny rozdział już niebawem, bo już go napisałam :P 
Na pracę konkursowe czekam do niedzieli do godziny 22. Zwyciężczyni oprócz rysunku dostanie też bransoletkę z logo zespołu. Taka mała niespodzianka ode mnie :P
Do następnego laleczki!

 Kadi

Ps. Co myślicie o tym, żebym zrobiła tc? Oglądałybyście? Piszcie ;)

poniedziałek, 23 lipca 2012

To już 2 lata ♥

Dzisiaj mijają dwa lata odkąd chłopcy stali się zespołem. Z tej okazji życzę im dużo sukcesów, wiernych i oddanych fanów, których już mają :) To jest święto także nas Directioners, które całe serce oddały temu zespołowi. Dzięki temu, że stałam się Directionerką poznałam wielu wspaniałych ludzi i zawarłem kilka bardzo fajnych znajomości. Wszystkim i każdej z was z osobna życzę żeby miała okazję poznać chłopaków na żywo i pójść na koncert i przeżywać te wszystkie emocje z nim związane w realu :)

Chłopcy pamiętajcie, że w tym cholernym świecie show biznesu najgorsze co możecie zrobić to podać się rutynie i zachcianką wytwórni i zatracić samych siebie. Mam nadzieję, że to nigdy nie będzie miało miejsca.

One Band= One Dream = One Direction


niedziela, 22 lipca 2012

Rozdział 18


 Rozdział z dedykacją dla @patriciaa480 :)


 Ważne!!!!
Związku z tym, że mało osób czyta moje notki pod rozdziałem, to napiszę to tutaj. Nie sądziłam, że moja prośba o 15 komentarzy będzie niewykonalna. Cóż pomyliłam się kolejny raz i zawiałam. W tym momencie czuję się tak jakby moje czytelniczki miały mnie głęboko w dupie. Nie mówię tu o wszystkich osobach. Tym którzy poświęcili ten kilka minut szczerze dziękuję. Naprawdę jest mi głupio, bo poświęcam swój czas i piszę dla was te rozdziały. To wszystko robię dla was, więc mogę powiedzieć tylko, że to zabolało. 
Pisanie tego bloga sprawia mi ogromną radość. Moim marzeniem jest to, aby do końca opowiadania, chociaż pod jedną notką zobaczyć ponad 20 komentarzy. W tym momencie przekonałam się, że to jest nie wykonalne i nie mam na co liczyć. Dziękuję wam za to. Kolejny rozdział pojawi się już nie długo. Już nie piszę, że chciałabym zobaczyć 15 komentarzy, bo i tak ich nie zobaczę. Zamieściłam nową ankietę, proszę zagłosujcie.
 Do napisania!

Kadi


Oczami Nialla:

Obserwowanie Lottie w taki stanie było najgorszą rzeczą w moim życiu. Kiedy dowiedziałem się o jej ucieczce, czułem, że ktoś próbuje odebrać mi coś bardzo dla mnie ważnego. Najgorsza była perspektywa jej powrotu do Michała. Cholernie raniły mnie jej słowa, w których zarzekała się, że go kocha. Darzę ją większym uczuciem niż powinienem. Teraz kiedy jest już z nami bezpieczna muszę postarać się do niej dotrzeć i odzyskać jej zaufanie. Wiem, ze zraniłem ją nie pozwalając zostać w Polsce, ale ona sama nie wiedziała co robi. Działała pod wpływem chwili. Tak mi się przynajmniej wydaje. Nigdy nie sądziłem, że mogę poczuć do tej małolaty coś więcej. Pozostaje jeszcze Louis. Nie wiem jak on zareaguje na informacje, że jego przyjaciel zakochał się w jego siostrze. Najgorsze jest to, że Lottie jest jego oczkiem w głowie. Małą siostrzyczką, o którą się zawsze troszczy. Czy zaakceptuje mnie? Czy Lottie coś do mnie czuje? Te pytanie nie dają mi spokoju. Boje się reakcji Louisa, ale nie mogę go okłamywać. Jeśli Lottie miała się komuś zwierzyć to właśnie jemu. Nie wiem czy będzie skory do rozmowy ze mną, ale muszę spróbować. Wiem, że nie będzie mu łatwo, bo mnie też by nie było. Ale ja nigdy jej nie skrzywdzę. To wiem na pewno.

Siedziałem na kanapie w naszym wspólnym domu i próbowałem skupić się na lecącym w telewizji filmie. Jednak nie wychodziło mi to. Myślami ciągle byłem gdzie indziej. Dzisiaj Lottie ma wrócić do Londynu i mamy razem mieszkać. To będzie dla mnie tortura. Ona jest dla mnie jak narkotyk. Te jej niebieskie oczy i uśmiech. Kiedy ją widzę choćby nie wiem jak był zły czy przygnębiony, zaczynam się uśmiechać. A kiedy cierpi, cierpię razem z nią.
- Niall, powiedz mi co się dzieje.- zaczął Liam
- Nic- burknąłem
- Właśnie widzę jakie nic. To twoje nic jest blondynką i ma na imię Lottie- powiedział, a ja zamarłem.
- Skąd ty…
- Skąd wiem?- przerwał mi- Niall to widać na kilometr. Ona ci się podoba. A swoje uczucia potwierdziłeś, angażując się w akcję poszukiwawczą. Wiem, co musisz teraz czuć. Boisz się reakcji Louisa, ale uwierz mi jestem pewien, że nasz władca marchewek przekona się do waszego związku. A z dwojga złego lepiej, żeby wybrała ciebie.
- Co masz na myśli?- zapytałem zaskoczony
- No, nie widzisz, że Harry też na nią leci. I ta akcja w samolocie.
- Liam, masz rację. Ja nawet nie wiem oczy ona darzy mnie jakimkolwiek uczuciem. To przecież chore! Kocham się w szesnastolatce. A do tego zakochanej w jakimś chłopaku z Polski.
- Skąd wiesz, czy nadal go kocha?- zapytał
- Liam nie da się tak łatwo odkochać. Coś o tym wiem.- powiedziałem ze zrezygnowaniem
- Niall proszę cię. Na początku spróbuj się do niej zbliżyć. Widać, że ona ma do ciebie zaufanie i spędza z tobą najwięcej czasu. To tobie udało się do niej trafić. Błagam cię, weź się w garść i nie zmarnuj szansy- powiedział i wyszedł. Teraz to już całkowicie nie wiem, co mam robić. Ale nie poddam się bez walki. Harry ją tylko skrzywdzi, bo on żadnego związku nie bierze na poważnie. Bawi się dziewczynami. A ja nie chcę, żeby cierpiała. Nie pozwolę na to, muszę zacząć działać i nawet wiem, co zrobię.



