wtorek, 26 czerwca 2012

Rozdział 13


Dwa tygodnie później

Od tygodnia siedzę sama w domu. Nie wiem co się ze mną dzieję, ale straciłam jakąkolwiek chęć do życia. A pogoda jeszcze bardziej utrudnia mi powrót do normalności. Krople deszczu są jakby odzwierciedleniem mojej duszy, która w tej chwili płacze z rozpaczy. Teraz dopiero zdałam sobie sprawę, że jestem całkowicie sama. Moja rodzicielka nie przejęła się zbytnio moim zaginięciem. Całą winą obarczyła Lou, z czego wynikła okropna awantura.  Co jest powodem mojego smutku? Odpowiedź jest prosta. To samotność i pustka, która w tej chwili jest w moim sercu. Nie powinnam mówić Michałowi o tym kim jestem. Dręczą mnie teraz niesamowite wyrzuty sumienia. A najokropniejsze jest to, że nie mam z kim na ten temat porozmawiać, wyżalić się, zwierzyć. Dla ojca nie istnieje. Fizzy jest jeszcze za młoda, żeby zrozumieć pewne rzeczy, a tym bardziej doradzić. Bliźniaczki żyją w swoim własnym świecie. Mama jest zbyt zapracowana, żeby zauważyć pewne rzeczy. Jasne próbuje ze mną porozmawiać, nawiązać kontakt. Ale ja nie potrafię się przed nią otworzyć. Tak bardzo tęsknie za moim dawnym życiem. Czasami, w których miałam przyjaciela, którego szczerze kochałam i nadal kocham. Gdzie Louis? Wolne skończyło się szybciej niż myślał. Tak bardzo go w tej chwili potrzebuję . Obiecywał, że się zmieni, że tym razem będzie inaczej. Lecz nie, kiedy zaczyna się trasa, nic tak naprawdę się nie liczy. Nikt oprócz Eleonor i chłopaków. Siedzę teraz na parapecie i wracam wspomnieniami do mojego dawnego życia. Mój pokój jest tak jakby azylem, do którego nikt nie ma wstępu. Jestem tylko ja, kubek kakao i łzy, które wypływają ze mnie strumieniami.

- Nie uciekaj przede mną- krzyknął Michał
- Haha mówiłam, że nie dasz rady mnie dogonić- powiedziałam
- Dałbym radę gdybyśmy nie zjedli wcześniej tej wielkiej pizzy, proszę cię przestań biec.- mówił z grymasem
- O nie kochaniutki od jutra zaczynamy treningi, musimy poprawić twoją kondycje- przystanęłam na moment i odwróciłam się w stronę chłopaka. Nie spodziewałam się tego, on stał zaraz za mną. Wziął mnie  na ręce i niósł w stronę polanki.
- Puść mnie!- krzyczałam, wyrywałam i śmiałam się jednocześnie.
- I co, komu są  potrzebne treningi? Jesteś słabiutka, a przy okazji chyba trochę przytyłaś- powiedział z śmiechem i postawił mnie na ziemi.
- Że niby ja przytyłam?!- zmroziłam go wzrokiem- Pff spadaj. Na pewno nie jem więcej od ciebie. Obrażam się.- odburknęłam i zaczęłam iść w stronę wyjścia z parku.
- Lena, no weź ja przecież żartowałem. Ty kościotrupie jeden, no proszę cię, no…- mówił ze skruchą. Postanowiłam się z nim trochę podroczyć.
- Teraz to, niby chuda jestem tak? Weź idź sobie- powiedziałam i szłam dalej w kierunku swojego domu. Jeszcze przez chwilę słyszałam kroki chłopaka za sobą, ale po jakiś pięciu minutach ucichły. Nie przejęłam się tym. Byłam na niego obrażona.
Nagle ktoś z tyłu zaczął krzyczeć mojej imię, rozpoznałam ten głos. Michał stał na środku najruchliwszej uliczki w parku, przy placu zabaw. W ręku trzymał bukiet żółtych tulipanów. Podeszłam do niego i posłałam mu zdziwione spojrzenie.
- Proszę cię wybacz mi- powiedział z nadzieją- Moja osoba umywa się przy tobie. Nie mam prawa równać się z twoim majestatem najsłodsza i najpiękniejsza waćpanno jaką spotkałem w tym mieście. Nie jestem godzien patrzeć na pani zajebistą buźkę. Proszę jeszcze raz o wybaczenie. – wyrecytował. Ludzie dziwnie się na nas patrzyli.
- Boże jaki ty głupi jesteś!- powiedziałam ze śmiechem- Przecież ja się tylko z tobą droczyłam.
- Nie ważne. I tak nie powinienem tak powiedzieć. Jesteś naprawdę piękna.- odparł patrząc się w mojej oczy. Wtedy pierwszy raz się przy nim zarumieniłam, spuściłam wzrok.
- Haha uwielbiam ja się rumienisz. Proszę to dla ciebie- wręczył mi bukiet- i jeszcze raz przepraszam. Pocałowałam go w policzek i resztę drogi pokonaliśmy razem. Szliśmy rozmawiając i trzymając się za ręce. Nie przeszkadzały nam takie gesty, czuliśmy się w swoim towarzystwie swobodnie. Tematy nam się nigdy nie kończyły, wiedzieliśmy o sobie wszystko i nigdy nie mięliśmy przed sobą sekretów.
Na samo wspomnienie tej sytuacji uśmiech sam pojawia mi się na twarzy. Tak bardzo chciałabym znaleźć tutaj taką osobę. Ale to jest niemożliwe, owszem jest Niall. Tylko ja ma 16 lat i on nigdy nie pomyśli o mnie w realiach osoby godnej jego uczuć. A przede wszystkim ja nie będę potrafiła go pokochać tak samo jak Michała. Ale czy na pewno? Zastanawiałam się nad moim uczuciami przez dłuższy czas, nawet nie wiem kiedy zasnęłam.

