- Niall ja nie mogę.-
powiedziałam i uciekłam.
Widziałam ból na twarzy
chłopaka. Sama mu mówiłam, żeby walczył i przyznał się do swoich uczuć. Wiem,
że zraniłam go, cholernie go zraniłam. Ale czułam, że to za wcześnie. Nie
otrząsnęłam się jeszcze po rozstaniu z Michałem. A on wyznaje mi miłość. Nie
jestem dziwką, która skacze z kwiatka na kwiatek. A jakbym powiedziałam, że „
Ja ciebie też”, to tak właśnie bym się poczuła. Jak szmata. Biegłam przed
siebie, potrącając po drodze kilku przechodniów. Chciałam być teraz sama.
Potrzebuję chwili spokoju, żeby to sobie poukładać. Łzy wypływały z moich oczu
strumieniami. Do tego zbierało się na burzę. Wiedziałam, że ten spacer nie jest
dobrym pomysłem. Czułam podświadomie, że on wszystko skomplikuje i przysporzy
mi więcej problemów. Znalazłam się nad jakąś rzeką. Nie miałam pojęcia, gdzie
jestem. Ale nie czułam strachu. Tak było dobrze. Usiadłam na pomoście i
zanurzyłam nogi w wodzie. Deszcz przestał padać. Wraz z jego odejściem
odzyskałam spokój. Bałam się wrócić do domu, bo wiedziałam jak ON na mój widok
zareaguje. Mieszkanie w takiej sytuacji pod jednym dachem, będzie nie do
wytrzymania. Prędzej się pozabijamy i wzajemnie znienawidzimy niż dojdziemy do
porozumienia. Z drugiej strony dopiero, co tu przyjechałam i nie chce
wyjeżdżać. Do cholery jasnej jak zwykle wszystko zepsułam. Miałam dosyć.
Komplikuję wszystkim życie.
Kogo ja oszukuję?! Kocham go i nie wyprę się tego
uczucia. Zachowałam się jak idiotka. Bałam się i nadal boję kolejny raz
przyznać do swoich uczuć, bo załamane serce tak cholernie boli. Ale kiedyś
muszę zaryzykować. Podniosłam się i postanowiłam wracać. Błąkałam się trochę po
okolicy, kiedy w końcu spostrzegłam w oddali dom chłopaków. Ucieszyłam się na
jego widok, bo zaczęło się już ściemniać i powoli opadałam z sił. Miałam już
dość wrażeń jak na jeden dzień, ale wiedziałam jedno muszę sobie wszystko z nim
wyjaśnić, bo inaczej zwariuje.
Otworzyłam powoli frontowe drzwi. Byłam cała
przemoczona. Starałam się powoli wejść do domu, ale ślizgałam się niemiłosiernie
na tych marmurowych płytkach. Kiedy byłam już przy wejściu do salonu,
zahaczyłam o czyjeś trampki efektem czego zrobiłam niezłe wejście smoka. Oczy
wszystkich skierowane były w moim kierunku.
- Gdzie ty do cholery
tyle czasu byłaś?!- zapytał mnie poirytowany Lou. Mówiąc szczerze olałam go i
udałam się w kierunku blondyna, który siedział na fotelu w kącie pomieszczenia.
- Musimy porozmawiać-
powiedziałam. On tylko skinął głową i podniósł się z miejsca.
- Ale nie tutaj.
Chodźmy do mojego pokoju- dodałam. Czułam cały czas na sobie wzrok mojego
brata. Weszłam do pomieszczenia i usiadłam na łóżku. Niall zajął miejsce obok
mnie.
- Więc…- zaczęłam
- Więc- powtórzył
- Niall ja tak wcale
nie myślę…
-Lottie nie tłumacz
się. Rozumiem- przerwał mi
- Nie Niall nic nie
rozumiesz. Ja po prostu nie mogę, nie potrafię tak szybko. To nie tak, że nic
do ciebie nie czuję, bo jeślibym tak powiedziała to skłamałabym. Znaczysz dla
mnie bardzo wiele i nie chce cię stracić. Tylko ja potrzebuję czasu, żeby
ponownie otworzyć się na miłość. A jest to w moim przypadku bardzo trudne, bo
przynosiła mi ona tylko sam ból i cierpienie– powiedziałam
- Lottie ja nie pozwolę
cię skrzywdzić i poczekam. Poczekam na moment, w którym będziesz gotowa, bo cię
kocham. Pamiętaj- odparł z nadzieją w głosie.