Oczami Lottie:
           
Pakowałam właśnie ostatnie rzeczy do walizek. Dzisiaj miałam wrócić razem z Lou do Londynu. Opuszczałam Doncaster- miasteczko, w którym spędziłam całe swoje życie. Ale wiem, że dobrze mi to zrobi. Jeszcze nigdy matka nie zrobiła mi takiej awantury. Nie wiedziałam jak się zachować, co jej odpowiedzieć. Po prostu się rozpłakałam i uciekłam. Teraz kiedy jestem już gotowa do wyjazdu, widzę ile wspomnień wiąże się z tym miejscem. Louis chce, żebym zamieszkała z nimi na stałe, ale ja nie jestem pewna czy to dobry pomysł. Mimo tego, że bardzo zraniłam rodziców to wiem, że oni nie są niczemu winni. Zależy im na mnie i interesują się moim losem. Nie chce tracić tak bliskich mi osób. Muszę w końcu pogodzić się z tym, że nie pisane jest mi żyć moim starym życiem. To boli, cholernie boli, ale mam nadzieję, że Londyn pozwoli mi zapomnieć albo nauczy żyć z tym bólem. Usłyszałam pukanie do drzwi, odwróciłam się w kierunku, z którego odbiegał dźwięk. W drzwiach stał Louis.
- Mogę?- zapytał
- Mhm - mruknęłam. Jeszcze nie wybaczyłam mu do końca. Od rozmowy w samolocie, nie zamieniliśmy ze sobą ani jednego słowa. Wszedł do pomieszczenia i usiadł obok mnie na łóżku. Siedzieliśmy w ciszy. Spakowałam jeszcze do torby podróżnej mojego laptopa i postanowiłam zapiąć walizkę. Jednak to nie było takie łatwe. Louis tylko śmiał się pod nosem z moich nieudolnych prób, ale nie był skory do pomocy. W końcu po 15 minutach ją zapięłam.
- Dzięki za pomoc, naprawdę- burknęłam
- Czyli tak mają teraz wyglądać nasze rozmowy?- zapytał
- Nie wiem o co ci chodzi?- odparłam
- O tym właśnie mówię. Olewasz mnie i kolejny raz odpychasz od siebie- powiedział
- Ja? Louis to nie ja zaczęłam. To ty miałeś mnie w dupie. Pojechałeś sobie. Powiem ci tak, nie ufam ci już. Nie potrafię. Kolejny raz okazałeś się dupkiem i czy chcesz czy nie, nie będzie ci łatwo przekonać mnie do tego, że jest inaczej- odparłam
- Wiem o tym- powiedział cicho- Ale ja chce się zmienić, zobaczysz. Kiedy wyjedziemy do Londynu pokaże ci, że nadal jestem tym starym Lou- obiecywał
- Louis, dopóki nie zobaczę, nie uwierzę. Przekonałam się, że twoje słowa bardzo mało znaczą i jeżeli udowodnisz mi, że jest inaczej to wtedy zobaczymy- powiedziałam z uśmiechem.
- Mogę cię chociaż przytulić? – zapytał niepewnie
- No jasne!- prawie krzyknęłam
Zatonęłam w tym uścisku. Mimo wszystko potrzebowałam jego bliskości. To było coś, czego mi cholernie brakowało. Naszych rozmów, przekomarzania się, nocnych seansów filmowych, czasów kiedy byliśmy tylko ja i Lou.
- Kocham cię- powiedział
Nic nie odpowiedziałam, tylko go mocniej do siebie przytuliłam .
- Dobra Lottie, musimy się zbierać, bo czeka nas długa podróż- powiedział brat
- Wiem. Weźmiesz moje walizki i możemy iść- odparłam z uśmiechem
- To w drogę!- krzyknął z entuzjazmem.
Nienawidzę pożegnań, ale jakoś dałam radę i nie rozpłakałam się. Usiadłam na miejscu dla pasażera i czkałam na Louisa.
- Zobaczysz będzie fajnie- zachęcał mnie
- Mam nadzieję- powiedziałam z uśmiechem
Tak to prawda, cieszyłam się na ten wyjazd. Nie wiem dlaczego, ale w środku odczuwałam niepokój. Boję się spotkania z Niallem. Teraz wiem, że czuję do niego coś więcej i nie chce go stracić. Ale czy nam u niego szanse? Czy on darzy mnie jakimś głębszym uczuciem? Mam nadzieję, że niedługo się tego dowiem.

