sobota, 18 sierpnia 2012

Rozdział 23

Od autorki:
Piszę tym razem na początku, ponieważ chciałam was serdecznie przeprosić. Potrzebowałam trochę czasu dla siebie, aby przemyśleć kilka spraw, a przede wszystkim odpocząć. Wiem obiecywałam co innego, a wyszło jak zwykle. Jeszcze jest jeden powód komputer mi trochę szwankował i miałam resetowany twardy dysk, przez co nie mam jeszcze wszystkich programów. Ten rozdział pisany był w notatniku, więc przepraszam za wszelkie literówki i błędy. Mam nadzieję, że wam się spodoba i wybaczycie mi tą nieobecność. Nie wyznaczam  terminu kolejnej notki, ale mogę wam obiecać, że całą historię chcę zamknąć na początku września. Do napisania i jeszcze raz przepraszam!
Kadi ♥


Ps. Proszę komentujcie to dla mnie ważne!





Oczami Lottie:

Do wyjazdu do Paryża zostały dwa dni. Teraz dopiero zastanawiam się, czy dobrze robię, starając się ułożyć sobie życie od nowa. Mimo całej tej sytuacji nigdy nie zapomniałam o przeszłości, o tym kim byłam i co mnie łączyło z Michałem. Cały czas jest w moich myślach. Nie zapomniałam o nim i nigdy nie zapomnę. On jako jedyny zna tą smutną prawdę i jakby przyszło mi drugi stanąć z nim twarzą w twarz i wyrzec się miłości do niego, to nie wiem czy dałabym radę. Niall znam niecałe trzy miesiące, ale wewnętrznie coś mi podpowiada, że to jest chłopak dla mnie, że nigdy mnie nie skrzywdzi. Pod nieobecność One Direction w domu postanowiłam spakować swoje rzeczy na wyjazd. Wyjęłam największą z walizek i po kolei zaczęłam układać w niej potrzebne ubrania.  Po czasie ekscytacji naszły mnie pewne wątpliwość. Nie wiem czy Niall mnie nie odrzuci. To byłoby  dla mnie bardzo bolesne, ale nie mogę o tym myśleć. Chce przeżyć ten wyjazd całą sobą i na pewno wykorzystam go na poprawę naszych relacji. 
Ostatnią rzeczą na mojej liście było wykonanie kontrolnych badań, którą miałam nadzieję uda mi się zrealizować jeszcze dzisiaj. Odłożyłam spakowaną walizkę obok drzwi i udałam się do kuchni przygotować kolację dla chłopaków. Naszykowałam wszystkie składniki do przyrządzenia spagettie i wzięłam się do roboty. Zostawiłam ciepły posiłek na kuchence i poszłam się przebrać. Zmieniłam dres na jeansy i chabrowy sweterek, do tego buty na koturnie i skórzana kurtka. Niestety mamy już początek września i typową londyńską pogodę. Na blacie zostawiłam jeszcze mały liści, na którym napisałam, że idę do lekarza i wrócę ok. 20. Szłam wolno mokrymi uliczkami Londynu. Tak bardzo cieszyłam się na to, że spędzę te kilka dni razem z moim chłopakiem. Jednak cały czas towarzyszyła mi świadomość, że jest za dobrze, że to jeszcze nie wszystko. Po półgodzinie drogi dotarłam do budynku, w którym znajdował się gabinet lekarski. Nie czekałam długo. Doktor zbadał mnie, a jego mina nie wskazywała na to, że jest dobrze. Ubrałam się i usiadłam na fotelu przed biurkiem lekarza.
- Nie mam dla pani dobrych wiadomości. Przyniosła mi pani wynik badania USG, morfologie krwi i rezonans. Z tego, co widzę będziemy musieli wykonać dokładne badania, aby stwierdzić czy moje przypuszczenia są prawdziwe.
- Ale jakie przypuszczenia? Co mi jest?
Lekarz podszedł do mnie i usiadł na fotelu obok.
- To jest wynik badania wykonanego maszyną do rezonansu magnetycznego i wszystko wskazuje na to, że ma pani guza w obrębie móżdżka. Przykro mi.
Mam raka. To nie możliwe. Łzy momentalnie same wypłynęły z moich oczu, a serce na chwilę przestało bić. Wiedziałam, że za długo było dobrze. Dlaczego teraz kiedy miałam dla kogo żyć, kiedy wszystko zaczęło się układać? Czemu to życie jest takie niesprawiedliwe?
- Raka? Ale jak to? To niemożliwe.- protestowałam 
- Mnie też to dziwi, że lekarze w szpitalu przeoczyli tą zmianę.- odpowiedział przejęty
- Panie doktorze, ale to nie jest wyrok, mogę jeszcze walczyć, tak? Leczyć się?- zapytałam z nadzieją
- Guz jest duży i jedynie operacja mogłaby przynieść nadzieję, jednak nie daje ona 100% nadziei na to, że będzie pani zdrowa. Jest ona bardzo ryzykowna. Może pani jej nie przeżyć. Statystycznie tylko 40% pacjentów budzi się z narkozy po tym zabiegu. 
- Znaczy, że ja umrę?- zapytałam cała roztrzęsiona.
- Niestety, ale może mi pani wierzyć, że zrobię wszystko, żeby wydłużyć pani życie. Jednak daje pani najwięcej dwa lata i to jest najszczęśliwszy scenariusz. Przykro mi- powiedział

