poniedziałek, 6 sierpnia 2012

Rozdział 21


Oczami Louisa:

Błąkałem się bez celu po okolicy i zastanawiałem się czemu zareagowałem w ten sposób. Przecież chciałem, żeby Lottie była z Niallem. Wiedziałem, że on z całej czwórki jest najlepszym kandydatem na jej chłopaka, ale mimo wszystko to cholernie zabolało. Tak byłem o nią zazdrosny. Lottie zawsze będzie dla mnie najważniejsza. Jestem z nią bardzo emocjonalnie związany. Czułem się w tym momencie winny. Tak dręczyło mnie poczucie winny. Postanowiłem wrócić i ich przeprosić. Spojrzałem na zegarek, wskazywał godzinę 22. Zmierzałem spokojnie w kierunku domu. Wybrałem krótszą drogę przez park. Szedłem nieoświetloną uliczką, kiedy usłyszałem stłumione wołanie o pomoc. Zdecydowałem znaleźć jego źródło. Kiedy udałem się do miejsca, z którego dobiegał dźwięk doznałem szoku. Na trawię leżała Lottie. Moja kochana siostrzyczka. Była cała we krwi. Podbiegłem do niej i sprawdziłem czy oddycha. Miała ledwo wyczuwalny puls. Nie wiedziałem, co mam robić. Moim ciałem kierowała adrenalina. Zadzwoniłem na pogotowie i wytłumaczyłem, gdzie się znajdujemy. Potem podszedłem do siostry i kolejny raz zmierzyłem jej tętno. Nie wyczułem go. Zacząłem panikować i przystąpiłem do reanimacji. Wiedziałem, że za wszelką cenę muszę ją uratować. Trzydzieści uciśnięć i dwa wdechy i tak w kółko.
- Dawaj mała. Nie zostawiaj mnie proszę- mówiłem i kolejne dwa wdechy. – Musisz, musisz do nas wrócić- błagałem, a z moich oczy poleciały łzy. Nie panowałem nad sobą. Nie miałem już siły, a karetki dalej nie było. Sprawdziłem kolejny raz puls i oddech dziewczyny. Nie to nie możliwe. W tej chwili byłem najszczęśliwszym człowiekiem na świecie. Tym razem po moim policzku spłynęły łzy szczęścia. Przyłożyłem ucho do jej klatki piersiowej i słyszałem nierównomierne odgłosy bicia jej serca. Chwyciłem ją za rękę i trzymałem do momentu, aż nie przyszli sanitariusze. Wszedłem z nimi do karetki. Teraz dopiero zauważyłem napis na ręku mojej siostry. Wyryte litery, a z nich wyraz: Dziwka. Nie daruje temu sukinsynowi. Nie wiedziałem, co tam się wydarzyło. Jednak zdawałem sobie sprawę z tego, że cierpiała, cholernie cierpiała. W końcu karetka się zatrzymała, a Lottie zabrano na blok operacyjny. Dowiedziałem się tylko tyle, że ma krwotok wewnętrzny i dzięki mnie żyje. Czekałem pod salą na jakikolwiek wiadomości. Mój telefon cały czas dzwonił. Postanowiłem go w końcu odebrać. Nie wiedziałem z kim rozmawiam.
- Louis gdzie wy się do jasnej cholery tyle czasu podziewacie?!- wydarł się do słuchawki Liam- Niall tu od zmysłów odchodzi- kontynuował
- Jestem w szpitalu. Lottie ona… ona została napadnięta. Liam ja nie wiem czy ona przeżyje- powiedziałem załamany i wyłączyłem telefon.  W tej chwili zdałem sobie sprawę z tego, że to dopiero jest początek koszmaru, a najgorsze jeszcze przede mną.