sobota, 14 lipca 2012

Rozdział 17 + informacja


Kolejny raz lot samolotem do Londynu. Jednak tym razem nie było tak wesoło. Nikt nie zamierzał się odezwać. Chłopaki wymieniali porozumiewawcze spojrzenia. Cholernie mnie to drażniło. Żaden nawet na mnie nie spojrzał. Udawali, że mnie tu nie ma, że nic nie znaczę. Chyba tak chcieli pokazać jak bardzo ich zraniłam swoją ucieczką. Ale kiedyś trzeba być egoistką. Dlaczego zawsze mam myśleć o wszystkich, a inni mają mnie głęboko w dupie. Jakbym nie próbowała popełnić samobójstwa, Louis nawet nie zainteresowałby się swoją rodziną. Miał wszystkich w nosie i olał nas po całości. Nie wspomniał już o tym, ile nocy matka przepłakała właśnie przez niego, bo nie przyjechał na jej urodziny tylko wysyłał głupie prezenty. Ona chciała, żeby był przy nas i chociaż raz na miesiąc odwiedził rodzinny dom. Cierpiała po rozwodzie. Lou był teraz jednym mężczyzną w jej życiu, który zachował się jak dupek. A ona mimo tego wszystkiego nadal go kochała i widziała w nim same zalety, tak samo jak w ojcu, tylko skutkiem takiego zachowania było to, że ojciec odszedł do młodszej. Jakby tego jeszcze było mało Louis zabrał mi telefon. Zdążyłam tylko wysłać jedną wiadomość do Michała, że on mnie znalazł. Jestem zdziwiona jak szybko z miłość można przejść do nienawiści. Ciszę w samolocie przerwał dźwięk telefonu, mojego telefonu. Wiedziałam, kto dzwoni.
- Oddaj mi telefon- zwróciłam się do brata
- Poczekaj zaraz ci go zwrócę- powiedział i odebrał- Tak, tak, nie, już nigdy jej nie zobaczysz palancie. Odwal się od niej. Pa- tyle usłyszałam
- Ciebie już do końca pojebało?! Wiesz mam cię dość. Mówisz, że robisz wszystko dla mojego dobra, a to gówno prawda. Troszczysz się o siebie. Zaufałam ci, a ty po raz kolejny sobie wyjechałeś. Udowodniłeś, że to co mówisz nic nie znaczy. Rozumiesz. Nie wybacza się tak łatwo zdrady. Tak zdrady, Lou. Lepiej byłoby dla mnie jakbyś został w tym pieprzonym Londynie i po mnie nie wracał, bo dla mnie już nie istniejesz. Spieprzaj do swojego świata i stamtąd nie wracaj. Jesteś dla mnie jednym, wielki, nic nie znaczącym człowiekiem. I szczerze to powiem ci, że nie mam zamiaru ci wybaczyć i po raz kolejny obdarzyć zaufaniem, bo na to nie zasługujesz. Kiedy byś się nie pojawił, niszczysz mi życie. Dobrze się z tym czujesz? Bo mi to sprawia cholerny ból, ale ty masz to pewnie w dupie i w sumie to masz rację, bo ja od teraz leję na to, co myślisz, czujesz, robisz. Chce tylko wrócić do domu i żyć w świecie, w którym nie ma już dla ciebie miejsca. A ten telefon to możesz sobie na pamiątkę zachować. Dziękuję za uwagę, tyle ode mnie.- czułam, że znowu odrodziła się we mnie wredna suka, ale obojętne mi to było. W tym momencie chciałam patrzeć jak ranią Louisa moje słowa, chciałam zranić go tak jak on zranił mnie. Mój braciszek nic nie odpowiedział. O to coś nowego, trzeba to gdzieś zapisać- Louis Tomlinson nie ma nic do powiedzenia, niezwykłe zjawisko. Wróciłam na miejsce. Po chwili przysiadł się do mnie Niall.
- Czego chcesz?- zapytałam
- Proszę Cię, nie traktuj nas tak- zwrócił się do mnie
- Niby jak?! Oschle, ozięble…- zaczęłam wymieniać
- Tak właśnie- zgodził się ze mną
- Traktuje was tak, jak na to zasługujecie.- odpowiedziałam z drwiną
- My chcemy dla ciebie dobrze Lottie.
- To, że tu jestem według ciebie jest dobrze?! Tak? Ja chciałam zostać z nim. Myślałam, że jesteście bardziej inteligentni i rozumienie, co oznacza słowo „nie”. Ale jak widzę,  przerosło to wasze możliwości. Chciałam tam zostać, ale wy jak zwykle nie liczycie się z moim zdaniem. Ale tak naprawdę, skąd wy do jasnej cholery możecie wiedzieć, co dla mnie jest dobre? Nic o mnie kurwa nie wiecie!- uniosłam się- Tam jest moje miejsce, rozumiesz?!
- Twoje miejsce, błagam cię dziewczyno. Opamiętaj się. Znasz tego chłopaka niecały tydzień i już go kochasz?!- zapytał zdenerwowany
- Tak kocham go, a tobie nic do tego. Wpieprzyliście się wszyscy w moje życie. Nie prosiłam was o pomoc. Uważałam cię za przyjaciela, a ty mnie zawiodłeś Niall. Tak bardzo mnie zawiodłeś- powiedziałam, a łzy stanęły mi w oczach. Nie chciałam stracić przyjaciela. Zależało mi na nim, a on zepsuł wszystko. Zabrał mnie z miejsca, które było moim arkadyjskim rajem.
- Teraz tak myślisz, ale ci przejdzie. Zapomnisz- odpowiedział
- Dlaczego do jasnej cholery wszyscy każecie mi zapomnieć?! Michał jako jedyny chciał żebym pamiętała i pogodziła się ze swoim losem. I wiecie co, on mnie rozumiał jak nikt inny. A przede wszystkim darzył uczuciem!- Krzyknęłam
- Nie bądź śmieszna. Założę się, że on tylko udawał, żeby cię przelecieć i tyle- wtrącił się Harry
- A skąd ty to możesz wiedzieć?! Nie znasz go. A tak po za tym nie jest tobą. Nie bawi się dziewczynami tak jak ty. Zaliczyć i zapomnieć- motto pana Stylesa.- odwarknęłam
- Takie masz o mnie zdanie?! Tzn. że w ogóle mnie nie znasz!- Krzyknął
- Ty też mnie kurwa nie znasz, więc proszę cie nie wtrącaj się w nie swoje sprawy- także krzyknęłam
- Zamknijcie się wreszcie!- wrzasnął Liam- Dajcie jej spokój. Nie chciała wracać. Rozumiem. Zakochała się i przywiązała do tego…
- Ty chyba śnisz Liam. Przywiązała się do chłopaka, którego prawie nie zna.- wtrącił Lou
- A skąd wiesz, ze go nie znam?- zapytałam tym razem już nieco spokojniej.
- Nie wiem- odpowiedział cicho
- No właśnie. Zniszczyłeś wszystko- powiedziałam. Poczułam ogromny ból w tyle głowy. Zemdlałam.