Wyszłam załamana z gabinetu. Teraz wiedziałam, że mój powrót na ziemie był tylko tymczasowy. A ja głupia myślałam, że uda mi się ułożyć wszystko od nowa. Usiadłam na ławce w parku. Jedno wiedziałam, nie mogę się poddać. Przeżyję te ostatnie miesiące tak, jakby tej rozmowy nie było. Nie pozwolę, aby moi bliscy się o tym dowiedzieli. Chce żeby zapamiętali mnie taką jaka jestem, a nie podłączoną do różnorakich urządzeń potrzymujących moje życie. Od teraz staram się o tym wydarzeniu zapomnieć. 

Weszłam do domu jakby nigdy nic. Chłopcy siedzieli przy stole i zajadali przyrządzony przeze mnie posiłek. Przywitałam się ze wszystkim buziakiem w policzek.
- Jak było u lekarza?- zaczął rozmowę Lou. Jak zwykle przejmował się moim losem.
- W porządku. Nie mam się czym martwić. Badania są w normie i wszystko wskazuje na to, że najgorsze już za nami.
- A podekscytowana wyjazdem?- zapytał Liam
- Jeszcze się pytasz? Jasne, to będzie najlepszy tydzień w moim życiu.- odpowiedziałam z radością.
- Haha - Harry zaczął się niepohamowanie śmiać. Oczy wszystkich skierowały się w jego kierunku.
- Yyy Haziątko kochanie, odbija?- zapytał Louis
- Haha bo ja teraz skojarzyłem hahaha- wydukiwał między kolejnymi nadapami 
- Hazza powiesz nam w końcu, co ci?- zapytałam. Loczek uspokoił się i spojrzał z bananem na twarzy na Nialla.
- Jakby co to ja chce, żeby to była dziewczynka- odparł i puścił mi oczko. Mina Louisa była komiczna, najpierw rozdziawił usta, a później na jego twarzy pojawił się dziwny grymas. 
- Lottie jest odpowiedzialna i wiem, że nic takiego nie będzie miało miejsca- zaczął mój brat
- Cicha woda... Z tego co wiem Niall nie ma takich zahamowań- odpowiedział Harry
- Rozmawiałem z nim. Uwierz mi, wiem na czym stoję.
- Tylko ci się tak wydaje. Każdy facet ma swoje potrzeby, a nasz Irlandczyk już od bardzo dawna nie miał dziewczyny- kontynuował Hazza
- Tylko ty jesteś tak niewyżyty seksualnie- ogryzł się mój brat
- Wiesz nie sądzę, żeby twoje nocne wypady z El nie miały swojego końca w łóżku.
- No widzisz, jednak jesteś w błędzie.
- Tak?! A jakiś tydzień temu mówiłeś coś innego - odparł już nieco poirytowanych Harry. Cała nasza czwórka przyglądała się im z lekkim rozbawieniem. Postanowiłam przerwać tą bez podstawą kłótnie.
- Po pierwsze to nie wasz sprawa, co będziemy z Niallem robić w Paryżu. Nie wtrącam się w wasze życie osobiste, wam też radzę nie wchodzić z buciorami do mojego. Zrozumcie nie jestem smarkulą i dam sobie radę. I jeżeli nawet prześpię się z Niallem, to wam nic do tego. Zrozumiano?!- uniosłam się. Pokiwali głowami na znak zrozumienia.- To teraz przepraszam szanownych panów, ale ja idę spać, ponieważ jutro rano wylatujemy. Niall idziesz ze mną?- zapytałam nie co zszokowanego chłopaka.