Oczami Lottie:

Myślałam, że to już koniec, jednak kolejny raz się pomyliłam. Słyszałam stłumione głosy grupki osób wokoło. Pamiętałam doskonale, co się wydarzyło. Na samo wspomnienie łzy napełniały moje oczy. Tak bardzo chciałam wszystko wymazać, jednak na to było za wcześnie. Nie miałam dość wewnętrznej siły, żeby podnieść powieki do góry i zorientować się, gdzie jestem. Jedno wiedziałam nie umarłam, a po zapachu wnioskuję, że kolejny raz jestem w szpitalu. Kto mnie uratował? To pytanie zaprzątało moją głowę przez cały czas. Wiedziałam tylko, że to był mężczyzna. Poczułam jak ktoś ściska moją dłoń. Tak bardzo chciałam móc uczynić to samo, jednak nie potrafiłam. Ciemność naciskała na mnie jeszcze zbyt mocno, a ja byłam za słaba. Nagle poczułam jak spadam w dół z dużą prędkością. Zaczęłam krzyczeć. Bałam się, cholernie się bałam. Gwałtownie moje oczy poraziło jasne światło lampy. Teraz zdałam sobie sprawę do kogo należały głosy. Przy moim łóżku stali chłopcy. Przymknęłam na chwilę powieki. Byłam zdezorientowana całą sytuacją i zdawałam sobie sprawę z tego, że teraz dopiero zaczną się pytania. Tak bardzo nie chciałam do tego z powrotem wracać. Brzydziłam się sobą. Na całym ciele czułam cały czas dotyk ich rąk i ten obrzydliwy zapach. Odrzucało mnie na samą myśl.
- Lottie, mała słyszysz mnie?- zapytał Lou i mocniej ścisnął moją dłoń.
Nic nie odpowiedziałam, tylko odwzajemniłam gest. Byłam tak potwornie słaba. Jednak zmusiłam się do podniesienia powiek. Na widok całej piątki wokół mojego łóżka zrobiło mi się cieplej na sercu. Skierowałam swoją twarz w kierunku Lou. W jego oczach można było dostrzec strach i przejęcie. Uśmiechnęłam się do niego.
- Harry idź po lekarza- wydał polecenie loczkowi.- Lottie, kochanie powiedz coś- zwrócił się do mnie.
- Hej.- powiedziałam prawie nie słyszalnym tonem- Jak długo byłam nieprzytomna?- zapytałam.
- Trzy miesiące- odpowiedział. A ja doznałam szoku. Jak to możliwe, przecież nie czułam takiego upływu czasu. Jak oni dali sobie radę beze mnie. W tej chwili mój wzrok napotkał spojrzenie Niall. Podszedł do łóżka i chwycił moja drugą dłoń. Byłam pewna, że nasz kilku godziny związek nie przetrwał próby czasu. Kto by tak długo czekał. Jednak ja nadal go kochałam. Moje wątpliwości rozwiał Niall. Który wypowiedział bez głośne kocham cię i musnął moje usta. Był to delikatny, tak przeze mnie wyczekiwany pocałunek.
- Witaj śpiąca królewno- na dźwięk jego głosu dostałam gęsiej skórki. Teraz dopiero przypomniałam sobie sytuację z przed napadu. Spojrzałam zdenerwowana na Louisa. Ten posłał mi tylko pełen zrozumienia uśmiech.
- Lottie, przepraszam cię. Nie powinienem tak zareagować, ale chce żebyś wiedziała, że nie mam nic przeciwko waszemu związkowi. Wspieram was całym sercem i pragnę jedynie, żebyś była szczęśliwa. A jeśli Niall ma cię uszczęśliwić, to nie mogę stanąć na drodze waszemu uczuciu. – powiedział, a ja poczułam wielką ulgę. Naprawdę kamień spadł mi z serca. Mój brat zaakceptował Nialla. Moje kochanie ścisnęło mocniej moją dłoń. Wiedziałam, że tym samym dał mi znak, że jest ze mną i cieszy się tak samo jak ja. Po chwili do sali wszedł lekarz i wyprosił wszystkich z pomieszczenia. Zbadał mnie i powiedział, że muszę się przygotować na wizytę funkcjonariuszy policji. Na dźwięk tych słów przeszły mnie ciarki. Będę musiała to wszystko przeżywać po raz kolejny. Czy aby na pewno mam na tyle siły, by im to wszystko opowiedzieć? Jednak jedno wiem. Chce, żeby oni ponieśli konsekwencję tego co mi zrobili. Chce żeby cierpieli, tak jak ja cierpiałam. Żeby czuli to, co ja wtedy czułam. Moje rozmyślanie przerwali chłopcy. Nie było tylko z nimi Louisa. Pewnie rozmawiał z lekarzem. Usiedli na kanapie przy oknie i widać było, że coś ich męczy.
