Ten rozdział dedykuję Pauli i wszystkim moim wiernym czytelniczką, które czytają te moje bazgroły. ;)
Louis tulił mnie i
próbował uspokoić. Jednak ja nie potrafiłam, przed oczami cały czas miałam
obraz tego chłopaka. Kiedy przypomniałam sobie jak leżał na ulicy cały we krwi,
czułam potworny smutek i poczucie winy. Czułam się tak jakbym straciła kogoś
bliskiego. Znałam go, ale za cholerę nie mogłam przypomnieć sobie skąd. Po jego
słowach mogłam wywnioskować, że ta dziewczyna była dla niego ważna… I wtedy
znowu przeniosłam się do innego świata. Dziewczyna
siedzi na ławce w parku i płacze. Widać, że rzeczywistość ją przerosła. Nagle
podbiega do niej chłopak i przytula. Wszystko będzie dobrze- mówi. Nie, nic nie
będzie dobrze. Oni w ogóle mnie nie zauważają, ja się tak bardzo staram. A Aśka
i reszta one nigdy nie dadzą mi spokoju. Mam dość.-protestuje dziewczyna. Nie
przejmuj się nimi, mamy siebie, porodzimy sobie. Chłopak podwija rękaw od bluzy
i pokazuje tatuaż, a raczej napis na nadgarstku „Forever together”, dziewczyna,
także podwija rękaw swojej bluzki i wskazuje palcem na ten sam napis. Masz
rację Michał poradzimy sobie. Na zawsze razem.
Byłam w transie.
Zastygłam bez ruchu na łóżku. Otrząsnęłam się dopiero, kiedy poczułam, że ktoś
mną potrząsa.
- Lottie to tylko sen,
zły sen- mówi mój brat. Widać, że się o mnie martwi.
Jednak ja go nie
słuchałam. Podbiegłam szybko do biurka i chwyciłam laptopa. Wpisałam w
wyszukiwarkę imię i nazwisko z pomnika oraz kraj- Polska. Chłopcy cały czas
dokładnie obserwują każdy mój ruch. Nie mogę się teraz nimi przejmować.
Wyskakuje wiele stron m.in. odwołanie do Facebooka. Wchodzę a tam zdjęcie tej
dziewczyny i pełno internetowych „świeczek”.
-O ja pierdole- tyle
potrafiłam w tym momencie z siebie wydusić. Zaczynam czytać posty. Są oczywiście w języku polskim, ale ja to
wszystko rozumiem. SZOK. Dowiedziała się, że dziewczyna zginęła 23 czerwca,
została napadnięta w drodze do domu. Wchodzę do folderu z fotkami, na jednym z
nich jest zdjęcie tych tatuaży, które widziałam w wizji, chyba inaczej tego
nazwać nie mogłam. I zdjęcie tej Mileny z Michałem- Podpis: Pamiętaj, że zawsze
będę przy tobie. Boże, twarz tej dziewczyny wydaje mi się bardzo znajoma. I
wszystkie te wydarzenia przedstawione na zajęciach także.
- Lottie kto to jest do
cholery?! Co ty robisz?- próbował dotrzeć do mnie Louis. A co ja miałam mu
powiedzieć, że to jest dziewczyna i chłopak z mojego snu. Oni nie żyją.
Widziałam jak ginie ten chłopak. Przecież to niedorzeczne, uzna mnie za
wariatkę. Nie, nie mogę mu powiedzieć prawdy.
- Koleżanka.-
odpowiedziałam
- Jaka koleżanka?!
Płaczesz przez godzinę, potem masz taki odlot, że nic do ciebie nie dociera.
Siedziałaś tylko na łóżku z oczami tak nie obecnymi, że miałem ciarki, ledwo co
oddychałaś. Przez pół godziny nawet nie drgnęłaś. A jak już wróciłaś, to
biegniesz po laptopa i przegładzasz tablicę i zdjęcia jakieś dziewczyny z
Polski. Co się z tobą dzieję?- zapytał z troską
- Louis ja nie mogę ci
powiedzieć, nie mogę wam powiedzieć. Ale obiecuje, że niedługo się ogarnę i
wróci ta stara Lottie. Tylko dajcie mi trochę czasu. Już jest dobrze.
- Lottie wiesz, że cię
kocham i możesz powiedzieć mi wszystko. Ale rozumiem, nie jesteś jeszcze
gotowa. Mam nadzieję, że ten wyjazd poprawi nasze relacje. I będzie tak jak
dawniej. Poczekam, tyle ile będzie trzeba. Tylko nie odpychaj mnie po raz
kolejny.
- Głuptasie ja ciebie
też kocham. Za bardzo mi na tobie zależy, żeby znowu się stracić.- Kiedy
wypowiedziałam te słowa, przytuliłam Louisa. Braciszek nie chciał mnie
zostawić, więc wyszło na to, że w szóstkę spaliśmy w jednym łóżku. Mimo tego,
że było cholernie ciasno czułam, że powoli wraca ta dawna dziewczyna, która
kochała tych głupków i była gotowa zrobić dla nich wszystko. Powoli
przypominałam sobie coraz więcej zdarzeń z nimi związanych. Wiedziałam, że byli
oni dla mnie kimś ważnym i nie mogę ich stracić. Zasnęłam po raz kolejny z
uśmiechem na twarzy.
