Obudziłam się w jakimś
obcym dla mnie miejscu. Nie wiem jak długo spałam. Rozejrzałam się po
pomieszczeniu, w którym przebywałam. Zielone ściany, dwuosobowe łóżko, w którym
teraz leżałam i duża szafa. Gdzie ja jestem? Wyskoczyłam z łóżka jak poparzona.
Podeszłam do drzwi, były otwarte. Szłam powoli wąskim korytarzem. Zdążyłam
zauważyć, że znajduję się w parterowym
domu. Słyszałam w tle dźwięki telewizora, jednak program nie był w znanym mi
języku, nie tak do końca znanym. Był to jakiś cholerny wywiad w języku polski.
Teraz to kompletnie złupiłam. Weszłam do salonu. Nate siedział rozwalony na
kanapie i cieszył się jak głupi. Dopiero po kilku minutach zauważył, że jestem
w pokoju.
- O widzę, że
księżniczka się obudziła. Jak się spało?- zapytał
- Nie udawaj nagle, że
cię to obchodzi. Gdzie ja jestem?- odwarknęłam
- Jak widzisz aktualnie
w domu- odpowiedział i znowu szczerzył się jak pojebany
- Jaja sobie robisz,
przecież widzę do cholery, że w domu jestem. Gdzie mnie wywiozłeś?- zapytałam
- Yyy… Dobre pytanie
skarbie, ale czy chce na nie odpowiedzieć? Nie, nie chce. Więc pozostaje ci żyć
w nieświadomości. A teraz słuchaj, pewni ludzie zapłacili mi za to, że
dostarczę mi dziewczynę w twoim wieku, nic więcej nie wiem. Dzwoniłem do nich
niedługo powinni przyjechać. Życzę ci tylko powodzenia słońce!
Powiedział to z taka
drwiną i przekąsem w głosie, że chciało mi się rzygać. Po co jestem potrzebna
tym ludziom. Ten skurwiel najnormalniej w świecie mnie sprzedał. A ja głupia
myślałam, że on za mnie okup weźmie. Jedno wiem, nie poddam się bez walki. Nie
mam zamiaru jechać z tymi pieprzonymi gangsterami.
- Nie bój się słońce,
dopóki będziesz mi potrzebna, to nic ci nie zrobią. Jestem pewny, że twój
braciszek zapłaci grubą kasę za to, żeby cie odzyskać. Na pewno czuję się
winny.
- Nie masz prawa
wpędzać go w poczucie winny- przerwałam mu- On tu nie zawinił. To ja okazałam
się cholerną egoistką i nie przewidziałam skutków mojego postępowania.
- Wiesz co? Nie
obchodzi mnie to. Ja miałem cię tylko dostarczyć odpowiednim ludziom. I tak
zrobiłem. Teraz umywam ręce. Za tą kasę, którą dostanę będę żyć w luksusie
przez przyszłe 5 lat.
- Jak możesz być takim
głazem bez uczuć, nie obchodzi cię co się ze mną stanie? Dobra rozumiem, ale
nie wziąłeś pod uwagę jednej rzeczy, że chłopaki wiedzą kim jesteś, a policja
najprawdopodobniej już cię szuka, więc jak masz zamiar wyjechać z kraju? Co?-
zapytała
- Ty naprawdę jesteś
taka głupia, ja już wyjechałem z kraju. Ta dam! Jesteśmy w Polsce kwiatuszku, a
niedługo znowu wylatuję, więc już mnie nie zobaczysz. Wiem, że będzie ci ciężko
się ze mną rozstać, ale takie jest życie. Niestety- odparł
- Ciebie chyba do końca
popieściło, że myślisz, że będę za tobą tęsknić. I nie rób sobie ze mnie jaj,
że mnie do Polski wywiozłeś.
Miałam już tej wymiany
zdań po dziurki w nosie. Nie dosyć, że nie wiem czy dożyje końca tygodnia, to
jeszcze ten skurwiel wywiózł mnie do kraju, w którym za żadne skarby świata nie
chciałam się znaleźć. Wiedziałam, że jak tu przyjadę to spotka mnie coś złego.
Czułam, że jakaś część mnie jest głęboko związana z tym państwem, ale jednak
jakbym miła wybierać, nigdy bym tu nie przyjechała.