Przed oczami widziałam jasne światło, które niesamowicie drażniło moje oczy. Bałam się. Czy to już koniec, czy naprawdę umarłam po raz kolejny? Nie chciałam tego. Po chwili ze światła zaczęła wyłaniać się jakaś postać. O matko! To była Lottie.
- Posłuchaj mnie teraz bardzo uważnie. Nie pozwolę ci ranić Louisa. Nie po to wróciłaś na ziemię, żeby zniszczyć moje kontakty z bratem. To prawda mnie już nie ma i nie chce wracać. Tak jest dobrze. Ale nie pozwolę ci zrujnować czegoś, co budowałam latami. Wiem, że nie możesz pogodzić się ze stratą najbliższych, ale żeby ruszyć daje musisz to zrozumieć i zaakceptować. Nie mieszaj się w ich życie i spróbuj zapomnieć. Nie jest to łatwe, ale wierzę, że dasz radę. Postaram się pomóc Michałowi po twoim odejściu. Sprawię, że odzyska wiarę w siebie i ponownie zakocha. Nie martw się ty zawsze pozostaniesz w jego sercu. Masz wybaczyć Louisowi. On cię bardzo kocha. Nie rań go więcej- wygłosiła monolog i znikła.
Może ona naprawdę ma rację. Jestem dla nich zbyt oschła. Wraz z jej odejściem znikła cała nienawiść do Louisa i żal zawiązany z wyjazdem z Polski. Już nie miałam mu za złe tego wszystkiego. Wiedziałam, że kierowało nim szczere uczucie do mojej osoby. Jemu naprawdę na mnie zależało. Poczułam jak ktoś mną potrząsa. Podniosłam ociężałe powieki. Nade mną pochylał się Louis.
- Lottie słyszysz mnie? Powiedz coś błagam- prosił ze łzami w oczach.
- Louis ja cię przepraszam- powiedziałam i się rozpłakałam- Wszystkich przepraszam.
Mimo tego co mówiłam, Lou objął mnie i mocno do siebie przytulił.
- W końcu odzyskałem siostrę- powiedział, także płakał
- Kocham cię Louis, nie zostawiaj mnie więcej- prosiłam
- Już cicho, nie płacz. Wszystko będzie dobrze. Zobaczysz. Pojedziesz ze mną do Londynu i wszystko wróci do normy, Pomogę ci, wszyscy ci pomożemy.- zapewniał
- Tak, nie zostawimy cię. Prawda chłopaki?- przyłączył się do niego Niall.
- Oczywiście, wybaczamy ci, bo naprawdę nam na tobie zależy, mała- podszedł do mnie i przytulił Hazza.
- Też was kocham- powiedziałam przez łzy.
Tak to była prawda. Oni byli częścią mojego życia, którą ceniłam ponad swoje własne, ale dopiero ona mi o tym przypomniała. Otworzyła serce i kazała zapomnieć. Pokochać kogoś innego i być szczęśliwą. Mam nadzieję, że tym razem mi się to uda.

__________________________________________________________

Od autorki:

Rozdział zadedykowany jest Pati, wiesz, że o ciebie chodzi :), która właśnie wróciła z wakacyjnego wyjazdu. Nawet nie wiesz jak się cieszę, że znowu jesteś z nami :*
Oraz Natalii, mojej wiernej fance, która ostatnio wiele przeszła, będzie dobrze mała. Jestem z tobą 

Dziękuję Wam za wszystkie komentarze i miłe słowa skierowane pod moim adresem. Jest mi bardzo miło, że wiele osób ceni sobie tego bloga i zależy im, żeby pisała dalej. ^^
Tak więc postanowiłam, że nie zawieszam bloga. Mam nadzieję, że się cieszycie. :P

Jednak jest jedno, ale żebym dodawała kolejny rozdział pod każdą poprzednią notką musi pojawić się 15 komentarzy. Jedna, jedyna zasada, aby kolejna notka pojawiła się na blogu.

A teraz coś dla was :)

Postanowiłam ogłosić konkurs :D

Na czym polega? Już piszę ^^
Konkurs jest na najlepszy opis pierwszej randki Lottie z Niallem bądź Harrym. Same dokonujecie wyboru. Na pracę czekam do 27 lipca do godziny 15. Wasze opisy możecie wysyłać od dzisiaj na moją pocztę k_mucha1504@wp.pl w temacie wpisując "Konkurs- blog"
Zwycięska praca zostanie opublikowana na blogu, a autor otrzyma rysunek chłopaków z 1D, wykonany przez moją kuzynkę, w formacie A3. W tym celu proszę, abyście w wiadomości, kiedy będziecie wysyłać pracę podały swoje numery gg bądź tt oraz swoje imię, w celu kontaktu w razie wygranej.  Te dane będą wykorzystane tylko przeze mnie, nie będę ich rozpowszechniać, chyba, że otrzymam waszą zgodę np. na podpisanie pracy nickiem z tt. :)
Mam nadzieję, że, któraś z was będzie zainteresowana i weźmie w nim udział ^^

Proszę Was zajrzycie czasem też na mojego drugiego bloga. Tyle ode mnie. Nstępna notka pojawi się już niedługo. A więc do napisania miśki!

Kadi

środa, 11 lipca 2012

Ważne!

