środa, 21 listopada 2012

Rozdział 3 część II


Dziwnie czułam się przebywając kolejny raz na pokładzie samolotu. Wracam do znienawidzonego przeze mnie miasta, tylko czemu? Teraz wiem, że to ze strachu. Nie potrafię i nie chce być sama. A tak naprawdę po odejściu Adriana nie miałabym przy sobie nikogo kto mógłby mnie wspierać. Bałam się tego i nadal boję jednak czuję, że nie jestem na pewno jeszcze gotowa na to, żeby kolejny raz zaufać tej piątce. Ostatnia rozmowa z Niallem, której się kompletnie nie spodziewałam, była dla mnie wstrząsem. Nie wiem czemu po tak długim czasie zadzwonił do mnie i oczekiwał przebaczenia, przecież do tej pory nie interesował się moim życiem, nie może inaczej nie pozwoliłam mu się nim zainteresować. Najbardziej z nich wszystkich brakuje mi brata. Jestem strasznie skołowana. W głowie mam okropny mętlik, który wywołałam sama.
W końcu po dwóch godzinach lotu byliśmy na miejscu. Jak się okazało Adrian wynajął już mieszkanie. Postarał się chłopak. Jechaliśmy taksówką w ciszy, dziękowałam mu w głębi duszy za to. Nie myślałam, że aż tyle wspomnień wiąże się z tym miastem. Łzy same spływały po moich policzkach. Czułam, że nie będzie łatwo, ale że powrót tutaj sprawi mi tak wielki ból, na to nie byłam gotowa. W końcu taksówka się zatrzymała. Jak się okazało znajdowaliśmy się w części willowej Londynu. Nie kryłam swojego zdziwienia.
- Podoba ci się?- zapytał mój przyjaciel
- Bardzo, tylko ciekawi mnie jedno, skąd masz na to wszystko pieniądze?- zadałam pytanie i czekałam na jego reakcję.
- Eeee no wiesz firma za wszystko płaci- odpowiedział. Nie wierzyłam mu, ale nie chciało mi się dalej drążyć tego tematu. Adrian otworzył drzwi, a moim oczom ukazało się jasne, przytulne wnętrze. Postawiłam walizki w holu i udałam się na przechadzkę. Dom był urządzony w podobnym stylu jak ten w którym mieszkałam z moimi przyjaciółmi. Najgorsze było, że ból jaki te wspomnienia wywoływały był nie do zniesienia. Postanowiłam zająć się rozpakowywaniem i zapomnieć.

Jak się okazało życie w Londynie nie jest wcale takie złe. Przyzwyczajam się kolejny raz do nowego miejsca i ludzi. Od naszej przeprowadzki minęły dwa tygodnie, a ja cały czas czuję, że Adrian nie jest ze mną do końca szczery. Ma przede mną jakąś tajemnice i za wszelką cenę stara się to ukryć. Nie odbiera przy mnie telefonów, stał się skryty i na pewno nie rozmawiamy już tyle ze sobą. Mijamy się. On chodzi do swojej pracy, ja na uczelnię. Dalej także piszę do polskiej gazety, więc wieczory spędzam przy laptopie, a popołudnia zbierając materiały na kolejny reportaż. Nie jest łatwo, jednak jakoś sobie radzę. Jak widać broniłam się przed samotnością, która i tak mnie dopadła.