- Tak, tak już idę- powiedział i szybko znalazł się przy mnie. Wzięłam go za rękę i zaprowadziłam do mojego pokoju.
- Przepraszam za to, że tak wybuchłam, ale wkurzyli mnie. To nie jest ich życie i nie powinni się mieszać. Jeżeli uważasz inaczej. Rozumiem- odparłam skwaszona
- Jak możesz nawet tak myśleć?! Kocham cię rozumiesz i seks z tobą to jest jedna z rzeczy, o której marzę. Ale pamiętaj nie zmuszam cię do niczego i nigdy nie zrobię niczego przeciwko tobie. Poczekam aż będziesz gotowa.- rzekł i wpił się w moje usta. Nie opierałam się. Kochałam sposób w jaki mnie całował.  Jego usta były takie delikatne i miękkie. Po dłuższej chwili oderwaliśmy się od siebie i cieszyliśmy się swoją obecnością. Cisza nam nie przeszkadzała. Wręcz przeciwnie rozumieliśmy się bez słów. Po chwili słyszałam już pochrapywanie. Spojrzałam na mojego chłopaka, tak jak myślałam zasnął. Wysunęłam się z jego objęć i udałam się do łazienki. Wzięłam prysznic i ubrałam w piżamę. Spakowałam kosmetyczkę do torby i położyłam się spać obok blondyna.
Rano obudziły mnie pocałunki Nialla. Delikatnie muskał moją szyję.
- Taką pobudkę to ja mogę mieć codziennie- odparłam - Od dawna nie śpisz?- zapytałam
- No gdzieś tak z godzinę. Zdążyłem wziąć prysznic i znieść nasze walizki. Na stole czeka też na ciebie śniadanie, ja już jadłem. Więc teraz zostawiam cię samą, bo zostało półtorej godziny do wylotu i idę obudzić Louisa, który uparł się, że odwiezie nas na lotnisko. 
Szybko zerwałam się z łóżka i pobiegłam w stronę łazienki. Ubrałam się w uszykowany zestaw i zeszłam w pośpiechu na dół. Tam na mnie czekał mój brat wraz z chłopakiem. Szybko zjadłam przyrządzoną przez Nialla jajecznicę i udaliśmy się do samochodu. Droga na lotnisko nie zajęła nam dużo czasu, potem odprawa i w końcu znaleźliśmy się na pokładzie samolotu, który wiózł nas do raju. 
Lot minął nam spokojnie. Niall cały czas coś jadł, a ja wsłuchana byłam w dzięki wydobywające się z słuchawek podłączonych do mojego i-poda i opierałam głowę o ramię mojego chłopaka. Po niecałych trzech godzinach koła maszyny dotknęły ziemi. Blondyn poszedł odebrać nasze bagaże, a ja czekałam przy wejściu. Taksówką podjechaliśmy pod jakiś bardzo luksusowy hotel. Niall zapłacił kierowcy i udaliśmy się w kierunku recepcji. Usiadłam na jednej z kanap i czekałam aż załatwianie wszelkich formalności dobiegnie końca. Po upływie kilkunastu minut stałam już w naszym apartamencie i nie mogłam się nadziwić. 
- I jak podoba ci się?- zapytał
- Jeszcze się pytasz?! Jest przepiękny. Dziękuję- powiedziałam i pocałowałam blondynka.- To co teraz ja idę się odświeżyć po podróży, a potem ruszamy na podbój miasta- zaproponowałam
- Jak sobie życzysz.- zgodził się