No to tak piszę do was, bo mam problem. Są wakacje, każdy chce odpocząć od szkoły i tego wszystkiego. Zauważyłam, że zmniejszyła się liczba czytelników mojego bloga. Radko kto wchodzi i komentuje. Nie wiem jaka jest tego przyczyna. Straciłam wiele czytelniczek, widzę po komentarzach. Jest mi cholernie przykro z tego powodu, bo nie wiem co zrobiłam źle, że odeszłyście. W związku z tym piszę do was moje kochane, bo nie wiem co robić. Czy chcecie, żebym zawiesiła bloga do września i wtedy powróciła z opowiadaniem, ale uprzedzam wtedy rozdziały nie będą dodawane tak często jak teraz. Będę w domu tylko w weekendy, nie wiem jak będzie z internetem w bursie. Tak, tak idę do liceum do innego miasta i jak wrócę chciałabym się nacieszyć czasem z rodziną. Decyzję pozostawiam wam. :) Piszcie w komentarzach, co chcecie żebym zrobiła. Muszę jeszcze raz wszystko przemyśleć. Naprawdę bardzo liczę się z waszą opinią, bo jesteście najlepszymi czytelnikami pod słońcem. <3 Wiele z was mnie wspiera i dodaje sił do dalszego pisania. Czekam na wasze opinie. Decyzję jaką pojęłam napiszę pod następną notką. A więc do napisania!

Kadi <3

poniedziałek, 9 lipca 2012

Rozdział 16


Minął już tydzień odkąd jestem w Polsce. Długie i trudne siedem dni. Z Michałem dobrze się bawimy i spędzamy wspólnie czas. Bardzo brakowało mi mojego dawnego życia, a teraz czuję, że mogę je naprawdę odzyskać. Jednak dręczą mnie wyrzuty sumienia, a dokładniej Lottie. Nawiedza mnie w snach i każe wracać, ale ja nie mogę. Stare życie za dużo dla mnie znaczy, żebym mogła z niego zrezygnować. Siedzę teraz na leżaku w ogrodzie i rozmyślam. Nie wiem czy polskie Directionerki są w stanie mnie rozpoznać. Chociaż tutaj nad jeziorem nie ma zbyt wielu ludzi. Dziwi mnie to trochę, ponieważ mamy środek lata. Niedługo powinnam wracać do szkoły, ale szczerze chyba jak każdemu mi się nie chce. A wznowienie edukacji wiąże się z powrotem do kraju. A tego na pewno z własnej woli nie zrobię. Dobrze mi tu. Czuję się kochana i potrzebna. Michał stara się, żeby było tak jak dawniej. Widzę, że mu na mnie zależy, chociaż nie jestem już tą samą osobą. Dziewczyną, którą pokochał. Moje rozmyślania przerwał dźwięk zamykanych drzwi. Na tarasie stał nie kto inny jak Michał.
- Co tu tak sama siedzisz?- zapytał
- Rozmyślam- odpowiedziałam
- A mogę wiedzieć o czym?- ciągnął dalej
- Ogólnie o życiu- odparłam
- Ale, przecież widzę, że coś cię męczy. Mi możesz wszystko powiedzieć- zapewniał
-Doskonale o tym wiem, ale wszystko jest w porządku- kłamałam nic nie było w porządku. Tęskniłam. Nie rozumiem samej siebie. Jestem w Anglii tęsknie za Polską. Mieszkam w Polsce tęsknie za Anglią. To jest błędne koło. Jednak ja wybrałam opcję, która miała przywołać u mnie wspomnienia. Nie powiem, że nie cierpię, bo ta rozłąka cholernie boli, ale wybrałam według mnie mniej bolesną wersję. Ale czy na pewno? Nie wiem.
- Dobrze jeśli tak twierdzisz. Lena nie wiem czy to nie za wcześnie, ale moja mama chciałaby cię poznać. Jeśli nie jesteś jeszcze gotowa na ponowne spotkanie z nią, to powiedz. Ona na pewno zrozumie.
- Jestem gotowa. Jezu, tak dawno nie wiedziałam pani Magdy. Tylko wiesz, że ona za żadne skarby nie może się zorientować kim jestem naprawdę?
- Wiem, ale ona i tak by nie uwierzyła. Nie wyglądasz jak Milena, ale nią jesteś. Jednak ona tego nie dostrzeże zapewniam cię Lena.
- Michał zrozum, że ja jestem siostrą Louisa i to się nigdy nie zmieni. W środku posiadam cechy charakteru Charlotte. Kiedy decydowałam się na powrót tutaj, straciłam prawie wszystkie wspomnienia związane z moim poprzednim życiem. Nie wiem czy da się je odzyskać. Próbuje, staram się, ale to nic nie daje- powiedziałam, a po moim policzku spłynęła pojedyncza łza.
- Ej mała. Nie płacz. Pomogę ci, zobaczysz. Zdaje sobie sprawę , że nie jesteś do końca tą samą osobą, ale jakaś cząstka starej ciebie jest tam w środku- wskazał na moje serce- i to mi wystarczy.
Te słowa były takie piękne. Rozpłakałam się na dobre.
- Lena czy powiedziałem coś nie tak?- spytał zmartwiony
- To… to było takie piękne- wydukałam- Kocham cię, naprawdę cię kocham Michał- powiedziałam
- Ja ciebie też głuptasie. A teraz chodźmy do domu.
Wstałam i udaliśmy się do budynku. Postanowiliśmy urządzić sobie mały piknik. Przyszykowałam wszystko i udaliśmy się nad jezioro. Natrafiliśmy właśnie na zachód słońca. To było takie romantyczne. Michał rozłożył kosz. Siedzieliśmy wtuleni w siebie. Ta cisza nam nie przeszkadzała. Potrafiliśmy rozmawiać, a najważniejsze wspólnie milczeć. Żyliśmy chwilą. Cieszyliśmy się swoją obecnością.
- Lena ja nie mogę cię stracić po raz kolejny. Ja nie dam rady bez ciebie. Kocham cię jak nikogo innego i jeśli ty odejdziesz, to nie będę miał po co żyć. Nie zostawiaj mnie- wręcz błagał
- Kotku już spokojnie. Nie zostawię cię rozumiesz. Z bardzo cię kocham. Wiem, że kiedyś mnie znajdą i będę musiała wracać, mimo tego, że nie chce. Ale obiecaj mi, że nic sobie nie zrobisz. Nie zniosłabym świadomości, że twoje serce nie bije z mojej winny, rozumiesz? Obiecaj mi to, że znajdziesz sobie dziewczynę, która pokocha cię równie mocno jak ja.
- Milena proszę…
- Nie Michał, obiecaj mi to!- zaprotestowałam
- Obiecuje- powiedział i wpił się w moje usta. Kochałam te nasze pocałunki. Aż zadrżałam. Michał się tylko uśmiechnął, nie przerywał pocałunku. Nic nie udawaliśmy. Nasze uczucia były prawdziwe, jestem tego pewna. W końcu oderwaliśmy się od siebie. Położyłam swoją głowę na ramieniu Michała i nawet nie wiem, kiedy zasnęłam.