Przytuliłam żarłoka i
pocałowałam w policzek. Naprawdę mi na nim zależy. Nie był mi obojętny. Tylko
nie jestem jeszcze gotowa na kolejny związek. Tak naprawdę boje się kolejnego
zranienia, a przede wszystkim rozczarowania. Trwaliśmy tak chwilę w uścisku.
Oderwałam się od blondyna i położyłam na łóżku. Patrzyłam rozmarzona w sufit.
Przed oczami miałam obraz swój i Nialla za 30 lat. Kiedy siedzimy wtuleni w
siebie na kanapie i obserwujemy gromadkę wnuków bawiącą się w naszym salonie. To
było takie rzeczywiste, a zarazem takie niemożliwe. Poczułam, jak ktoś się koło
mnie kładzie. Rozpoznałam ten zapach.
- O czym myślisz?-
zapytał
- O przyszłości-
odparłam i przeniosłam swoją głowę na jego klatkę piersiową. Zatraciłam się w odgłosie
bicia jego serca. To była magiczna chwila. Wtedy pierwszy raz poczułam, że nasz
serca biją tak samo. Miałam wrażenie jakbyś byli sobie stworzeni. Jakby to co
się teraz dzieję było zaplanowane, że my musimy być razem mimo wszystko. Czułam
się jakbyśmy byli w jakieś bańce, tylko my, nikt więcej. Nigdy jeszcze czegoś
takiego nie doznałam. Miliony motyli szalały w moim brzuchu. Na co ja chciałam
czekać. Przecież się tego nie wyprę. Niall objął mnie ramieniem w pasie i
mocniej do siebie przybliżył. Wiedziałam, że w tym momencie jestem gotowa, żeby
wypowiedzieć te dwa magiczne słowa, które na całą wieczność odmienią moje
życie.
- Niall?- przerwałam
cisze.
- Nic nie mów- uciszył
mnie. No tego się nie spodziewałam. Ja się tu zbieram w sobie, żeby powiedzieć
mu co do niego czuję, a on mi karze być cicho. Ok.
- Dobrze. Nie chcesz
wiedzieć, co chciałam ci powiedzieć to nie.- burknęłam i podniosłam się do
pozycji siedzącej.
- No Lottie, proszę nie
obrażaj się – mówił z żalem w głosie i ze skwaszoną miną. Uśmiechnęłam się do
niego i zbliżyłam tak, że dzieliły nas tylko drobne centymetry.
- Niall ja wiem co
przed chwilą mówiłam, ale teraz zdałam sobie sprawę, że oszukiwałam samą
siebie. W tym momencie mam w nosie zdanie wszystkich dookoła. Kocham cię Niall-
powiedziałam.
Zauważyłam, że chłopak
na chwilę zastygł w bezruchu. Jego oczy były jak pięciozłotówki.
- Możesz… możesz
powtórzyć? – wydukał
- Kocham cię wariacie!-
powiedziałam i nasze usta stworzyły jedność. Jego wargi były takie miękkie i
ciepłe. Całował mnie bardzo delikatnie i subtelnie. Motyle w moim brzuch w tej
chwili szalały jak przy jakiś huraganie. Nie chciałam tego kończyć. Jednak nasz
pierwszy pocałunek przerwało pukanie do drzwi. Przeczuwałam kto stoi po drugiej
stronie. Oderwałam się od blondyna. Miał grymas na twarzy, co wywołało u mnie
napad śmiechu. Do pokoju od razu wpadła gromadka świrów. Na widok poważnej
twarzy brata od razu się uspokoiłam.