- Nie kotku ja nie
żartuję, jesteśmy w Polsce. Na razie przynajmniej, nie wiem gdzie cię ci
panowie wywiozą, ale to już nie mój problem…- przerwał mu dźwięk dzwonka.
Zamarłam. Co miałam zrobić? Nie miałam gdzie uciekać, żadnej drogi wyjścia. Mogłam
tylko czekać i modlić się o to, żeby ten koszmar w końcu się skończył. Do
pokoju weszło czterech mężczyzn, byli ubrani na czarno i głupkowato się do mnie
uśmiechali.
- Ty jesteś Lottie?-
zapytał jeden z przybyłych
- Tak mi dali na imię,
a co cię to obchodzi?
- Może grzeczniej, co?-
upomniał mnie jeden z nich
Nie miałam ochoty już
dalej z nimi rozmawiać. Zaczęli tłumaczyć coś Natowi po niemiecku, tak mi się
wydawało. W końcu zwrócili się do mnie.
- Pójdziesz z nami?-
zaczął kolejny
- A mam jakiś wybór.
- Raczej nie –
odpowiedział z pogardą
Wyszliśmy przed dom.
Czułam chłodny wiatr na mojej skórze. Było tak jak po powrocie ze szpitala.
Weszłam do jednego z dwóch samochodów znajdujących się na podjeździe i zamknęłam oczy. W myślach
próbowałam się przekonywać, że to tylko sen. Jednak nie to była pieprzona
rzeczywistość . Jechaliśmy już dobre cztery godziny i nic nie wskazywało na to,
że ta jazda kiedyś się skończy.
- Muszę do toalety –
zaczęłam
- Tu niedaleko jest
stacja benzynowa, za niedługo się zatrzymamy- zwrócił się do mnie jeden z nich.
Widać było, że ma najwięcej człowieczeństwa
z nich wszystkich. Po pół godzinie drogi, w końcu się zatrzymaliśmy.
Wypuścili mnie i ten człowiek, z którym rozmawiałam po drodze prowadził mnie do
toalety. Zaczęło się ściemniać. Reszta watahy została przy samochodzie. Szliśmy
obok siebie w ciszy. Nagle on zabrał głos.
- W toalecie jest spore
okna, powinnaś się przez nie przecisnąć. Mam córkę w twoim wieku, nie pozwolę
ci zginąć. Wiem, że oni prędzej czy później, by cię zabili. Więc nie zmarnuj
tej szansy.
Patrzyłam się na niego
ze strachem w oczach. Ten człowiek ryzykuje dla mnie życie, nie mogę teraz o
tym myśleć. Mam szanse uciec i to jest najważniejsze. Weszłam do toalety
zapaliłam światło. Zobaczyłam to okno. Zaraz za budynkiem stacji był gęsty las.
Szybko uda mi się zniknąć między drzewami. Otworzyłam szeroko okna,
podciągnęłam się na rękach i już byłam po drugiej stronie. Zeskoczyłam z
parapetu i ruszyłam pędem przed siebie. Biegłam już dobrą godzinę, ale nie
czułam zmęczenia. Adrenalina dodawała mi sił. Jednak nad ranem całą energia ze
mnie uleciała. Wiedziałam, że nie mogę się zatrzymać, gdzieś tu musi być jakaś
wioska i ludzie, którzy mi pomogą. Nie wiem czy ci mężczyźni mnie szukają czy
nie, nic nie wiem. Staram się zacierać ślady za sobą. Po kolejnych godzinach
marszu. Czułam się kompletnie wycieńczona. Szłam, bo musiałam. Nagle w oddali
usłyszałam jakieś śmiechy. Zaczęłam ponownie biec. Kroki były coraz bliżej.
Potknęłam się o wystający konar. Ból przeszył moją nogę. Z rany ciekała krew, a
ja mimo wszystko biegłam. Głosy były coraz wyraźniejsze, upadałam po raz
kolejny, lecz tym razem nie miałam sił się podnieść. Stwierdzałam , że to
koniec. Jak mam umrzeć to tu i teraz. Chciało mi się potwornie pić, a noga tak
strasznie bolała. Zamadlałam.