Obudziły mnie promienie słońca wpadające przez okno. Uśmiechnęłam się na samą myśl o tym dniu. Dzisiaj mam ponownie spotkać panią Magdę. Muszę grać, ale to nie zmienia faktu, że bardzo chce, żeby mnie polubiła. Była dla mnie jak matka. Jestem ciekawa jak znalazłam się w sypialni. Pewnie Michał mnie tu przyniósł. Przekręciłam się na drugi bok, ale po drugiej stronie łóżka nie było mojego chłopaka. Leżała tylko róża i liścik.

Pojechałem po mamę. Nie chciałem cię budzić. W jadalni czeka na ciebie śniadanie- kanapki. Wiem, wiem skromne, ale nie miałem na więcej czasu. Kocham Cię i już tęsknie!
Michał

Uśmiech sam pojawił się na mojej twarzy. Kocham tego głupka. Wstałam, wyciągnęłam z szafy jeansowe spodenki i koszulkę z napisem I love my Brother. Na sam widok poleciały mi łzy z oczu. Dostałam tą koszulkę od Lou, kiedy wrócił z trasy po USA. Nie zamierzałam o nim zapomnieć. Wzięłam rzeczy i poszłam do łazienki. Wykonałam poranną toaletę i byłam gotowa. Do przyjazdu pani Magdy mam jeszcze 5 godzin, oczywiście jeśli nie będzie korków. Zeszłam na dół, zjadłam przygotowane przez Michała śniadanie i wzięłam się za ogarnianie domu. Włączyłam MTV i w rytm muzyki sprzątałam pomieszczenia. Po dwóch godzinach skończyłam. Opadałam padnięta na kanapę w salonie. Mimo wyczerpania byłam z siebie dumna- dom lśnił czystością. Marzyłam teraz tylko o prysznicu i chwili relaksu. Mój instynkt zaprowadził mnie do łazienki. Zmyłam wcześniejszy makijaż. Smugi wody od razu mnie orzeźwiły. Wyszłam z łazienki owinięta ręcznikiem. Musiałam jakoś wyglądać. Wyciągnęłam białą, letnią sukienkę i do tego beżowe koturny. Założyłam przygotowany zestaw, pofalowałam lekko włosy i musnęłam usta błyszczykiem. Nie lubiłam się malować, wolałam naturalny wygląd. Uśmiechnęłam się do swojego odbicia i opuściłam łazienkę. Zeszłam na dół i postanowiłam obejrzeć jakiś film, tak dla zabicia czasu. Mój sens przerwał dzwonek do drzwi. Zdziwiłam się, bo nikt nas do tej pory nie odwiedzał. Podeszłam i otworzyłam. W drzwiach stał Louis. Gapiłam się na niego jak jakaś wariatka. Kiedy otrząsnęłam się z  szoku, zatrzasnęłam mu drzwi przed nosem.
- Lottie!!! Wpuść mnie w tej chwili, słyszysz?!- krzyczał i walił w drzwi. Nie mogłam, nie potrafiłam mu otworzyć. Dlaczego teraz? Kiedy wszystko się powoli układa, coś musi to spieprzyć. W tym wypadku ktoś. Usiadłam na schodach, cała się trzęsłam. Ten ruch wykorzystał Louis. Z hukiem otworzył drzwi i podbiegł do mnie. Miał podkrążone oczy. Widać było, że mało sypiał i to wszystko przeze mnie. Przytulił tak mocno, że nie mogłam oddychać.
- Louis dusisz mnie matole!- wydarłam się
Dopiero teraz zauważyłam, że pozostała czwórka stoi w drzwiach. Próbowałam wyrwać się z uścisku Louisa, ale na daremno. Dopiero po dłuższej chwili mnie puścił. Wstałam i poszłam do salonu. Usiadłam na kanapie i podciągnęłam kolana pod brodę. Miałam totalny mętlik w głowie. To nie tak miało być. On nie miał mnie znaleźć. Skąd w ogóle wiedział, gdzie jestem.
- Do jasnej cholery Lottie, słuchasz mnie?!- machał mi ręką przed oczami Louis.
- Nie i nie mam zamiaru. Dlaczego mnie nie posłuchałeś?!- podniosłam się z kanapy-  Po co w ogóle mnie szukałeś? Chciałam żebyś zostawił mnie w spokoju. Nie rozumiesz ja nie pasuję do was. Nie potrafię się odnaleźć w tym waszym chorym świecie. Wolałabym, żeby było tak jak dawniej! To twoje pójście do X Factora rozwaliło naszą rodzinę, nic po za tym się nie liczy, a raczej nikt! To jest moje miejsce i nie chce stąd wyjeżdżać!!!- krzyczałam
- Czy ty się słyszysz?! Tu jest twoje miejsce?! Dziewczyno ty masz dom i rodzinę, która cię kocha. Nawet nie wiesz, ile nocy matka przepłakała przez ciebie. Nie mam zamiaru się z tobą cackać. Wracasz ze mną do domu i tam zostaniesz. Jesteś niepełnoletnia i masz mnie słuchać!- uniósł się
- Chyba cię pojebało?! Nie wyjadę stąd. Rozumiesz?! Nigdzie nie jadę. Nie zmusisz mnie do tego!- odparłam
- W dupie mam twoje zdanie. Obiecałem matce, że cię znajdę i przywiozę do domu i tak zrobię- podszedł do mnie, złapał za nadgarstek i zaczął ciągnąć w stronę drzwi wejściowych.
- Puść mnie! To boli do cholery!- szarpałam się, w końcu udało mi się wyrwać. Pobiegłam do łazienki i się w niej zamknęłam. Znowu płakałam, łzy leciały mi strumieniami. Wiedziałam, że to już koniec. Słyszałam rozmowę chłopaków. Zaczęli pakować moje rzeczy. Czyli to prawda, moja bajka właśnie się kończy?
- Dlaczego TY mi to robisz?!- krzyczałam, patrząc w górę. Spojrzałam na zegarek była 14. Wyszłam powoli z pomieszczenia. Pod ścianą siedział Louis.
- Lottie ja… ja… - jąkał się – przepraszam, nie powinienem.
- Twoje przeprosiny nic dla mnie nie znaczą. Jesteś nikim, zerem w moich oczach!- powiedziałam z nienawiścią.
Chciałam odejść, ale ktoś mi to skutecznie uniemożliwił. Niall przerzucił mnie przez ramię i niósł w kierunku wyjścia.
- Niall debilu, postaw mnie!
- Nie, słyszysz! N-I-E!!! Teraz wracasz do domu, a jak się uspokoisz to pogadamy. CHŁOPAKI WYCHODZIMY!!!- wydarł się.
Wsadzili mnie do busa. Patrzyłam jak moje życie wyślizguje mi się z rąk. To co czułam w tej chwili to nienawiść i ogromny żal. Nienawidziłam Louisa za to, że odebrał mi moje małe szczęście, które w końcu zagościło w moim życiu.