Obudziłam się po 12, chłopców nie było już w
moim pokoju. Wiedziałam, że muszę wstać, ale nie miałam siły się podnieść. W
tej chwili moje łóżko było dla mnie azylem, w którym mogłam odpocząć i uciec od
wszystkiego. Jednak wiedziałam, że mam dużo roboty. Musiałam spakować się na
jutrzejszy wyjazd. Na szczęście mama się zgodziła. Nie wiem dlaczego, ale nie
potrafię zaakceptować jej jako matki. Coś blokuje mnie przed okazywaniem jej
uczuć. Nie potrafię tego określić, ale mam wrażenie, że jeżeli się przed nią
otworze, zranię kogoś równie mi bliskiego. To paskudne uczucie, dlatego na
razie nie zamierzam nawet próbować tego robić. Mam nadzieję, że kiedy wrócę po
wakacjach do domu, uda mi się obdarzyć ją uczuciem, ale teraz to tylko pozory,
które staram się stwarzać. Dobra, koniec tego dobrego. Wstałam, wzięłam
prysznic. Zauważyłam, że na dworze jest ładne pogoda. Postanowiłam, że założę
dzisiaj białą bokserkę, różowy sweterek z rękawem ¾ i brązowe bermudy, nałożyłam jeszcze lekki
makijaż i byłam gotowa. Zeszłam na dół, wszyscy byli w jadalni i zajadali się
naleśnikami, jak mniema zrobionymi przez Harrego, bo tylko on z tej piątki
potrafi w miarę dobrze gotować. Stanęłam w drzwiach i przyglądałam się im.
Loczek z moim bratem się przytulali i szeptali sobie coś na ucho, Liam
prowadził z Zaynem zażartą dyskusje na temat tego, co będą robić jak wrócą do
Londynu, natomiast Niall zajęty był jedzeniem. Nawet nie zauważyli jak usiadłam
przy stole obok Zayna. Siedziałam tak dalej i nic nie mówiłam. Ich zachowanie
zaczęło mnie już trochę irytować. Postanowiłam to przerwać.
- Halo jestem tutaj!-
Krzyknęłam. Wtedy cała piątka spojrzałam w moją stronę. Mulat aż przewrócił
kubek z herbatą. Wszyscy posłali mi wrogie spojrzenia.
- Mogłabyś nas nie
straszyć?- zwrócił się do mnie Liam
- Nie chciałam was
wystraszyć, ale siedzę tu już ponad 10 minut, a wy nic.
- Serio?- zapytał mój
braciszek
- Serio, a teraz
przepraszam was bardzo, ale mam na was focha, więc biorę sobie tylko jogurt i
spadam na górę. A tak w ogóle po co ja
się wam tłumaczę.
Wzięłam jogurt i
poszłam do swojego pokoju. Kiedy byłam na schodach usłyszałam tylko, przejdzie
jej, wypowiedziane przez Louisa. Się zdziwisz- pomyślałam. Pierwszą rzeczą na
liście rzeczy, które mam dzisiaj zrobić, było znalezienie walizek. W końcu po
półgodzinie szukania, odnalazłam je na dnie szały w holu. Mogłam równie dobrze
iść do mojego braciszka i się zapytać, ale nie. Teraz tylko pakowanie.
Wypełniłam dwie walizki moimi ciuchami. Miałam drobne problemy z ich zapięciem,
ale mi się udało. Naszykowałam sobie jeszcze torbę, w którą schowam laptopa,
telefon, i-poda, małą przekąskę, portfel i dokumenty. Po trzech godzinach
skończyłam, byłam podnieta. Nie miałam na nic siły. Leżałam tylko na łóżku z
zamkniętymi oczami i cieszyłam się chwilą. Milena
pośpiesz się, bo się spóźnimy na samolot- krzyknęłam jakaś kobieta, Już idę
mamo, odpowiedziała jej dziewczyna. Zeszła na dół z walizką. Nie wiecie nawet
ja jak się cieszę, że w końcu gdzieś razem wyjeżdżamy, a tym bardziej, że
jedzie z nami Michał ze swoimi rodzicami. Ja też się cieszę córeczko- odpowiada
kobieta. Myślałam, że już nigdy niedostane wolnego, ale jak widać, udało mi
się- dodała. Rodzina wyszła z domu i wsiadła do taksówki. A ja patrzyłam jak
samochód oddala się, aż w końcu całkowicie zniknął za zakrętem.
I znowu to samo, nie
mogę pozbierać myśli czuje, że ta dziewczyna jest mi bardzo bliska i łączy mnie
z nią jakaś więź. Z rozmyślań wyrwał mnie krzyk brata, żebym zeszła na dół.
Jednak postanowił przeprosić- pomyślałam. Zbiegłam szybko na dół. Louis stał
przy schodach.
- Masz gościa-
powiedział i wskazał ręką na salon. Poszedł pierwszy, a ja za nim. Kiedy
stanęłam na progu i zobaczyłam jego twarz, zamarłam. To nie mógł być on,
przecież to niemożliwe. On siedział tylko rozłożony na kanapie i szeroko się
uśmiechał.
- Hej, stęskniłem się
za tobą- powiedział, a mnie aż ciarki przeszły. Bałam się go. Chłopaki patrzyli
na mnie ze zdezorientowanymi minami. Jednak ja nie mogłam nic z siebie wydusić.
Poczułam, że wspomnienia sprzed dwóch miesięcy powróciły i strach przed tym, że
po raz kolejny wpadnę w to bagno także.
Od autorki:
Najprawdopodobniej rozdziały będę dodawała tylko w weekendy, bo mam mnóstwo nauki. Wiecie zakończenie i te sprawy :P
Ps. Kolejny rozdział mam już napisany, ale dodam go dopiero jak pod tym postem zobaczę 10 komentarzy. Trochę smutno się robi jak mam 6 obserwatorów i 17 osób zagwarantowało, że czyta a komentarzy jest tak mało. One na prawdę motywują do dalszego pisania.:)
10 komentarzy = Następny rozdział