Obudziłam się, kiedy
poczułam, że ktoś mną potrząsa. Otworzyłam oczy i chciałam ponownie uciekać. Momentalnie
podniosłam się do pozycji siedzącej i odskoczyłam na bok. Jednak twarz jaką
zobaczyłam nie należała to żadnego z tych mężczyzn. Chłopak patrzył na mnie z
troską w oczach.
- Nic ci nie zrobię
–zaczął, mówił po polsku, rozumiałam go, ale postanowiłam, że tą sprawę
rozwiąże później.
- Chce ci pomóc, nie
bój się mnie. Nic już ci nie grozi. Spokojnie. – kontynuował
Boże a ja głupia
myślałam, że on nie żyje, ale jak? Dlaczego akurat on?
- Mam na imię Michał-
przedstawił się
- Jestem Lottie-
odparłam oczywiście po angielsku
- O cholera -zaczął
chłopak- o tym to nie pomyślałem. Dobra spoko Michał, myśl- chłopak mówił do
siebie, zaśmiałam się. Poczułam ogromną ulgę. Wiedziałam, że mogę na nim
polegać. Znałam go, jak nikt inny. Znałam wszystkie jego sekrety. To wszystko
napłynęło do mojej głowy w chwili, kiedy go zobaczyłam przed sobą.
- Rozumiem cię, ale
mówić po polsku niestety nie umiem- odpowiedziałam w moim rodzinnym języku.
Chłopak uderzył się
otwartą dłonią w czoło. Ponownie się uśmiechnęłam. Podał mi dłoń, żebym mogła
się podnieść. Chwyciłam ją. Jednak to nie był dobry pomysł. Poczułam jak kręci
mi się w głowie, upadałabym gdyby nie refleks Michała. W tym samym momencie
zauważył także, że mam rozciętą nogę. Wziął mnie na ręce. Nie protestowałam.
Nie wiedziałam dokąd idziemy.
- Gdzie mnie niesiesz?-
zapytałam
- Do mnie do domu. Znalazłem
cię w lesie, który jest własnością mojej rodziny. Wyszedłem się przejść, kiedy
zauważyłem, że leżysz pod tym drzewem.
O nic więcej nie
pytałam. Szedł powoli, a ja poczułam, że robię się senna. Nie wiem nawet kiedy
zasnęłam.
Kiedy obudziłam się po
razy kolejny, leżałam w dużym łóżku. Miałam na sobie za dużą bluzę i dresowe
rybaczki. Zauważyłam, że ktoś opatrzył mi nogę. Usiadałam na materacu i
rozejrzałam się w koło. Pokój miał błękitne ściany. Po prawej stronie stała
duża szafa, a przy przeciwnej ścianie dwa fotele i mały stolik. Było to
przytulne pomieszczenie.
Jak miałam rozmawiać z
Michałem? Znałam go, ale on nie wiedział kim jestem. Byłam dla niego obcą
dziewczyną. Jednak wiedziałam jedno, że żyje i nie mogę teraz namieszać w jego
życiu. Z rozmyślań wyrwał mnie dźwięk otwieranych drzwi.
- Obudziłaś się w końcu.
- zaczął chłopak.- Przyniosłem ci śniadanie- kontynuował. Położył na łóżku
przede mną tosty z nutellą i usiadł na jego krańcu. Uśmiechnęłam się do niego i
zabrałam za pałaszowanie śniadania. Żadne z nas się nie odezwało. Chłopak
poczekał aż skończę.
- Nie gniewaj się za
to, że cię przebrałem. Twojej ubrania były podarte i we krwi. Tam- wskazał na
drzwi naprzeciwko łóżka- Jest łazienka, zaraz przyniosę ci jakieś ubrani, które
należą do mojej starszej siostry. Jest trochę grubsza od ciebie, ale lepsze to
niż nic.- powiedział z uśmiechem
- Dziękuję-
odpowiedziałam
- Jeszcze nie masz za
co- odparł i wyszedł. Wstałam i weszłam do pomieszczenia. Po chwili obok mnie
znalazł się Michał.