- Możecie nie traktować mnie jak jakieś ułomnej?!- zapytałam lekko poirytowana- Dobrze rozumiem opuściłam was na trzy miesiące, ale wróciłam do żywych jak widać, więc proszę was zachowujcie się tak, jakby tej sytuacji nie miało miejsca, bo ja inaczej zwariuje.- poprosiłam
- Masz to jak w banku mała- powiedział uśmiechnięty Harry. A reszta mu przytaknęła. W końcu do sali wszedł mój braciszek.
- I co powiedział lekarz?- zapytałam
- Że twój stan jest stabilny i jak wszystko dobrze pójdzie to za tydzień opuścisz szpital.- odpowiedział
- Że co?! Lou proszę cię, ja nie wytrzymam tutaj tak długo. – odparłam z grymasem
- No właśnie widać, że wracasz do formy. Nie dawno się obudziłaś, a już fochy strzelasz. Lottie zrozum oni cię tu trzymają dla twojego dobra, więc nie masz nic do gadania. Zostaniesz tutaj do czasu, aż lekarz zdecyduję, że możesz opuścić szpital.- popatrzyłam się tylko na niego lekko poirytowana i odwróciłam wzrok w stronę okna. Nie zniosę tej samotności. Wiem jak wyglądają noce w szpitalu. Zwariuję tu, bo zdaję sobie sprawę z tego, co będzie zaprzątało moje myśli w godzinach wieczornych i że każda kolejna nieprzespana z powodu koszmarów noc, będzie pogłębiała moje załamanie, które i tak zyskało na sile. Nie daje rady. Kiedy przymknę powieki widzę ten uśmiech na twarzy tego faceta. Ta radość, kiedy kończył swoje dzieło na moim przedramieniu. To jest nie do opisania. Ten wstręt i nienawiść, a przede wszystkim myśl, że to wszystko jest moja winna, jest nie do zniesienia. Moje rozmyślanie przerwał trzask zamykanych drzwi. Skierowałam wzrok w tamtym kierunku. W wejściu stało dwóch funkcjonariuszy. Przełknęłam głośno ślinę.
- Pani Lottie Tomlinson?- zapytał jeden z nich
- Tak, to ja- odpowiedziałam
- Musimy zadać pani kilka pytań. – powiedział. Wiedziałam, że to kiedyś nastąpi, że będę musiała przeżywać po raz kolejny ten zarazem najszczęśliwszy jak i najgorszy dzień w moim życiu.
- Dobrze. Proszę pytać, ale mam jeden warunek oni zostają- wskazałam na chłopaków.
- To niestety nie jest możliwe. W pokoju jedynie może pozostać ktoś z pani bliskich.- zakomunikował
- Oni wszyscy są mi bliscy, więc albo oni zostają, albo ja nie mam nic do powiedzenia- odrzekłam
- Lottie…- zaczął Niall
- Nie, powiedziałam już jaki jest mój warunek. Jeśli mam przeżywać to wszystko od początku, to wy musicie zostać. Nie zamierzam już nigdy do tego wracać- powiedziałam
- A więc dobrze. Niech tak będzie.- odpowiedział jeden z policjantów.
Louis podszedł do mnie i ścisnął moją dłoń. Niall uczynił to samo. Uśmiechnęłam się do nich. Wiedziałam tym samym, że mnie wspierają.
- Wiec może opowie nam pani, co zdarzyło się po tym jak wybiegła pani za bratem z domu?- zapytałam. Po tym pytaniu zdałam sobie sprawę, że chłopcy byli już przesłuchiwani. Nie mam, co się dziwić, w końcu byłam w śpiączce przez trzy miesiące. To szmat czasu. Przymknęłam powieki i zaczęłam mówić.
- Wybiegłam wtedy za Louisem. Szczerze to był to beznadziejny pomysł, bo w ogóle nie znam Londynu. Postanowiłam wracać, kiedy zaczęło się ściemniać. Wtedy zorientowałam się, że nie mam pojęcia dokąd iść. W końcu spostrzegłam jak mi się wydawało znajomy park. Chciałam iść skrótami i jak zwykle wpakowałam się w tarapaty. Szłam nieoświetloną uliczką. Wtedy zauważyłam jak w moją stronę idzie trzech mężczyzn. Chciałam ich wyminąć, ale mi się nie udało. Jeden z nich zatrzymał mnie. Wyrwałam się mu i zaczęłam uciekać. Wtedy on rzucił się na mnie, usiadł okrakiem i uderzył w twarz. Zakręciło mi się w głowię . Potem jeden z nich kopnął mnie w brzuch. To była moja wina sprowokowałam go do tego. Zaczęłam się cofać do tyłu, ale rana w nodze za bardzo bolała, żebym mogła się podnieść. To ich bawiło. Później zaciągnęli mnie w krzaki. Jeden z nich brunet zaczął ściągać ze mnie ubranie. Spoliczkowałam go, oddał mi tylko kilka razy mocniej… – Głos mi się załamał, a z oczy popłynęły gorzkie łzy bólu i rozgoryczenia. Louis mocno mnie przytulił. Potrzebowałam tego.