Obudziło mnie natarczywe pukanie do drzwi. Byłam w tej chwili bardzo wkurzona. Jak ta osoba śmie przerywać mój sen.
- Kimkolwiek jesteś odejdź- powiedziałam i udałam się w kierunku łóżka. Położyłam się na nim i próbowałam ponownie zasnąć, lecz walenie nie ustawało.
- Lottie proszę cię wyjdź, martwimy się o ciebie. Prawie nic nie jesz, nocami płaczesz. Proszę cię porozmawiaj ze mną- to byłam Fizzy.
- Nie mam z wami o czym rozmawiać- odburknęłam
- To chociaż zejdź na dół coś zjeść- prosiła
- Nie jestem godna.- dowiedziałam
- Do jasnej cholery Lottie! Tak nie można. Wiesz mam dość. Poddaje się, rozumiesz, poddaje. Nie wiem jak do ciebie trafić. Nie chcesz mi powiedzieć co ci jest, ale ty niszczysz samą siebie, nie widzisz tego?! Niestety ja nie wiem jak temu zaradzić. Ale obiecuje ci, że jak za 5 minut nie zejdziesz na dół to dzwonię do Louisa, bo to zaczyna się robić chore, rozumiesz?!- krzyczała przez drzwi. O siostrzyczka się uniosła. Szczerze to miałam w dupie ich troskę.
- A rób co chcesz, mi to zwisa- odparłam obojętnym tonem, włożyłam słuchawki od mojego Ipoda i ponownie odpłynęłam w krainę snów, w której znowu byłam z Michałem i przeżywałam najpiękniejsze chwile w swoim życiu.
 Obudziłam się około godziny 5. Szybko ubrałam się, wzięłam futerał z gitarą, który kupiłam zaraz po moim powrocie do Doncaster. Udałam się na łąkę. Czułam, że to miejsce jest tylko moje. Taka moja mała rzeczywistość. Usiadłam na jednej z gałęzi i zaczęłam grać. Muzyka była w tym momencie ukojeniem dla mojego serca. Nie możliwe jest to w jaki sposób ona wpływa na nastrój człowieka i ile można przez nią powiedzieć, nawet nie używając zbędnych słów. W tym monecie nic się dla mnie nie liczyło. Patrzyłam na wschodzące słońce. Życie powoli powracało, mrok przegrał walkę ze światłem i nastał nowy dzień. Jak bardzo bym chciała, aby w moim życiu było to takie proste. Od czasu powrotu z Polski i wyjazdu Lou, nie mogę pozbyć się tęsknoty za moim dawnym domem. Teraz zastanawiam się czy dobrze zrobiłam zgadzając się  na ponowny powrót na ziemię. Czy nie lepiej byłoby mi po drugiej stronie? Tego nie wiem, ale wydaje mi się, że teraz jestem poddana próbie. Czy uda mi się zaliczyć test, który ten na górze dla mnie przygotował? Pożyłam się na jednym z konarów i patrzyłam na płynące po niebie chmury. W tym miejscu było tak cicho i spokojnie. Aż sama bałam się wykonać jakikolwiek ruch, by nie zgłuszyć tej ciszy. Nie wiem ile tu siedzę, ale zdaje sobie sprawę z tego, że muszę w końcu coś zrobić, bo zwariuję. Nagle mnie olśniło. Już wiem co mam zrobić. Wzięłam gitarę, szybko zeszłam z drzewa i pobiegłam w stronę domu. Tak jak myślałam nikogo nie było. Udałam się w stronę swojego pokoju. Wzięłam największą walizkę jaką miałam i zaczęłam do niej pakować swoje rzeczy. Przyszykowałam sobie jeszcze ubranie na drogę.  Wzięłam szybki prysznic i ubrałam się w gotowy zestaw. Spakowałam do torby podróżnej telefon, dokumenty, ipoda, laptopa, portfel i zdjęcie mojej rodzin. Kosmetyczkę włożyłam do walizki. Podeszłam do półki z moją skarbonką. Otworzyłam wieczko i zaczęłam liczyć. WOW, trochę się tego nazbierało 3 tysiące funtów. Spakowałam pieniądze do portfele i zamówiłam taksówkę. Wiedziałam, że nie powinnam tego robić, ale moje życie bez niego nie miało żadnego sensu. Mamie i reszcie zostawiłam kartkę.