Tego dnia miałam wolny dzień, zero wykładów, materiały wysłane. Wyszłam w końcu na spacer po okolicy, do tej pory nie miałam czasu, aby się rozejrzeć. Szłam spokojnie chodnikiem, kiedy moje oczy spostrzegły na horyzoncie znajomy dom. Wiedziałam, że tak okolica była mi znana. Ostatni raz widziałam to miejsce trzy lata temu, jednak wiele się tu nie zmieniło. Ogród jak zawsze zadbany. Ale zdziwiło mnie jedno brak samochodów na podjeździe. Jednak po chwili zauważyłam istotną różnicę, która zmieniła wszystko. To nie jest to samo miejsce. Ten budynek jest martwy, nie ma w nim żadnego życia, radości, która z niego płynie. Nie trudno było się domyślić, że chłopcy już w nim nie mieszkają. Co nie powiem, sprawiło mi w pewien sposób przykrość. Jednak nie dziwię im się, ponieważ jak widać ja sama nie dałam sobie rady z mantrą i specyfiką tego miejsca, w którym życie tylko z pozoru było szczęśliwe i beztroskie. Kiedy przyjechałam tutaj po razy pierwszy nie spodziewałam się tego, że ponownie się zakocham i odnajdę swoje miejsce w świecie, jednak to było tylko złudzenie, w które bezgranicznie wierzyłam, bo po prostu tak było łatwiej. Teraz po upływie czasu wiem, że była ta najgorsza rzecz jaką mogłam zrobić, uwierzyć w abstrakcyjny świat, wyciągnięty z mojej wyobraźni. Pragnęłam tylko jednej rzeczy, której nigdy tak naprawdę nie otrzymałam, miłości. Kiedy już zagościła w moim życiu, kontakt z nią okazał się bardzo bolesny.
Usiadłam na jednej z ławek, wyjęłam mój rysownik i zaczęłam szkicować krajobraz tego miejsca. To właśnie w rysowaniu odnajdowałam spokój. Tutaj wszystko, tak samo jak i w opowiadaniach jest takie jakie sobie wymarzę. Mogę upiększać rzeczywistość, w której jest zdecydowanie za dużo zła i nieszczęść. Wszyscy gonią z jednego miejsca w drugie, zapominając o najważniejszej rzeczy, o tym, żeby w końcu zacząć żyć. Nie zdają sobie sprawy, że w taki sposób są tylko kolejnymi osobami, którym życie ucieka w natłoku codziennych obowiązków i zmartwień. Może to głupie, ale tutaj czułam się jak w domu.  Anioł miał rację, że nie mogę w nieskończoność uciekać, a to właśnie zrobiłam wyjeżdżając z Londynu. Ignorując uczucia bliskich mi osób i przyjaciół, ale tak było łatwiej. W tamtym momencie na pewno nie byłam gotowa na to, żeby stanąć twarzą w twarz z problemem. Teraz jestem o wiele dojrzalsza, a przede wszystkim ten ostatni rok dał mi czas na to, żebym mogła sobie wszystko przemyśleć i zrozumieć. Najgorsze jest to, że trudno jest mi przyznać się do błędów, które sama, także popełniłam. Nikt z nas nie jest nieomylny, jednak tylko nieliczni zdają sobie z tego sprawę. Potrzebowałam roku, żeby uświadomić sobie to wszystko. Nie sądzę, jednak że zmienia to cokolwiek w moim życiu. Nadal nie chce wracać do przeszłości. Pragnę żyć teraźniejszością, cieszyć się chwilą.  

Po niecałej godzinie rysunek był gotowy. Wstałam i ruszyłam przed siebie. Wewnętrzny spokój jaki udało mi się zbudować został zburzony, kiedy wkroczyłam na główną ulicę Londynu. Mimo tego uśmiechałam się pod nosem i szłam dalej. Może zachowywałam się dziecinnie, ale świadomość tego, że ludzie postępują jak marionetki sprawiała, że na mojej twarzy gościł  wyraz zadowolenia. Rozejrzałam się w około. Nie zmieniło się tu wiele. Jedna i najważniejsza rzeczy pozostała taka sama- powietrze. Napawałam się każdym kolejnym wdechem i przypominałam chwile tu spędzone. Nie wiedziałam czemu podążałam szlakiem wspomnień, ale z jednej rzeczy zdałam sobie sprawę. W tym momencie nie kieruję się rozumiem, lecz sercem, które chyba dopiero w tym momencie ponownie zaczęło bić. Do tej pory było uśpione, ponieważ bałam się okazać swoje uczucia i dać oznakę słabości. Tak naprawdę na każdym kroku doskwiera mi samotność Staram się, ale nie potrafię odnaleźć swojego miejsca w tym zatłoczonym świecie. Jestem skołowana i potrzebuję osoby, która rozrysuje mi mapę i wskaże kierunek dalszej egzystencji, będzie przewodnikiem wśród ścieżek życia, które dla mnie okazały się zbyt rudne do przebycia. Coraz częściej dławię się oddechem, który sprawia mi ból. Nie potrafię znaleźć złotego środka i w większym stopniu upodabniam się do tych wszystkich ludzi. Chciałabym ponownie być dzieckiem. Poczuć smak beztroskiego życia, kiedy patrzyło się na świat tylko pod kątem dobrej zabawy i przygód. Dziecko widzi tylko to, co jest złe lub dobre. A najczęściej postrzega świat w kolorowych barwach. Jego marzenia w niczym nie przypominają rzeczywistości. I właśnie tego mi brakuje baśniowego podejścia do życia i tego cholernego happy-endu. Czuję, że spoczywa nade mną jakieś fatum, które chce wyssać ze mnie wszelkie oznaki pozytywnych uczuć. A na koniec sprawić, że jedyne czego będę pragnęła to śmierć. Jest to mroczne postrzeganie sytuacji, w której jestem, jednak boję się, że jest ono jak najbardziej realne.