- Tu masz ubrania i
nowy komplet bielizny, który zabrałem Alicji z szafy. Nie bój się nie pogniewa
się. Jak będziesz już gotowa zejdź na dół. A zapomniałbym… -Podszedł do szafki.-
Tu masz ręczniki, a tam -wskazał na półkę wyżej- jest nieużywana szczoteczka do
zębów. To ten tego, ja już wychodzę- i zniknął. Zamknęłam drzwi od łazienki.
Wzięłam orzeźwiający prysznic. Umyłam włosy, pożyczając od kogoś
brzoskwiniowego szamponu. Wyszłam z kabiny. Moja rana wyglądała już nie co
lepiej. Ubrałam bieliznę i sukienkę w kwiaty, którą mi przyniósł i czarne
balerinki. Sukienka była o rozmiar za duża, ale jak się ściągnęło pasek, który
miała z tali nawet nie odstawała. Trzeba przyznać, chłopak miał gust. Umyłam
jeszcze zęby i wysuszyłam włosy i wyszłam z łazienki. Przejrzałam się w
lustrze, które wisiało w korytarzu. Miałam lekkie zadrapanie na policzku, ale
nic po za tym. Uśmiechnęłam się sama do siebie. Myśl o tym, że ten koszmar się skończył,
sprawiałam, że kąciki ust same podnosiły mi się do góry. Zeszłam po schodach.
Nie wiedziałam dokąd iść. Udałam się do pomieszczenia, z którego dochodziły
dźwięki telewizora. Snęłam w drzwiach i przyglądam mu się. Siedział zamyślany
na kanapie. Odchrząknęłam. Przeniósł wzrok na mnie i uśmiechnął się.
Odwzajemniłam ten miły gest. Pokazał mi ruchem reki, żebym usiadła. Zrobiłam
to.
- Opowiedz mi coś o
sobie- zaczął
- Mam na imię Lottie. Mam
16 lat. Yyy nie wiem co mogę jeszcze chcesz wiedzieć- odparłam
- A może oświecisz mnie
i powiesz jak się to znalazłaś.- zaproponował
- Ale chcesz usłyszeć
prawdę, tak?- zapytałam, on tylko przytaknął.
- No to wpakowałam się
w drobne kłopoty. Po prostu wpadłam w nieodpowiednie towarzystwo. Chłopak mnie
tu wywiózł bez mojej zgody. Uwierz mi wcale nie chciałam z nim jechać. Moja
rodzina nie wie gdzie jestem i co się ze mną dzieje. Chciałabym się z nimi skontaktować,
ale nie wiem jak.- opowiedziałam zrezygnowana
- Nie martw się pomogę
ci. Pamiętasz może numer?
- Chyba tak, ale
będziemy dzwonić do Anglii, więc majątek zapłacisz za telefon.
- To nie jest problem…
Nie zdążył dokończyć,
bo do pokoju wpadła jakaś dziewczyna. Gdy mnie zobaczyła doznała szoku. Zaczęła
skakać i piszczeć. Michał patrzył na nią ze zdumieniem.
- Julia co ty
wyprawiasz? Uspokój się- powiedział do dziewczyny
- Powiedz, że to żart,
że ja śnię- mówiła dziewczyna
- Nie, nie śnisz-
opowiedział jej
- A więc u nas na
kanapie naprawdę siedzi siostra Louisa Tomlinsona?
- Kogo?
Postanowiłam przerwać
te ich bezsensowną wymianę zdań.
- Tak, to ja we własnej
osobie. – odparłam - Proszę cię przestań
już, bo mnie uszy bolą od tego twojego pisku.
- Julia wyjdź!- zwrócił
się do niej brat
- Ty chyba żartujesz?!-
odpowiedziała
- Wyjdź albo powiem
mamie, gdzie byłaś w piątek wieczorem.- zagroził
- Dobra, już idę, ale
później zrobię sobie z tobą zdjęcie, ok?- zapytała. Ja tylko skinęłam głową na
znak, że się zgadzam.
- Przepraszam cię, ty
naprawdę jesteś siostrą tego kolesia, z tego on zespoły jak on się nazywał, aaa
One Direction, tak?- zapytał
- No niestety. A teraz
mogę zadzwonić?
- Oczywiście-
opowiedział i podał mi swój telefon.