Nie martwcie się o mnie. Wyruszyłam na w podróż, która mam nadzieję zaprowadzi mnie do pełni szczęścia. Tak będzie lepiej dla nas wszystkich. Pamiętajcie kocham Was i nigdy nie zapomnę.
Wasza Lottie <3

Teraz jeszcze list do Lou.

Kochany braciszku!
Wiem, że się o mnie martwisz. Zawsze starałeś się zastąpić mi ojca i zająć się mną tak jak potrafiłeś najlepiej. To ty byłeś mi najbliższy z całej rodziny. I dziękuję ci za te szesnaście lat razem. Chociaż ostatnie dwa były koszmarem. Zostawiłeś mnie i postanowiłeś spełniać swojej marzenia. Nie mam ci tego za złe, bo to twoje życia i ty dokonałeś wyboru. Teraz moja kolej. Nie mogę tutaj zostać, bo to nie jest moje miejsce w życiu. Po wypadku wiele się zmieniło. Nie bój się, nic sobie nie zrobię. Za bardzo cenię sobie życie i nie zmarnuje drugiej szansy danej mi od losu. Chce żebyś wiedział, że nie jesteśmy ze sobą spokrewnieni. Nie chce ci teraz tłumacz jak i dlaczego to mówię, ale ja nie należę do waszej rodziny. Jest mi z tym cholernie źle, ale co mam zrobić. Los sobie po raz kolejny ze mnie zadrwił. Proszę cię nie szukaj mnie i nie rozpaczaj po moim wyjeździe. Tak naprawdę nie mamy ze sobą nic wspólnego. Nie proszę cię o to, żebyś o mnie zapomniał, bo ja nigdy o tobie i o was nie zapomnę. Tworzyliśmy rodzinę i to się nigdy nie zmieni. Pamiętaj zawszę będę was kochać.