To miasto wzbudza we mnie tak różne od siebie uczucia, że sama już nie wiem, co tak naprawdę czuję. Chce poczuć smak miłości, spojrzeć w lustro i być pewną, że dobrze robię, że mam obok siebie osobę, która mimo tego, że moje wybory będą złe powie, że liczy się to kim jestem, a nie to, co czynie. Nie będzie mnie oceniać tylko pokaże, że zależy jej na mnie. Do tej pory myślałam, że jest nią Adrian, jednak teraz nie jestem tego pewna. Te ciągłe wątpliwości są nie do zniesienia. Jak widać moje wybory nigdy nie niosą pozytywnych skutków. Zawsze jest ta nutka wątpliwości, która sprawia, że zaczynam się gubić. Nie jest łatwo być samą, ale jakoś staram sobie radzić. Chociaż czasem wychodzi mi to lepiej lub gorzej czuję, że poddanie się byłoby okazaniem bezsilności. A tego nie chce. Nie chce, żeby ludzie pamiętali tylko to, że zabiła się, bo nie dała rady. Pragnę pokazać im, że przeżyła i żyje, bo jest silna i nic ani nikt nie potrafi mnie załamać. Moje serce już dawno wyrzuciło ze swojego wnętrza miłość i jestem pewna, że się to nie zmieni przez dłuższy czas. Szłam powoli uliczkami miasta i próbowałam odnaleźć drogą powrotną do mojego domu. Z każdym krokiem zdawałam sobie sprawę jak bardzo kocham to miejsce. Spojrzałam mimowolnie w niebo, nagle na moje czoło spadła kropla, a zaraz za nią całe setki kolejnych. Ludzie w popłochu zaczęli uciekać, jakby to było coś strasznego, a to był tylko deszcz. Zwyczajna dla tego miejsca pogoda, która nie powinna dziwić. Mimo tego ja nadal szłam swoim tempem. Do naszego mieszkania nie było daleko. Jednak zdążyłam przez ten czas zmoknąć. Kiedy znalazłam się na miejscu, zauważyłam na podjeździe jakieś nieznajome auto. Nie zrobiło to na mnie większego wrażenia, ponieważ od pewnego czasu do Adriana przejeżdżają coraz to nowi ludzie. Przekroczyłam powoli próg mieszkania. Z salonu słyszałam rozmowę kilku mężczyzn. Nie chciałam im przeszkadzać, więc niezauważona wkradłam się na górę i przebrałam. Potem wysuszyłam włosy i poprawiłam makijaż. Trochę zgłodniałam, ponieważ wyszłam z domu bez śniadania, więc czy chciałam, czy nie byłam zmuszona zejść na dół. Kiedy znalazłam się w holu usłyszałam znajomy śmiech. Po cichu podeszłam do drzwi i zajrzałam do środka. Na widok całej piątki w salonie serce podeszło mi do gardła. A najgorsze było to, że rozmawiali z Adrianem jak grupka bardzo dobrych przyjaciół. Teraz wszystko zaczęło mi się układać. Poczułam się okropnie zraniona i oszukana. Otworzyłam szerzej drzwi, które lekko skrzypnęły. W tym momencie spojrzenia wszystkich skupione były na mnie. To co wtedy czułam - ból, rozpacz, gniew, skrucha- to było nie do opisania. W głowie panował mętlik, ale jedno wiedziałam, że nie mogę dać się kolejny raz zranić. Nie zwracając uwagi na mojego brata i jego przyjaciół, podeszłam do Adriana.
- Ufałam ci, a ty to wszystko zepsułeś. Teraz wiem, że nie mogę nikomu wierzyć. Udowodniłeś to. Powiem ci tylko jedno: Żegnaj kochanie!- wypowiedziałam i chciałam jak najszybciej iść na górę po swoje rzeczy. Nie wiedziałam dokąd pójdę, ale nie chciałam sobie w tym momencie zawracać takim szczegółem głowy.
- Lottie to nie tak!- zaprzeczył.
