Oczami
Louisa:
Siedzieliśmy z
chłopakami w hotelowym pokoju. Cały czas byłem nieobecny. Martwiłem się o
Lottie. Obiecywałem, że tym razem jej nie zostawię, że pomogę uporać się z
problemami. Od czasu próby samobójczej zmieniła się. Stała się bardziej skryta,
nieufna. Boli mnie to, że oddalamy się od siebie, że tracimy więź, którą tyle
lat budowaliśmy. Lottie nigdy taka nie była. Zawsze radosna, uśmiechnięta,
pozytywnie nastawiona do życia. A teraz? Użala się tylko nad sobą. Nie powiem,
że mi to nie przeszkadza. Irytuje mnie jej zachowanie, bo chciałbym jej pomóc,
ale nie mam pojęcia jak. Nikomu nie chce się zwierzyć. Nie chce powiedzieć, co
ją dręczy, bo widać po mniej, że coś jest nie tak. W jej oczach widać smutek,
który ukrywała przez ten cały czas pod pozornym uśmiechem. Nie wiem czy dobrze
zrobiłem wyjeżdżając, ale nie miałem wyjścia. Zaczynała się trasa, a ja nie
mogłem zawieść chłopaków. Przecież w domu jest jeszcze mama i Fizzy. To właśnie
tą drugą poprosiłem o to, żeby miała oko na Lottie i żeby w razie czego
zadzwoniła. Nie odzywa się od tygodnia, co dawało mi jakąś nadzieję na to, że w
końcu wszystko wróci do normy i znowu będziemy normalnym rodzeństwem. Nie wiem
dlaczego, ale to z Lottie byłem najbardziej emocjonalnie związany. Była moją
małą siostrzyczką, którą zawsze chciałem mieć. Z przemyśleń wyrwał mnie dźwięk
mojego telefonu, aż drgnąłem z zaskoczenia. W pokoju momentalnie zrobiło się
cicho i oczy wszystkich zwróciły się w moim kierunku. Spojrzałem na
wyświetlacz, dzwoniła Fizzy. Miałem złe przeczucia. Odebrałem.
- Lou ja cię tak bardzo
przepraszam, ale ja nie dałam rady. Starałam się, ale ona była taka uparta, nic
do niej nie trafiało…- mówiła roztrzęsiona dziewczyna
- Fizzy proszę cię
uspokój się i powiedz co się stało?- powiedziałem spokojnie, choć w środku cały
się gotowałem.
- No bo ona po twoim
wyjeździe całkowicie się załamała. Próbowałam coś z tym zrobić, ale ona nie
dała mi szansy. Prosiłam też mamę, ale było jeszcze gorzej. Nic nie jadła, nie
wychodziła z pokoju. A teraz…- przerwała
- Fizzy do cholery, co
teraz?- zapytałem już lekko zniecierpliwiony.
- Lou ona uciekła-
powiedziała
A ja zamarłem. Po raz
kolejny schrzaniłem wszystko.
- Lou proszę cię wróć
do domu. Mama jest załamana. Tato już zadzwonił na policję, która rozpoczęła poszukiwania.
Tak bardzo cię przepraszam. Powinnam szybciej zadzwonić- mówiła przez szloch
dziewczyna
- Skarbie zrobiłaś to
co mogłaś. Obiecuje, że już dzisiaj do was wracam. Przyrzekam wam odnajdziemy
ją. Choćbym miał jej szukać w nieskończoność, to ona wróci do domu.- powiedziałem
i zakończyłem rozmowę.
W oczach miałem łzy.
Nie potrafiłem się opanować.
- Lou kto to był? Co
się stało?- zapytał zatroskany Liam
- Fizzy dzwoniła.-
powiedziałem krótko.
-I?- naciskał Harry
- Lottie uciekła z
domu- odparłem i obserwowałem ich reakcje. Wszyscy moim przyjaciele przejmowali
się jej losem. Widziałem na ich twarzach strach. Ale mną kierowała adrenalina.
- Wracam do Doncaster-
rzuciłem i pobiegłem do mojego pokoju po walizkę. Jakie szczęście, że jej
jeszcze nie rozpakowałem. Chłopaki jak torpeda wpadli do pomieszczenia.
- Jedziemy z tobą. Nie
zostawimy cię samego. Też się o nią boimy- zaczął Niall, miał w oczach łzy.