- Louis my musimy ci
coś powiedzieć – zaczęłam
- Lottie i ja jesteśmy
razem – powiedział Niall, a ja oczekiwałam na reakcję Louisa. Ona popatrzył
tylko na mnie i na niego z zawodem i opuścił pomieszczenie. Stałam tam lekko
zdezorientowana. Wszystkiego się spodziewałam, ale nie tego. W tym momencie
poczułam się jakby ktoś wymierzył mi siarczysty policzek. Całą radość związane
z wydarzeniami tego dnia, uszła ze mnie wraz z wyjściem Lou. Wiedziałam, że
muszę za nim iść. Wybiegłam z pokoju i udałam się na poszukiwanie mojego brata.
Biegłam opustoszałymi
uliczkami Londynu z nadzieją, że on tu gdzieś jest. Nie miałam pojęcia dokąd
poszedł i dlaczego w ogóle zareagował w taki sposób. Przecież nie robiliśmy nic
złego. Mimo tego czułam się cholernie winna. Zatrzymałam się, żeby nabrać
powietrza i dopiero teraz zorientowała się, że nie wiem gdzie jestem i nie mam
przy sobie telefonu. Na dworze ściemniało się coraz bardziej. Postanowiłam
wrócić z nadzieją, że po drodze rozpoznam jakiś element, który wskaże mi
kierunek dalszego marszu. Bałam się, z każdym krokiem czułam się coraz bardziej
nieswojo. Nie dosyć, że nie znalazłam Lou i sobie nic z nim nie wyjaśniłam. To
się jeszcze do tego zgubiłam. Musiałam być silna. W końcu mój wzrok napotkał,
jak mi się wydawało, znajomy park. Kroczyłam uliczkami z nadzieją, że po
drugiej stronie ujrzę ulicę, na której znajdowała się willa chłopaków. Nagle
obudził się we mnie instynkt i wszystkie wspomnienia z tego felernego dnia
wróciły. Dnia mojej śmierci. Zaczęłam biec kiedy nagle za zakrętu wyłoniło się
trzech typków. Postanowiłam nie okazywać swojego strachu i spokojnie koło nich
przejść. Jednak moje plany spełzły na niczym. Jeden z nich podszedł do mnie i
złapał za nadgarstek. Popatrzyłam na niego ze złością. Nie chciałam wyjść na
słabeusza.
- Co taka ładna
dziewczyna robi tutaj o taka późnej porze?- zapytał z chytrym uśmieszkiem
- Wraca do domu
plancie. A teraz z łaski swojej, jak już znasz odpowiedź na swoje pytanie,
możesz mnie puścić?- odwarknęłam
- Nie, nie mogę –
odparł
- A ja mam to w dupie-
powiedziałam, kapnęłam go w czuły punkt i zaczęłam uciekać. Jednak jeden z nich
zaraz mnie złapał i przewrócił na ziemię. Usiadł na mnie okrakiem i uderzył w
twarz.
- Z nami się nie
zadziera mała.- powiedział to w taki sposób, że po całym moim ciele przeszły
dreszcze.
- Wal się. Nie boję się
was- syknęłam
- A powinnaś kotku-
odpowiedział ten trzeci i kopnął mnie w brzuch. Zwinęłam się z bólu.
- Boli co?- zapytał i
się zaśmiał
- Pieprz się-
odwarknęłam
- Niegrzeczna
dziewczynka, lubię takie- kiedy wypowiedział te słowa zrobiło mi się nie
dobrze. Podszedł do mnie. Chciałam uciekać, ale nie mogłam. Teraz dopiero
zauważyłam, że mam rozcięto nogę, a w ranie znajduję się kawałek szkła. Krew
sączyła się ciurkiem. Odwróciłam odruchowo głowę w drugą stronę. Zaczęłam się
popychać rękami, żeby być jak najdalej od nich. Jednak wiedziałam, że w tym
pojedynku jestem przegrana. Nie miałam siły krzyczeć, a tym bardziej płakać.
Jeden z nich wziął mnie na ręce. Wyrywałam się, kopałam, ale to im sprawiło
jeszcze większy ubaw, a mnie ból. Zaciągnęli mnie w jakieś krzaki.