- Czy może pani mówić dalej?- zapytał jeden z nich. Czyli jednak mają uczucia.
- Naprawdę pan jest taki głupi, czy tylko udaje? Przecież wie pan, co się potem wydarzyło- uniósł się Niall
- Proszę się uspokoić- upomniał go
- Niall proszę- zwróciłam się do blondyna. – Później każdy z nich po kolei mnie zgwałcił. To chciał pan usłyszeć?! Ja nie miałam już siły wyrywać się i krzyczeć. To i tak by to nic nie dało. A i tak najgorsze było przede mną. Wskazałam na bandaż na ręce. Zostanie mi ślad do końca życia. Do samego pieprzonego końca będę pamiętała ten dzień, bo ten skurwiel chciał mi zostawić pamiątkę po sobie. – uniosłam się
- Proszę nie podnosić głosu- zareagował
- A jakby pan się czuł w takiej sytuacji do cholery?! Nawet dobrze nie wiem jak wyglądali. Swój pierwszy stosunek przeżyłam pod przymusem, w jakich krzakach, a nie z chłopakiem, którego kocham. Pan nie okazuję żadnego współczucia. Macie tylko jakieś pieprzone procedury. Nie mam pan sumienia? To niech go pan poszuka. Nic więcej nie mam do powiedzenia. Proszę opuścić salę!- rozkazałam
- Wydaje mi się, że tak będzie najlepiej.- wtrącił się drugi. I po chwili ich nie było. Louis i reszta wyszli za nimi. Zostałam sama z Niallem.
- Lottie?- zapytał z troską
- Niall proszę cię nie traktuj mnie w taki sposób. Wiem, że się o mnie martwisz i w ogóle. Cieszę się z tego powodu, ale błagam ja chce zapomnieć o tym. I ty też powinieneś to zrobić. Nie wiem czy nasz związek to przetrwa i czy nasze uczucie jest na tyle silne, ale mogę ci zagwarantować, że ja nadal cię kocham i nigdy nie przestanę.- powiedziałam
-Jak mogłaś w ogóle pomyśleć, że mogłem przestać cię kochać? Przez te trzy miesiące każdą wolną chwilę spędzałem przy twoim łóżku i czekałem na chociaż jedną drobną reakcję, która dałaby mi nadzieję, że jest szansa na to, że się obudzisz. Nawet jeśliby takiej nie było, ja czekałbym dalej, bo cię kocham i nie pozwolę, aby ktokolwiek kolejny raz cię skrzywdził- odparł i mnie pocałował. Pierwszy raz nasz pocałunek był taki namiętny. Nie wiedziałam, że Niall może być taki natarczywy. Jeździł ręką po moich plecach a ja wplotłam palce w jego włosy.  Dopiero po dłuższej chwili oderwaliśmy się od siebie. Patrzyliśmy sobie głęboko w oczy. Czułam się jak w transie, jakby ktoś mnie zahipnotyzował. Z tego stanu wybudził mnie głos pielęgniarki, która zakomunikował, że czas odwiedzin dobiegł końca. Niechętnie pożegnałam się z moim chłopakiem. Teraz zostałam sama. Znowu wróciły myśli związane z dniem napadu. Próbowałam zasnąć, ale nie potrafiłam. Przed oczami wciąż miałam twarz tego mężczyzny i jego słowa: Ten napis do końca będzie ci przypominał kim jesteś, suko. To tak cholernie bolało. Nie czułam się winna. Byłam wściekła, kierowała mną nienawiść do tego człowieka. Chciałam, żeby odpowiedział za to, co zrobił. Nie chodziło tu tylko o mnie. Wiedziałam, że jeśli raz już tak postąpił, inne dziewczyny też są narażone na niebezpieczeństwo. W końcu zmęczona bitwą z własnymi myślami zasnęłam. Jednak zdawałam sobie sprawę z tego, że ta noc będzie jedną z najcięższych w moim życiu.