Od autorki:
No coś widzę, że trudno przyszło wam komentowanie rozdziału. Ale w końcu się udało i jest 15 komentarzy. Chociaż wiem, że kilka dodała sama Daria, żeby był szybciej ^^ No już niech będzie :P
Nie podoba mi się ten rozdział. Nie potrafię opisywać scenek miłosnych i to chyba dlatego. No, ale cóż trudno. Pozostawiam to wszej opinii :) Teraz już nie stosuję szantażu :D Następny postaram się dodać jak najszybciej! Oczywiście zapraszam was też na mojego drugiego bloga, pojawił się rozdział 1. 
Do następnego!

Kadi <3

czwartek, 5 lipca 2012

Nowy blog!

Wpadłam na pomysł na nową historię, jednak nie będę tworzyć jej sama :) Zaprosiłam do współpracy Darię. Mam nadzieję, że wam się spodoba i będziecie go tak często odwiedzać jak tego bloga. To opowiadanie nadal istnieje i będzie istnieć tak jak do tej pory. Nowe notki będę dodawała regularnie, tak jak teraz.On zawsze będzie mi bliski, bo był moim pierwszym blogiem jaki założyłam, ale znajdujemy się już w połowie historii o losach Lottie i chłopaków. Więc najwyższy czas na coś nowego.^^ Nie myślałam, że spodoba się wam to opowiadanie, ale jak widzę tyle pozytywnych komentarzy, to naprawdę ciężko będzie mi się z wami rozstać. To tylko jeden z powodów. I podkreślam jeszcze nie kończę tego opowiadania. 

Kadi ♥

http://chasingdreams1d.blogspot.com/

środa, 4 lipca 2012

Rozdział 15


Oczami Louisa:

Cztery dni później

Nie wiem w ogóle jak to możliwe. Szukałem jej wszędzie, objeździłem okolicę, sprawdziłem miejsca, w których mogła przebywać. Nie ma jej nigdzie. Wiem, że nie upłynęło zbyt wiele czasu, ale ja się naprawdę o nią boję. Nie mogą spać po nocach. Wyobrażam sobie jej blade ciało zawijane w czarny worek. W oddali słyszę tylko głos dziewczyny- Nie było cię przy mnie Lou, tak bardzo cię potrzebowałam. Budzę się zlany potem. Odwołaliśmy wszystkie najbliższe koncerty. Nie mam głowy teraz do prób. Chłopcy mnie wspierają i pomagają w poszukiwaniach, ale wszystko idzie na marne. Wyznaczyliśmy nawet nagrodę za jakąkolwiek informację, która mogłaby wskazać miejsce pobytu mojej siostry. Obkleiliśmy plakatami z jej podobizną całe miasteczko. Sąsiedzi, także pomagają. Czuje się zrezygnowano. Powoli zaczynam tracić nadzieję. A co jeśli się w ogóle nie znajdzie? Nie chce żyć wspomnieniami. Nie dam rady. Siedzę w salonie i czekam na telefon od policji, na jedną drobną informację, która zapali płomyk nadziei w moim sercu.
- Louis tak nie można.- zwróciła się do mnie mama ze smutkiem w głosie
- Owszem można- burknąłem
- Zachowujesz się dokładnie tak jak Lottie. A ja po raz kolejny nie chce przeżywać tego koszmaru, nie dam rady- powiedziała moja rodzicielka.
- Twoja mama ma rację, nie możemy się podać. Ona na pewno gdzieś tu jest i niedługo się odnajdzie. Nie możemy tracić wiary Lou. Ona do nas wróci i znowu będziemy mogli razem się śmiać i wspominać dawne czasu- powiedział Niall.
Chłopcy patrzyli się na mnie błagalnym spojrzeniem. Mają racje, nic takim siedzeniem i nie zdziałam. Muszę coś wymyślić.
- Macie rację, tylko ja nie mam pojęcia co robić. Wyczerpały mi się pomysły- powiedziałem. To była prawda. Nie miałem pojęcia co dalej robić.
- Lou wiem, że byłeś temu przeciwny, ale może warto poinformować prasę i poprosić o pomoc telewizję. – odpowiedział Zayn.
- Czy wy nie rozumiecie, że ja chcę ją chronić do cholery?!- uniosłem się
- Na razie nie masz kogo chronić. Lottie nie ma z nami i trzeba szybko pojąć jakąś decyzję za nim wszystko się posypie- odparł Harry
- Przepraszam was, może macie rację…- moją wypowiedź przerwał dzwonek do drzwi. Gwałtownie poderwałem się z miejsca, żeby otworzyć. Miałem nadzieję, że to ktoś z policji. Przede mną stała niska brunetka z kręconymi włosami. Miała na oko 17 lat. Trzymała w ręku kartkę z ogłoszeniem zaginięcia Lottie.
- Yyyy… Mogę w czymś ci pomóc?- zapytałem
- Chyba raczej to ja mogę pomóc tobie. Wydaje mi się, że wiem gdzie jest twoja siostra- gdy wypowiedziała te słowa, zamarłem. W końcu ktoś kto mógł mi pomóc.
-Louis kto to?- usłyszałem głos Liama z salonu.
- Jak masz na imię?- zwróciłem się do dziewczyny
- Lexi- opowiedziała
Uśmiechnąłem się do niej. Ona jedna najprawdopodobniej wiedziała, gdzie przebywa moja siostra.
- Lexi przyszła- odkrzyknąłem. Doszło do mnie tylko pytanie chłopaków- Kto? Ale ja już ich nie słuchałem. Pociągnąłem dziewczynę za rękę do mojego pokoju i zamknąłem drzwi. Widziałem, że nie spodziewała się takiego posunięcia z mojej strony. Wydawała się być nieco wystraszona i speszona.
- Nie bój się mnie, nic ci nie zrobię.- zacząłem- Przyprowadziłem cię tu, bo nie chciałem, żeby ta zgraja wariatów nam przeszkadzała.
- Nic się nie stało. Przyszłam tu tylko, żeby ci pomóc. Mama powiedziała mi o zaginięciu tej dziewczyny. Lottie prawda?- zapytała
- Tak, to moja siostra. Proszę, jeśli wiesz gdzie ona jest, to powiedz mi.- błagałem
- Spokojnie. Już mówię. Cztery dni temu wybrałam się na ślub mojej cioci do Polski, a twoją siostrę kojarzę stąd, bo miała miejsce obok mnie w samolocie. Cały czas siedziała smutna i zamyślona  z słuchawkami w uszach. Nie zamieniła ze mną nawet jednego słowa. Wysiadła w Warszawie, ja zostałam, bo moja podróż kończyła się w Krakowie. Tylko tyle wiem. Przepraszam, że tak późno. Ty pewnie tu od zmysłów odchodzisz, ale dopiero teraz wróciłam.
- Dlaczego mam ci wierzyć?- zapytałem. To co mówiła wydawało się takie nierealne, nie chciałem w to wierzyć.
- Mówię ci tylko to co wiem. Nie musisz mi wierzyć. Nie zmuszam cię do tego. Zarobisz jak uważasz, ale przecież można to sprawdzić są kamery na lotniskach.- opowiedziała. Miała rację, mogę to sprawdzić. Podszedłem do dziewczyny i ją przytuliłem.
- Dziękuję.- tylko tyle mogłem jej na razie dać.- Zaraz dostaniesz nagrodę.
- Nie przyszłam tu z powodu nagrody i nie mam zamiaru nic od ciebie brać. Powiedziałam ci to co może ci pomóc w odnalezieniu siostry. I nie masz za co dziękować…- zatrzymała się na chwilę.- Jak masz w ogóle na imię?
- Jestem Louis- opowiedziałem jej.
- Bardzo się cieszę Louis, że mogłam cię poznać. Muszę się już zbierać.
- Jeszcze raz ci dziękuję- powiedziałem
Odprowadziłem dziewczynę do drzwi i pożegnałem. Pognałem do salonu, gdzie chłopaki od razu  zbombardowali mnie milionem pytań. Nie miałem czasu, żeby teraz im odpowiadać. Chwyciłem telefon i wybrałem numer komisarza prowadzącego sprawę Lottie, przekazałem mu wszystko, co powiedziała mi dziewczyna. Obiecała zająć się wszystkim i potwierdzić rzetelność tych informacji. Pozostaje mi tylko czkać.
- Louis to naprawdę prawda? Lottie wróciła do Polski?- zapytał zszokowany blondyn
- Wygląda na to, że tak- odpowiedziałem
- Ale, że co? Serio? Do Polski?- zapytał Liam
- Tak.
- Mówiłem wam, że ona coś czuje do tego chłopaka, to nie chcieliście mi wierzyć, bo po co?- ciągnął Liam
- Naprawdę myślisz, że pojechała do tego chłopaka?- zapytał Zayn
- A znasz inne wytłumaczenie?- zapytał Li
- Lou, a ty co o tym myślisz? Dlaczego pojechała do Polski?- zwrócił się do mnie Niall. Widać było, że ma nadzieję, na to że moja siostra jednak nie pojechała do szatyna.
- Nie mam pojęcia, ale jeśli to prawda, że wróciła do tego chłopaka, to obiecuję wam dowiem się dlaczego. Bo nikt rozsądny nie jedzie w odwiedziny do ledwo co poznanego chłopaka i porzuca bliskich- wyznałem. W pokoju zapanowała cisza. Każdy chyba zastanawiał się  nad sensem moich słów. Wiedziałem jedno, że jak pojechała tam tylko dla niego, to kiedy ją znajdę, pozna mnie z tej nieprzyjemnej strony. Nie pozwolę robić sobie ze mnie żartów. Tym razem to ja zawiodłem się na niej i trudno będzie mi tej małolacie kolejny raz zaufać.

Od autorki:
Zauważyłam, że coraz mniej osób czyta to opowiadanie. Mimo wszystko szczerzę dziękuję tej grupce czytelników, która zostałam i regularnie komentuje moje posty.  Wiem nie są one idealne i nigdy nie będą. Ale naprawdę jest mi miło, że wam się podobają i dalej interesują was losy Lottie. Zaczęły się wakacje, więc każdej z was życzę miłego wypoczynku i dobrej zabawy. Jeżeli moje opowiadanie czyta jakiś chłopak, to niech napisze, bo wydaje mi się, że są tu same dziewczyny ^^ Następny rozdział pojawi się, gdy po tym postem zobaczę 15 komentarzy. Wiem, że potraficie a mi się zbytnio nie śpiesz, bo niestety dotarliśmy już na półmetek historii Lottie. Więc do dzieła! 

15 komentarzy= Nowy rozdział