W późnych godzinach popołudniowych Paryż wygląda przepięknie. Zachodzące słońce dodawało mu uroków. Jednak nie mogłam skupić się na niczym. Moją głowę cały czas zaprzątała wizja wieczoru, który zbliżał się wielkimi krokami. Kiedy po raz drugi znalazłam się w naszym apartamencie, nie przypominał on już tego samego pokoju, co przedtem. Wszędzie porozrzucane były płatki róż, a na środku stał stół nakryty dla dwóch osób, a na nim różnorakie smakołyki. Niall jak na dżentelmena przystało, odsunął mi krzesło. Usiadłam i dalej nie mogłam się nadziwić, kiedy on to wszystko zorganizował. Zaskakiwał mnie z dania na dzień coraz bardziej. Po skonsumowaniu posiłku udałam się w kierunku łazienki. Wzięłam z torby specjalnie kupiony na tą noc zestaw. Po dość długiej kąpieli, założyłam bieliznę. Wyszłam z pomieszczenia. Mój chłopak siedział skrępowany na łóżku. Kiedy jego wzroku spoczął na mnie, dostrzegłam w jego oczach iskierki szczęścia. Podszedł do mnie i wziął na ręce. Położył na łóżku  i zaczął powoli całować. W tym momencie wiedziałam, że pragnę go jak nikogo innego. On jest tym jedynym i ta noc będzie magiczna.

Oczami Michała:

Minęło już sporo czasu od wyjazdu Lottie z Polski. Cały czas wierzę w to, że któregoś ranka stanie na progu mojego domu i powie, że wróciła. Najbardziej dobija mnie świadomość, że  Milena dalej żyje. Część mojego serca jest w posiadaniu kogoś innego. To sprawia większy ból niż perspektywa tego, że jej już ze mną nie ma, że odeszła na zawsze. Odwiedzam codziennie jej grób i udaje, że ta cała sytuacja nie miała miejsca. Czy kiedykolwiek uda mi się od nowa kogoś równie mocno pokochać jak ją? Zawsze przekonywałem się, że ona jest tą jedyną. Mimo tego teraz wiem, że los tak chciał, a ja jedynie mogą obserwować jej życie przez internet. Jedna wiadomość sprawiła, że moje serce rozpadło się na miliony części. Napad i jej śpiączka. Jednak mimo wszystko to ona dała mi nadzieję, na to, że mogę dalej walczyć i muszę udać się do Londynu i z nią porozmawiać. Choćby miałaby to być ostatnia rzecz w moim życiu.

11 komentarzy:

  1. Boże płaczę jak opętana. Strasznie mi szkoda Lottie , w końcu zaczęło się jej układać a tu buuuum i taka wiadomość :( Ciekawe jak się potoczy wszystko gdy chłopaki się dowiedzą. Kadi chociaż zaplanowałaś, że tak się ma toczyć ta historia Lottie to wiedz, że świetnie piszesz i każdy twój rozdział jest genialny. I proszę cię nie zaprzeczaj bo to jest prawda ;)Wiele opowiadań czytałam, ale właśnie twoje mnie najbardziej ujęło. To je czytając śmiałam się i płakałam a także przeżywałam każde chwile szczęścia i smutku z Lottie. Dziękuję ci, że stworzyłaś tak wspaniałą historię, która chwyta za wyobraźnię i umysł dostarczając chwil wzruszenia i radości. Kocham Cię normalnie za to, że poświęcasz swój czas i piszesz coś tak wspaniałego. Kocham także to opowiadanie i bardzo będzie mi go brakowało gdy dobiegnie ono końca. Chyba wszystko już napisałam :) DZIĘKUJĘ CI ZA TO OPOWIADANIE! ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. wow, mocna końcówka, szkoda że kończysz opowiadanie :c dobrze że im nie powiedziała, tylko by się nad nią użalali ale w sumie lepiej żeby wiedzieli :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Magia. Magia. Magia.
    Twój styl pisania to czysta magia.
    Wciągasz czytelnika przez wszystkie rozdziały żeby oświadczyć na końcu ze ona długo nie pożyje.
    Przepraszam jestem w strzępkach i nie umiem się wypowiedzieć. Dziękuję że ubarwiasz mi życie. Szkoda że już to kończysz. Czekam na jeden z ostatnich rozdziałów.
    @11puchacz.

    OdpowiedzUsuń
  4. Przepiękne. Super ta rozmowa Lou z Hazzą :)

    OdpowiedzUsuń
  5. kurr..czaki, ryczę.. no rozumiesz, że ja płaczę?! JA?! Boże, to jest piękne, naprawdę nie mogę się nadziwić twojemu talentowi, który odkrył się dopiero teraz. nie znałam cię z tej strony i nie umiem wyjść z podziwu. jeejku, przez chwilę pokochałam 1D i cóż... szkoda, że kończysz, ale tak musi być. wielki szacunek kobieto! ;*

    OdpowiedzUsuń
  6. nie pozwalam Ci konczyc tego opowiadania! ta historia jet piekna ♥ nie wiem jak wpadlas na tak swietny pomysl. zaloze sie ze nie ma drugiego, tak niezwyklego bloga ♥ jestem ciekawa jak zakonczysz to opowiadanie i licze, ze dalej bedziesz pisac jakies opowiadanie bo masz talent :')
    pozdrawiam @karLla136 ♥

    OdpowiedzUsuń
  7. coś czuję wielkie zamieszanie ;)
    bardzo fajny rozdział ;*

    OdpowiedzUsuń
  8. świetnie piszesz!!strasznie sie wciągnęłam w czytanie twojego opowiadania;)szkoda że bd musiało się skończyć..;'(czekam na nn;)pozdr. @i_love_music_PL

    OdpowiedzUsuń
  9. Już myślałam, że wszystko będzie w porządku, a tu proszę - nowotwór -,- Na pewno będzie walczyć i nie podda się chorobie, przecież ma dla kogo żyć :D Zaskoczyłaś mnie tą wizytą u lekarza i wynikami badań, raczej sądziłam, że pozwolisz jej już na szczęśliwe życie :P
    Rozmowa chłopaków przy stole normalnie mnie rozwaliła xD hahaha ;D
    No, no, czyli jak przypuszczałam w Paryżu będzie się działo :P ;D Ja też chcę takiego chłopaka jak Niall! :D *___*
    Czyli teraz Michał przyleci do Londynu, a Lottie tam nie będzie i będzie musiał rozmawiać z Louis'em o.O Ojj, chłopcze, pewnie nie będzie za przyjemnie xD

    A spoko, spoko, wybaczam nieobecność :D Przecież są wakacje i jak każdy potrzebujesz czas na odpoczynek i regenerację xD
    Czekam na kolejny ♥
    ^^

    OdpowiedzUsuń
  10. Klaudia rozdział jest zajebisty.Ty masz dziewczyno talent,dawno nie komentowałam i za to cię bardzo bardzo przepraszam.Nie chce żebyś kończyła tego opowiadania błagam błagam.Za bardzo się z nim związałam.Ubóstwiam go.Kurde i się po płakałam głupia jestem i jeszcze raz pisze ci Klaudia kochanie nie kończ tego opowiadania błagam <3

    OdpowiedzUsuń