Od autorki:

Widzę, że jak chcecie to wam się udaję. Więcej chęci proszę. Udało mi się skleić trochę dłuższy. Nie wiem czy wam przypadnie do gusty, czy to właśnie takiej kontynuacji się spodziewaliście? Nie wiem, co siedzi w waszych główkach podczas czytania kolejnych notek. 
Nawet nie wiecie jak się cieszę, że wzrasta liczba osób zainteresowanych historią Lottie. Muszę was poinformować, że małymi kroczkami zbliżamy się do końca opowiadania. Nie wiem czy ta wiadomość was cieszy czy bardziej zasmuca. Co by to nie było, mi osobiście jest przykro z tego powodu, ale kiedyś trzeba się rozstać. :) Kolejny postaram się dodać jak najszybciej, żeby nie przeciągać końca. 

Proszę was komentujcie. To dla mnie ważne i cholernie motywuję do dalszego pisania!
Jestem ciekawa czy uda wam się dobić do więcej niż 16 komentarzy :P Dlatego kolejny dodam jak będzie powyżej 17. Kocham Was i do napisania!

Kadi 

18 komentarzy:

  1. Boże jakby mógł nie przypaść do gustu?! Naprawdę genialny rozdział! Nie umiem określić tego jak piszesz ale jest to wspaniałe. Czytając każdy kolejny rozdział coraz bardziej zaczynam przywiązywać się do Lottie i jej historii a ty tu piszesz, że zbliżamy się do końca!? To Ci powiem, że ta wiadomość mnie cholernie zasmuca. Jednak zawsze musi nadejść koniec, mam nadzieję, że w tym przypadku będzie on w dalekiej przyszłości :P Naprawdę UWIELBIAM TO OPOWIADANIE :D



    Taka prośba ode mnie do czytelniczek:
    Jeśli czytacie, to komentujcie bo to naprawdę podnosi osobę piszącą na duchu jeśli wie, że ma dla kogo pisać ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. oo! no i mnie rozjebałaś!
    jestem uzależniona od tego bloga, no!
    i to wina Twoja i Twojego wspaniałego pisania! ;D
    rozdział super (jak każdy inny z resztą)
    czekam na next'a i zapraszam do sb: http://illalwaysrememberforyou.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. ile rozdziałów planujesz jeszcze napisać.? Nie spodziewałam się takiego zakończenia, ale nieźle mnie zaskoczyłaś. ; )