Twoja na zawsze Charlotte <3

 Przyczepiłam koperty do drzwiczek lodówki. Przez cały czas od mojego wyjazdu dostawałam smsy od Michała, ale je ignorowałam, a teraz sama do niego piszę. W końcu przyjechała taksówka. Kierowca pomógł mi zanieść walizkę do samochodu i ruszyłam. Patrzyłam się na znikający obraz domu za moimi plecami. Czy dobrze robię raniąc moich najbliższych? Nie mogę teraz o tym myśleć. Fizzy miała rację. Pobyt w tym miejscu zabija mnie od środka. To nie tu jest moje miejsce. Nim się obejrzałam byliśmy już na lotnisku. Podeszłam do kasy, bez problemu kupiłam bilet i udałam się na odprawę, która przebiegła w miarę szybko. Po niecałej godzinie siedziałam już w samolocie. Gdy byliśmy w górze czułam, że mam szczęście na wyciągniecie ręki, ale czy dam radę je chwycić? Czy ON mnie jeszcze chce? Nie odpisał na moją wiadomość. Przez ten cały czas czekałam na jednego durnego smsa, który był moją nadzieją na lepsze jutro. W końcu usłyszałam dźwięk mojego telefonu. Z zawahaniem nacisnęłam przycisk Otwórz.
Michał:

Już nie mogę doczekać się, kiedy do mnie przyjedziesz. I nie obchodzi mnie co sobie pomyślą inni, dla mnie liczy się to, że znowu będziesz ze mną. Kocham cię, rozumiesz, kocham jak nikogo innego. Obiecuje, że tym razem nie pozwolę ci odejść. Czekam na ciebie.
Michał

W tej chwili nic już się nie liczyło. Będziemy w końcu razem. Chciałam wrócić na ziemię tylko dla niego i mojej rodziny. W końcu po wielu miesiącach rozłąki znów będziemy razem. Nie mogę żyć bez niego i mam nadzieję, że mnie nie odtrąci i w końcu przy nim odzyskam całą siebie. Lot był męczony, ale w końcu po przeszło dwóch godzinach postawiłam swoje stopy na warszawskim lotnisku. Nie było zbyt wielu ludzi. Założyłam okulary na nos i poszłam po odbiór bagażu. Z walizką w ręku udałam się na poszukiwanie Michała. Zauważyłam go w oddali. Stał i patrzył się na mnie. Podeszłam do niego. Patrzyłam w jego oczy, widziałam w nich tańczące iskierki szczęścia.
- Pączku nie obchodzi mnie jak wróciłaś i to jak teraz wyglądasz, liczy się dla mnie to, że teraz jesteś tu ze mną i nic tego nie zmieni. Wiesz, że cię kocham i powtarzam nie pozwolę ci po raz kolejny odejść.- powiedział te słowa i wbił się w moje usta. Nie opierałam się. Bez żadnych problemów odwzajemniłam pocałunek. Oddawał on wszystkie nasze uczucia. Oderwaliśmy się od siebie dopiero po kilku minutach. Czułam się taka bezpieczna.
- Kocham cię- powiedziałam mu to po raz pierwszy patrząc prosto w jego oczy.
- Ja ciebie też, ale teraz już chodźmy.
Wziął moją walizkę i udaliśmy się do jego auta. Powiedział, że jedziemy do domku letniskowego jego dziadków. Uśmiechnęłam się na samą myśl o tym miejscu. To właśnie w tu obiecaliśmy sobie, że zawsze będziemy razem i teraz w końcu mam okazję być sobą i pokazać Michałowi, co tak naprawdę do niego czuje. Nie zmarnuje danej mi szansy. Chce odzyskać moje dawne życie, nawet raniąc moich najbliższych. Oni nie są moją rodziną. Teraz jestem w miejscu i czasie, w którym tak naprawdę chce przebywać i przyrzekam, że nie pozwolę nikomu mi tego odebrać.


Od autorki:
 Hejka! Miał być w czwartek, ale dodaje dzisiaj, bo w środę mam bal, a w czwartek próbę po lekcjach i nie wiem, o której do domu wrócę. Mam nadzieję, że nie rozczarowałam was tym rozdziałem. Wiem, że wiele z was chciało, żeby Lottie była z Niallem. Niestety na razie to niemożliwe, ale powiem tak nie wszystko stracone. Przekonacie się kiedy przeczytacie kolejne rozdziały. Ale czy będą razem tego nie zdradzę :P
Proszę was komentujcie!