Podobnie jak ja. Teraz utwierdziłem się w przekonaniu, że moja siostrzyczka nie
jest mu obojętna. Cieszyłem się z tego faktu, bo Niall jest dobrym chłopakiem i
jestem pewny, że dobrze zająłby się Lottie. Tylko nie wiem co ona czuje do
niego. Nie chce, żeby cierpiał, bo widać, że jeszcze nie otrząsnęła się po
stracie Chrisa, ale czy aby na pewno o to chodziło? Czy to był powód jej
ucieczki? Wszyscy szybko zebraliśmy się w holu. Paul zrozumiał i pozwolił nam jechać.
Harry prowadził, bo ja byłem zbyt roztrzęsiony, żeby skupić się na jeździe.
Droga ciągnęła się w nieskończoność. Kiedy w końcu dostrzegłem na horyzoncie
mój domu. Poczułem ulgę, nie to nie to. Miałem poczucie, że w końcu będę mógł
zacząć poszukiwania. Wyprułem z auta jak strzała i popędziłem do domu. Na
kanapie siedziała zapłakana mama. Fizzy i bliźniaczki szlochały w koncie
salonu. Tata chodził w kółko po pokoju i wydzwaniał do kogoś. Podbiegłem do
mamy i ją przytuliłem.
- Louis jestem złą
matką. Nie potrafiłam jej ochronić. Dotrzeć do niej. Powinnam była zostać w
domu i nalegać na rozmowę. A ja głupia myślałam, że jak zostawię ją w spokoju
to w końcu sobie wszystko ułoży i wyjdzie z tego pokoju. Zawiodłam ją i ciebie
Lou. Tak bardzo was przepraszam. Jak ona sobie coś zrobi to będzie moja wina-
mówiła przez płacz moja rodzicielka.
- Mamo nie płacz.
Znajdziemy ją.- powiedziałem, choć sam nie byłem do tego przekonany.
- Louis nie rozumiesz
obdzwoniliśmy wszystkich jej znajomych, sprawdziliśmy wszystkie miejsca, w
których mogłaby przebywać. Nic, zero. Jakby się rozpłynęła- odpowiedziała.
- Lou – zaczęła
niepewnie Fizzy- To dla ciebie.- powiedziała i wręczyła mi kopertę.
- Co to?- zapytałem.
- List od Charlotte -
opowiedziała mama
Niepewnie wyjąłem
kartkę ze środka i zacząłem czytać na głos:
Kochany
braciszku!
Wiem,
że się o mnie martwisz. Zawsze starałeś się zastąpić mi ojca i zająć się mną
tak jak potrafiłeś najlepiej. To ty byłeś mi najbliższy z całej rodziny. I
dziękuję ci za te szesnaście lat razem. Chociaż ostatnie dwa były koszmarem.
Zostawiłeś mnie i postanowiłeś spełniać swojej marzenia. Nie mam ci tego za
złe, bo to twoje życia i ty dokonałeś wyboru. Teraz moja kolej. Nie mogę tutaj
zostać, bo to nie jest moje miejsce w życiu. Po wypadku wiele się zmieniło. Nie
bój się, nic sobie nie zrobię. Za bardzo cenię sobie życie i nie zmarnuje
drugiej szansy danej mi od losu. Chce żebyś wiedział, że nie jesteśmy ze sobą
spokrewnieni. Nie chce ci teraz tłumacz jak i dlaczego to mówię, ale ja nie
należę do waszej rodziny. Jest mi z tym cholernie źle, ale co mam zrobić. Los
sobie po raz kolejny ze mnie zadrwił. Proszę cię nie szukaj mnie i nie
rozpaczaj po moim wyjeździe. Tak naprawdę nie mamy ze sobą nic wspólnego. Nie
proszę cię o to, żebyś o mnie zapomniał, bo ja nigdy o tobie i o was nie
zapomnę. Tworzyliśmy rodzinę i to się nigdy nie zmieni. Pamiętaj zawszę będę
was kochać.
Twoja
na zawsze Charlotte <3
- Jak to do cholery nie
należy do naszej rodziny?!- krzyknąłem i spojrzałem na matkę.
- Louis ja nie mam
pojęcia, ale wiedz, że jestem pewna, że ona jest moja córką. Urodziłam ją i… Boże,
co ta dziewczyna sobie ubzdurała?- zapytała zrezygnowana rodzicielka.