- A jak?! Dobrze się bawiłeś?! Teraz mam w dupie twoje uczucia. Przyzwyczaiłam się do tego, że jestem sama i uwierz mi nic do ciebie nigdy nie czułam. Próbowałam, ale ona nauczył mnie jak być zimną suką- powiedziałam i spojrzałam na Nialla. Ten tylko spuścił głowę. Nawet po tak długim czasie nie miał odwagi spojrzeć mi w oczy.
- Tak myślałam- odparłam- Jak zwykle to samo. Przyzwyczaiłam się do tego. Powiedz mi tylko po jaką cholerę dzwoniłeś do mnie?! Co tamta cię zostawiła?- nic nie odpowiedział. Skierowałam wzrok na pozostałych, widać było, że zachowanie blondyna ich irytuje. Prychnęłam pod nosem.
- Zmieniłaś się- skomentował mój brat.
- Owszem. A tak poza tym to witaj braciszku!- powiedziałam z pogardą. W głębi duszy czułam, że nie mogę ulec, chociaż tak bardzo mi go brakuje, a ból w jego spojrzeniu sprawiał, że chciałam rzucić się w jego ramiona i zapomnieć o wszystkim, co miało miejsce do tej pory.
- Lottie proszę cię przestań. Myślisz, że mi jest łatwo. Przez ten cały czas chciałem być przy tobie, przecież jesteś moją siostrzyczką. Chciałem się z tobą spotkać, ale ty nie dałaś mi szansy. Dlatego dałem ci wyjechać. Wiedziałem, że potrzebujesz czasu, ale nie sądzisz chyba, że pozwoliłbym ci być samą w obcym kraju. Uruchomiłem swoje kontakty i tak znalazłem Adriana. Dzięki niemu wiedziałem, co się z tobą dzieje. Uwierz mi nam wszystkim na tobie zależy.- powiedział, a ja doznałam szoku. On mnie obserwował i kontrolował przez cały ten czas.
- Chyba żartujesz?!- zapytałam zdziwiona
- Nie. Kocham cię i nie darowałbym sobie, gdyby coś ci się stało. Nie wiem czemu tak bardzo mnie nienawidzisz, ale wiedz, że cię przepraszam, naprawdę cię przepraszam.
Miał rację. Odcięłam się od niech wszystkich, a zawinił tylko Niall. Wzięłam głęboki wdech.
- Posłuchajcie mnie teraz wszyscy bardzo uważnie. Nie było dnia, żebym o was nie myślała. Ten wyjazd dużo mi dał i wiem, że drugi raz postąpiłabym tak samo. Niall- zwróciłam się do blondyna- rozumiem twoje zachowanie. Nie mogłeś czekać, mogłam się nigdy nie obudzić. Zdaje sobie z tego sprawę, ale potrzebowałam czasu, żeby wyleczyć się z miłości do ciebie i jedyne, co teraz czuję do twojej osoby to… - tu się zatrzymałam- szczerze to sama nie wiem jak to określić, ale cieszę się twoim szczęściem, które mam nadzieję nadal trwa. Nie liczcie jednak, że to cokolwiek zmienia. Skoro Louis mnie kontrolowałeś to wiesz, że zmieniłam wizerunek i nazwisko nie bez powodu. Nie chciałam być kojarzona ze sławnym na cały świat zespołem One Direction, bo to utrudniłoby mi jeszcze bardziej życie. Wiem, że wasza kariera się rozwinęła, ale w moim życiu, także zaszły pewne zmiany. Mam już 19 lat wy, także nie jesteście już nastolatkami. Mamy inne perspektywy patrzenia na świat, reprezentujemy różne systemy wartości, ale mimo tego każdy z was jest mi bardzo bliski. I nie chce was stracić- powiedziałam i czekałam na reakcję, któregoś z nich. Czułam w pewnym stopniu ulgę, ponieważ w końcu to wszystko z siebie wyrzuciłam. A tym samym znalazłam wyrzucony wcześniej klucz i ponownie otworzyłam drzwi do przeszłości. Czy będę tego żałować? Czas pokaże, jednak jednego jestem pewna. Nic i nikt nie jest już taki sam jak rok temu. Przede wszystkim ja się zmieniłam w znacznym stopniu, co nie raz pewnie skomplikuje życie nie tylko mi, ale i moim najbliższym.