- Teraz się zabawimy
laleczko- powiedział z radością w głosie i zaczął zdzierać ze mnie ubranie. Nie
miałam z nimi szans. Teraz dopiero do mojego mózgu doszło, co tak naprawdę się
dzieję. Uderzyłam go w twarz. On nie był mi dłużny. Oddał mi tylko trzy razy
mocniej. Zakręciło mi się w głowie. Leżałam teraz w samej bieliźnie i
wiedziałam, co zaraz nastąpi. Nie miałam na to siły. Powoli wyłączałam cały mój
umysł i przeniosłam się do innego świata. Z moich oczu sączył się gorzkie łzy
bólu. To nie tak miało być. Wróciłam wspomnieniami do czasów dzieciństwa, kiedy
wszystko było takie łatwe. Nie było sytuacji bez wyjścia. Opowiadali nam
dziwaczne historyjki o księżniczkach, z których każda kończyła się happy endem.
Nie ma w tym nic z prawdziwego życia. W rzeczywistości szczęśliwe zakończenie
nie istnieje. A moja historia jest tego przykładem. Jestem chodzącym
nieszczęściem. Wszystko, co złe się czepia właśnie mnie. Teraz byłam w własnym
świecie. W środowisku, w którym jestem szczęśliwa. Sama ze sobą. Gdzie
realizuje własne pragnienia i pasje. Powoli opadałam z sił. Podświadomie czułam
kolejne uderzenia, aż w końcu straszny ból przeszedł moje ciało. Wróciłam do
koszmaru. Tych trzech typów pochylało się nad moich ciałem, a jeden z nich
jeździł ostrzem noża po moim przedramieniu.
- To ci do końca życia
będzie przypominać kim jesteś, suko- powiedział i spluną prosto na moją
zakrwawioną twarz. Leżałam tam sama i nie miałam siły na nic. Po raz kolejny
czułam jak uchodzi ze mnie życie. Teraz kiedy zaczęło się wszystko układać,
kiedy wszystko miało wrócić do normy, ja leżę tutaj i czekam na koniec. Nie tak
to miało wyglądać, na pewno nie w ten sposób. Czułam ból. Serce z każdą minutą
biło coraz wolniej. Nie byłam na to przygotowana. Nie byłam przygotowana na
śmierć. Jednak wiedziałam, że nie mogę się tak poddać. Ostatkami sił udało mi
się krzyknąć i prosić o pomoc. Mój głos był prawie nie słyszalny. Powoli
traciłam przytomność. Przed oczami widziałam rozmazane kontury postaci.
Ostatnie spojrzenie skierowałam na ramie, na którym krwią wyryto napis: DZIWKA.
I w tym momencie moje serce zabiło po raz ostatni.
Od autorki:
No to mamy już 20 rozdział. Matko jak to szybko zleciało. 8 sierpnia miną dwa miesiące od założenia bloga. Szczerze nie sądziłam, że tak długo pociągnę to opowiadanie. ;P
Pierwszy raz jestem zadowolona z rozdziału. Mam nadzieję, że wam także przypadnie do gustu. Wiem, że wiele z was teraz wyjeżdża i nie ma czasu czytać, ale ja będę nieugięta. Następny rozdział pojawi się jak pod tą notką zobaczę 15 komentarzy.^^ Nie zdradzę czy na tym skończy się opowiadanie i czy następny rozdział będzie epilogiem :) Pozostawię was w nieświadomości.
Do napisania!
Kadi ♥
15 komentarzy = Nowy rozdział
Komentujcie leniuchy!
Przeczytałam pierwszą linijkę i szok! o.O
OdpowiedzUsuńJuż myślałam, że nie będą parą, a tu proszę, jak pięknie się potoczyło! :D :D Cieszę się, że nareszcie są razem i mam nadzieję, że wytrwają pomimo dość dziwnego zachowania Lou ;D Nie sądziłam, że tak na to zareaguje, raczej myślałam, że ucieszy się z informacji, że jego siostra i przyjaciel są razem i się kochają ;) Czyli jednak nie rozgryzłam rozumowania facetów xD haha ;D
Ale w drugiej części, aż mi się smutno zrobiło, gdy czytałam opis śmierci :( Co za skur... nie, nie będę przeklinać xD
I przede wszystkim: WOW! Świetnie to wszystko opowiedziałaś i zgrałaś w czasie!