    OdpowiedzUsuń
  4. Hmm... Okey chyba pierwszy raz odebrało mi mowę jeśli chodzi o skomentowanie rozdziału... Więc może tak.. Ty chyba nawet nie zdajesz sobie sprawy jak wielki masz talent, którego cholernie ci zazdroszczę. Tak samo jest z blogiem. Według mnie osiągnęłaś naprawdę dużo. Ja w życiu nie osiągnę tak wiele. Wystarczy popatrzeć na komentarze u mnie średnio 2/3 u ciebie 15. Ale to tylko świadczy o twoim ogromnym talencie którego jak już wcześniej wspomniałam strasznie ci zazdroszczę.
    Na temat rozdziału się nie wypowiem. Jest tak genialny, że aż zabrakło mi słów. A to dziwne bo na ogół nie potrafię się zamknąć :)
    Pozdrawiam
    Harriet xx

    2op-onedirection.blogspot.com
    op-onedirection.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  5. wow! szkoda że kończysz opowiadanie o Lottie, polubiłam je! jest genialne c: mam nadzieję że jeszcze kilka rozdziałów będzie! :D ♥

    OdpowiedzUsuń
  6. szczerze to nie wiem co napisać. Rozdział jest genialny i czekam na kolejny. Zapraszam do siebie

    http://gotta-be-you-one-direction.blogspot.com
    oraz na pierwszego imagina

    http://imagines-1d-love.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  7. zatkało mnie ;o
    cieszę się Niall jej nie zostawił mam nadzieję że teraz będzie lepiej i że jakoś im sie ułoży ;)
    czekam na następny :*

    OdpowiedzUsuń
  8. woooow!!super rozdział!!właśnie takiego się spodziewałam;))zajebisty!!czekam na następny;)

    OdpowiedzUsuń
  9. O matko. Takiego obrotu sprawy się nie spodziewałam ;D Myślałam że to będzie koniec i już epilog ale jak widać moje przeczucia na coś się zdały ;)
    Gdybym była na miejscu Lottie to chyba załamała bym się psychicznie. A co do tego napisu o chyba jakoś laserowo bym sobie go usunęła :D Przecież chłopaków byłoby na to stać :D
    Szkoda że już kończysz bloga ale mam nadzieje że napiszesz kontynuacje ;) Czekam na jeden z ostatnich rozdziałów.

    @11puchacz

    OdpowiedzUsuń
  10. jejku, jestem zachwycona tym opowiadaniem. szkoda, że zbliża się koniec, bo naprawdę polubiłam tą dziewczynę. historia nie z tego świata, ale jednak tak możliwa. przeżywam to wszystko razem z nią, to chyba wystarczający dowód na to, że meeega Ci to wyszło. liczę, że jeśli skończysz tego bloga, to zaczniesz pisać następny. może niekoniecznie z udziałem 1D, ale jakiś inny, bo masz talent niesamowity, to wszystko trzyma w napięciu, jest niby przewidywalne, ale okazuje się zupełnie inne, nie nudzę się, gdy je czytam, a wręcz przeciwnie - mogę je czytać godzinami od początku.
    pozdrówki, kocham Cię.. ;*

    OdpowiedzUsuń
  11. Świetny rozdział ;)
    Naprawdę masz talent ;D

    http://twinkle-in-eye.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  12. Ten rozdział to chyba najlepsze co czytałam w życiu :) oby tak dalej

    OdpowiedzUsuń
  13. Zajefajny ten rozdział:)Ciesze się że koleżanka mi go poleciła- Sylwia :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Fajnie piszesz, zazdroszcze ci weny itd.

    OdpowiedzUsuń
  15. Trafiłam na ten blog ponieważ znajoma napisała mi, że warto przeczytać. Nigdy nie czytałam blogów z opowiadaniami. Najpierw myslałam, że to będzie nudne ale jest tak wciągające że łohohohoo.

    OdpowiedzUsuń
  16. Ciesze się że jest z Niallem i że się obudziła :)

    OdpowiedzUsuń
  17. Ja pierdziele, laska - to jest świetne! :D
    Jak ja się cieszę, że się obudziła xD
    I Niall ♥ awww <3
    ^^

    OdpowiedzUsuń