Od autorki:
No i jest 3!!! Jee party hard hahaha :) Dłuższy od poprzedniego i to o wiele ^^ Chora jestem i siedzę w domu to postanowiłam jakoś wykorzystać ten czas. Hmmmm nie zawieszam bloga przez jeden dawny komentarz, który dzisiaj przeczytałam, a co na wspomnienia mi się zebrało :) Jego autorka  wie, że to jej ^^ Tak więc do następnego!

Kadi ♥

 Ps. A to fragment komentarza: 

[...] Za to, że poświęcałaś swój wolny czas, aby pisać kolejne rozdziały, mimo tego, ze nie pod każdym rozdziałem było tyle komentarzy, ile chciałaś, aby się pojawiło. 
Masz sporo czytelniczek i można było zauważyć, ze ktoś dodawał komentarze z anonima, tylko po to, abyś dodała kolejny rozdział historii! 
Wszystkim nam tak bardzo na tym zależało! ♥
Za to, że gdy miałaś chwilę zwątpienia nie zawiesiłaś tego bloga i co najważniejsze nie zostawiłaś nas! To byłby ogromny cios dla wszystkich.[...]

9 komentarzy:

  1. Świetny rozdział i taki długi ;)

    Zdrowiej ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Aż się ucieszyłam, jak czytałam :) Przewijam, przewijam, przewijam, a to takie długie! ;D Coś czuję, że w następnym rozdziale akcja rozkręci się na dobre :D
    Odkąd Adrian unikał tematu pieniędzy na dom, miałam już pewne podejrzenia, co do sprawców tego faktu xD
    I cóż ja mogę powiedzieć? Rozdział jest fantastyczny ;) A to, że miałam wątpliwości, co do pojawienia się go tutaj pewnie sprawiło, że spodobał mi się jeszcze bardziej :D

    O, i jeszcze jedno: czytam ten fragment komentarza i stwierdzam, że skądś znam ten tekst... :P :D haha ;D
    Cieszę się, że w dużej mierze przyczyniłam się do dalszego prowadzenia bloga :D ;*

    Życzę Ci powrotu do zdrowia i wypoczynku w trakcie trwania choroby ;) Kuruj się! :D
    <3

    OdpowiedzUsuń
  3. no nie mogę z Ciebie. Cały czas, gdy czytam tego bloga mam wrażenie, że pisze to jakaś mega sławna pisarka, której książki są światowymi bestsellerami. Nie mogę wyjść z podziwu twojemu talentowi, sama chciałabym tak pisać.
    Ten rozdział mega mnie wciągnął i wcale nie zauważyłam, że jest dłuższy niż pozostałe. Uwierz, ze gdy czyta się twoje publikacje, długość nie ma znaczenia, bo i tak kończy się o wiele za szybko.
    Mega propsy! Oby jak najszybciej następny!
    No i zdrowiej, c'nie.. :D ;*

    OdpowiedzUsuń
  4. Uwielbiam to! Chciałabym Cię poinformować, że zostałaś nominowana do Liebster Award, szczegóły u mnie:
    http://only-one-love-one-life.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. Kochanie no brak mi słów.....Masz niesamowity talent.Nie zapominaj o tym.Kurde nie moge sklepić słów żeby napisać coś sensownego..zobacz co ty ze mną robisz.Uwielbiam ciebie,piszesz zajebisćie,genialnie no kurde....Z każdym rozdziałem widać ile pracy włożyłaś zeby go napisać.Jesteś świetna pod każdym względem.Cały czas powracasz z wielką siłą rozdziały są zajebiste.Mogłabym czytać to 24h/24 ale wiem ze trzeba czasu żeby napisać takie cudo.Podziwiam się i pamiętaj ze coś mi obiecałaś pamiętam o tym i ty chyba tez :)
    chciałam Cie poinformować , że zostałaś nominowana do Liebster Award.
    Więcej szczegółów na moim blogu http://babyyoulightupmyworldlikenobod.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  6. Jejku jesteś niesamowita :) Przez 2 dni zarywałam noce, żeby przeczytać cały twój blog i powiem ci tak: Dziewczyno masz talent, nie zmarnuj go <3 z niecierpliwością czekam na następny odcinek :) Kocham

    OdpowiedzUsuń
  7. Pokochałam twój blog. Wiem, że jest dużo nauki, ale bardzo się cieszę, że wytrwałaś, pomimo tego, że było niekiedy mało komentarzy, czasu i zapewne cierpliwości. Powinnaś wykorzystać swój talent i być pisarką ;) twoje opowiadania są wciągające, tak piękne, że jak czytam to cały obraz mam przed oczami. Widzę każdą scenę, odczuwam każde emocje, nawet te małe, prawie niewidoczne. Jesteś boska ;*

    OdpowiedzUsuń
  8. dziękuję w imieniu wszystkich twoich fanek oraz fanek 1D, że nas nie opuściłaś :**

    OdpowiedzUsuń
  9. Jejku właśnie skończyłam czytać dzisiejszą notkę. Dziękuję, że nie kończysz swojej kariery :) jestes wspaniała, kocham twojego bloga :) ciekawa jestem z kim teraz się zwiąże nasza Lottie ;d

    OdpowiedzUsuń