Czekam na kolejny! ♥ ^^
o matko! teraz to mnie zaskoczyłaś... Nie sądziłam, że tak to wszystko się potoczy, miałam nadzieję, że jednak Niall/ Louis ją uratuje, ale jednak nie, chyba, że pojawią się w kolejnym rozdziale. Nie możesz czekać do 15 komentarzy! Proszę dodaj prędko kolejny rozdział, bo nie wytrzymam i chyba sama napiszę te 15 komentów ;)
OdpowiedzUsuńTrololo ale akcja
OdpowiedzUsuńwoow!!ten rozdział jest chyba najlepszy ze wszystkich!!bardzo mi się spodobał i czekam na następne;)mam nadzieje że będzie jeszcze kilka rozdziałów;)pzdr.
OdpowiedzUsuńPOwiem tlkyo tyle WOW! Masz talent dziewczyno. Z niecierpliwością czekam na kolejny xx.
OdpowiedzUsuńmoja mina na końcu - bezcenna. jestem w szoku. rozdział zajebiście doobryy <3 pozdrówki ;*
OdpowiedzUsuńWiesz co wzruszyłam się. Jak można być takim dupkiem żeby zrobić taki napis na ciele. Straszne. Gratuluję tego rozdziału. Pisz szybko kolejny rozdział :)
OdpowiedzUsuńAaaaaaaaaaaa
OdpowiedzUsuńO kurwa *__________*
OdpowiedzUsuńSpodziewałam się wszystkiego ale nie takiego obrotu sprawy *_* Po tym jak pogodziła się z Niallem i wyznali sobie miłość myślałam że będzie Happy End. A tu figa z makiem! xd Potem domyślałam się że ona znajdzie Lou i też sobie wszystko wyjaśnią, w końcu myślałam że któryś chłopaków ją uratuje w tym parku.
Jednym słowem powiem : Wyprowadziłaś wszystkie nasze umysły przesiąknięte miłością do tych 5 głupków w pole. Założę się że większość nie spodziewała się, że jak skończy się ten rodział dozna małego zawału serca :D Ja osobiście czytałam to dwa razy żeby jeszcze raz przeżyć te emocje.
A teraz do twojej notki. NIE KOŃCZ TEGO BLOGA! Bo inaczej skażesz mnie na długą i bolesną śmierć w męczarniach xd A to tylko dlatego że nie będę mogła włączyć kompa i wejść tutaj jak to robię codziennie. A więc uratuj moje i przy okazji innych czytelniczek życie (a masz ich setki)i pisz aż do 69 rozdziału xd
Z poważaniem - Twoja stała czytelniczka Pati♥
@11puchacz
To jest niesamowite opowiadanie nie koncz go ......
OdpowiedzUsuńStala czytelniczka xoxo
Awwww... poproszę kolejny rozdział, bo naprawdę zajebiście piszesz. Wspaniały i dość oryginalny pomysł, a osobiście się trochę wzruszyłam xd
OdpowiedzUsuńno nie wiedziałam że tak to się dalej potoczy ;o
OdpowiedzUsuńja nie chcę końcaa ;(
rozdział super mimo tego brutalstwa ;D
Mam nadzieję że ktoś ją znajdzie i że Louis zaakceptuje ich związek, pasują do siebie :D
OdpowiedzUsuń+ zapraszam na nowy blog, prolog już jest :http://dopokibede.blogspot.com/ :D
boski rozdział. Przepraszam, że dopiero teraz komentuje, ale byłam przekonana że zostawiałam.
OdpowiedzUsuńKocham twoje opowiadanie i czekam na nn oraz zapraszam do siebie
http://gotta-be-you-one-direction.blogspot.com
i na imagina
http://imagines-1d-love.blogspot.com
A więc spóźniony komentarz bo mnie nie było. Rozdział boski, zajebisty, wspaniały, świetny! Tak jak już pisałam KOCHAM, KOCHAM, KOCHAM TWOJE OPOWIADANIE! Żadnego epilogu w następnej notce tylko ciąg dalszy poproszę ;D Czekam na następny ;*
OdpowiedzUsuń