Nie wiedziałem co mam
robić. Co miała na myśli pisząc te słowa? Czym się kierowała? Czułem się
bezradny.
- Lou…- zaczął Harry
Gwałtownie poderwałem
się z miejsca.
- Przyrzekam wam, że ją
znajdę i dowiem się o co jej chodzi. Słyszycie sprowadzę ją za wszelką cenę
całą i zdrową do domu. Obiecuję, że Lottie znów będzie z nami choćbym miał jej
szukać całe życie to ją znajdę rozumiecie?! – upadłem na kolana- Lottie proszę
cię wróć do nas, musisz wrócić!- błagałem. Byłem w jakimś amoku. Podbiegła do
mnie mama. Przytuliła mnie, a ja rozpłynąłem się w jej ramionach. Nie miałem
już sił, ale odnajdę ją. Nie wiem jak, ale to zrobię.
Od autorki:
Nie podoba mi się ten rozdział, ale naprawdę trudno było mi napisać coś z perspektywy Lou, bo jakby nie było jestem kobietą i nie wiem jak mężczyźni reagują w takich sytuacjach. Dzięki radą kolegów udało mi się go napisać. Zrozumiem jeśli wam się nie spodoba. Następny postaram się dodać jak najszybciej. Ktoś chce być informowany o nowych postach na tt lub gg. Piszcie śmiało. Dziękuję za ponad 100 pozytywnych komentarzy i już prawie 2000 wyświetleń *___* Proszę was komentujcie! Kocham Was i do następnego!
Kadi ♥
wow! Rozdział mega! jestem ciekawa czy on ją znajdzie :D
OdpowiedzUsuńCiekawość , ciekawość się budzi kochana ! Piszesz że tak powiem : zajebiście, świetnie , cudownie , wspaniale , mega , exstra , tajemniczo , niedosycie i wiele wiele wiele , wiele innych określeń , przymiotników ! <3 Pisz pisz dziewczyno !
OdpowiedzUsuńPo prostu brak mi słów.Ten rozdział jest ZAJEBISTY jak każdy.Dziewczyno masz talent.Piszesz to tak ciekawie i zajebiście,jak by były takie lektury w szkole to bym czytała cały czas.Niecierpliwie czekam na kolejny rozdział:)
OdpowiedzUsuńRozdział bardzo fajny ;)
OdpowiedzUsuńRady kolegi...;D Mateusz, który myślał o tym w wannie? ;p
Czekam na następny rozdział ;D ;)
kurde, ten rozdział mi sie tak baaaardzo podoba, ale jakbym była na miejscu lou, to bym sie zabila, kurwa znow siostre stracił i nie wie gdzie jest.. no kurde Niall do Lottie powinien byc, tacy kochani by byli razem...kooocham cie..xx
OdpowiedzUsuńmi się bardzo podoba :3 ale niech ona wroci i bedzie z Niallem i niech to bedzie tak jak dawniej : o i MAM NADZIEJE ŻE MILENA WROCI DO SWOJEGO ZYCIA I WGL ;3
OdpowiedzUsuńWow, po prostu nie mam słów, bo tak bardzo mi się podoba ten rozdział i całość, jak piszesz i wszystko, WSZYSTKO dosłownie ♥ Koledzy się przydali ;D Szybciutko kolejny :)
OdpowiedzUsuńW wolnej chwili zapraszam do mnie, miło by było gdybyś wyraziła swoją opinię na temat mojej pisaniny :) http://skip-the-sky.blogspot.com/
nie dodałam wcozraj ale dzisiaj nadrabiam ;p
OdpowiedzUsuńbieedny Lou.. ;( a tak na serio to fajnie wyszło z jego perspektywy, dobrze oddane emocje, czekam aż Milena i Michał będą razem ;)
WOW! :O
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że ją odnajdą :) Rodzina się załamuje, a ona sobie do Polski poleciała! xD
Rozdział fajny :)
I z niecierpliwością czekam na dalszy przebieg Twojej historii :) ♥
boski rozdzial <3 znalazlam ten blog przypadkiem a juz od pierwszego rozdzialu mnie wciagnal. jest inny niz pozostale. to czyni go wyjatkowym.
OdpowiedzUsuńinformuj mnie na tt o nn; @karLla136 , okey? (:
zapraszam tez do mnie; family-1D.blogspot.com