Wybrałam w skupieniu
cyfry. Nacisnęłam zieloną słuchawkę. Po chwili usłyszałam cichy głosu Louisa.
- Halo?
- Louis- zaczęłam, a z
oczy popłynęły mi łzy
- Lottie…
Od autorki:
I jest 10 :) Strasznie mało osób komentuje moje wypociny. Nie wiem czy to z czystego lenistwa czy po prostu te rozdziały są tak beznadziejne, że szkoda wam czasu, aby w ogóle cokolwiek napisać. Bardzo dziękuję tym, którzy nadal czytają mojego bloga i komentują. Wasze opinie są dla mnie bardzo ważne. Proszę was komentujcie.
A tak po za tym to umieściłam nową sondę. Chciałabym poznać waszą opinię w tej kwestii, więc proszę głosujcie. Nudziłam się, dlatego zmieniłam trochę wygląd bloga. Co o nim myślicie? Bardziej podobał wam się stary? Piszcie w komentarzach. To tyle ode mnie, do następnego! :)
Ps. Piszecie opowiadania? Jeśli tak to proszę zostawcie link w komentarzu, chętnie przeczytam ;)
Ps. Piszecie opowiadania? Jeśli tak to proszę zostawcie link w komentarzu, chętnie przeczytam ;)
Rozdział meega! Jak zawsze musiałaś w takim momencie przerwać. szkoda.. : (
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny rozdział, mam nadzieję że będzie niedługo! :D
Powiem jedno! Masz talent do pisania.
+ zapraszam do siebie http://i-love-creation.blogspot.com/ :D
no naprawdę trzeba przyznać, że nieźle Ci idzie. ;)
OdpowiedzUsuńkochamkochamkochamkocham!!! no boskie!! <333
OdpowiedzUsuńw końcu jakiś dłuższy :P dobrze nakurwiasz *__* wiesz że cie kocham ♥ i twojego bloga też XDD
OdpowiedzUsuńtak, tak to ja :*
@woman_mad
szkoda, że przerwałaś w takim momencie... czekam na dalszą część, zapraszam do mnie i poinformuj jeśli możesz o nowym rozdziale. ;) http://tajemnica-to.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział ;)
OdpowiedzUsuńLottie stała sie czulsza w stosunku do Louisa...
OdpowiedzUsuńjakie to słodkie i rozczulające ;p
wiesz że jest świetny :) ♥
woow. przeczytałam całe opowiadanie na jednym wdechu. masz bardzo ciekawy pomysł. ciekawie piszesz i w ogóle bardzo mi się podoba to opowiadanie. :D
OdpowiedzUsuńnie mogę się doczekać dalszych przygód Lottie. :) xx
ZAJEBISTE *__________*
OdpowiedzUsuńJak czytam twoje opowiadanie to mam taakie ciary na plecach O,o
Kocham twoje zwroty akcji ♥♥♥
i te piękne zaskoczenia czytelnika ♥♥♥
i nowe postacie ♥♥♥
i chwile dramatu ♥♥♥
CZEKAM NA NASTĘPNY <3
swietne :D czekam na kolejny rozdzial :D a ogólnie, to świetny blog! :D wpadnij do mnie *: obserwuj, jeśli blog Ci się podoba :) masz twittera? follow? @viktoriapoland :)
OdpowiedzUsuńNo, ale brakowało mi Twojego opowiadania! :D Muszę teraz odrobić czytanie xD
OdpowiedzUsuńDłuuugi brak internetu nie jest dobrą rzeczą xD haha :D
No nie mogę! Jaki skurwesyn! Do Polski Ją wywiózł! :O
Ciekawe co spotkało tego gangstera, który pozwolił Jej uciec, oj nie chciała bym być w jego skórze xD :P haha xD
Weź Ty dziewczyno napisz książkę i daj ją do jakiegoś wydawnictwa *_* :D :D :DD :D
Fantastyczny rozdział! <3 ;))
rozdział tak sliczny, ze az teczom rzygam..kurde jaki przypadek ze akurat go spotkała, a ten facet w czerni fajny ludzki koles.. boze jak ja sie cieszyłam jak uceikla..kocham, kurwa to az grzech kochac osobve ktorej sie JESZCZE nie zna..;)
OdpowiedzUsuń