Do następnego miśki!

Kadi <3

13 komentarzy:

  1. No więc tak:
    Czemu Louis po raz kolejny ją zostawił? Nie rozumiem, obiecywał i obiecywał i zostawił ją? :c
    Najważniejsze jest szczęście Lottie tzn Charlotte.
    mam nadzieję że Louis albo Niall ją znajdą i jej nie zostawią :D
    Rozdział meeega! talenttalenttalent ♥ czekam na następny :D

    OdpowiedzUsuń
  2. OO Normalnie rozdział jest zajebisty,piszesz bardzo bardzo ciekawie i tajemniczo.Fajnie że Lolliet jest z Michałem,ale mam nadzieje ze jeszcze chłopaki z 1D się pojawią.KOCHAM TEGO BLOGA.
    TWOJA FANKA NATALIA :)

    OdpowiedzUsuń
  3. aaaa kocham cię normalnieee :P
    oby byli razem, czekaam na rozwinięcie tego związku ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. rozdział boski jak zawsze. Co bys nie napisała to mi sie podoba. Czekam na nn i zapraszam do siebie

    OdpowiedzUsuń
  5. Świetny rozdział ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. świetny rozdział ;D Czekam na nn <3

    OdpowiedzUsuń
  7. oemdżi, pogmatwałaś to trochę. :D wszystko do tej pory było w miarę poukładane, ale teraz to 180 obrócone. no ale.. trzeba przyznać, że chyba dobra zmiania, chociaż oczekiwałam czegoś innego. no ale jestem bardzo ciekawa jak "wybrniesz" z tego. czekam na następny rozdział! ;*

    OdpowiedzUsuń
  8. No mam nadzieję, że 1D pojawią się jeszcze w twoim opowiadaniu i nie będziesz opowiadać tylko o Lottie i Michale. Pewnie Louis po nią przyjedzie, lub będzie jej szukał ? No i co z tym Niallem. Pozostaje mi czekać na kolejny rozdział. ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. Dziewczyno powalasz *____*
    Takiego obrotu akcji się nie spodziewałam. Sądziłam że wróci do Michała... Ale tak szybko?? To mnie zaskoczyło.
    Szkoda mi tylko Louisa ;c Ale wiem że nie dasz go porządnie zranić ♥
    Dziwne że jak przeczytałam o gitarze zapragnęłam sama a niej zagrać <3
    Rozdział jak zwykle ZAJEBISTY ♥
    Życzę udanego balu ;) Wykorzystaj ostatnie momenty pobytu z nimi w jednej klasie ;)
    Czekam na następny <3
    @11puchacz

    OdpowiedzUsuń
  10. ale ladnie prowadzony blog, pod wzgledem wygladu i pod wzgledem stylistycznym :) wpadnij do mnie *: obserwuj, jeśli blog Ci się podoba :) masz twittera? follow? @viktoriapoland :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Jezusie Chrystusie Nazareński! O.o
    To jest po prostu MEGA! ♥_♥ Jak dotychczas to najlepszy rozdział w całym Twoim opowiadaniu! ;D
    Nie wiem, czy zdajesz sobie z tego sprawę, ale jest to bardzo pouczające i życiowe xD
    Wielka pisarka nam z Ciebie wyrośnie :P
    :*

    OdpowiedzUsuń
  12. Dziewczyno, zabiłaś mnie. Kocham tego bloga < 3
    I nie wiem czy ona będzie z Michałem czy Niallem : O
    Ja bym na pewno wybrała Niall'a heuheu :D
    czekam na nn : >

    OdpowiedzUsuń
  13. kurcze, ja szczerze mam mieszane uczucia .. nwm z kim Lottie powina byc.. wolałabym zeby z niallem nwm czemu.. ale kurde nie mam zdania na ten rozdział .. nie ze mi sie nie podoba, bo fajny jest, ale nie moge sie okreslic to po prostu moja pojebana natura
    ale i tak cie kocham

    OdpowiedzUsuń