W konkursie wygrała praca: Anity
tt: @Polish_ Anita
Dziewczyna prowadzi też własny blog z imaginami, serdecznie was zapraszam do odwiedzenia strony, bo warto:
Pierwsza randka Lottie i
Niall’a:
- Babciu, proszę... Opowiedz mi jeszcze raz, jak
poznałaś dziadka! – prosiła błagalnym głosem mała dziewczynka.
-
Skarbie. Przecież znasz dokładnie tę historię, opowiadałam Ci ją setki razy...
– starsza pani siedząca na bujanym fotelu próbowała przekonać wnuczkę do zmiany
decyzji. Jednak, gdy ujrzała smutek w jej oczach, postanowiła zadowolić ją
czymś innym - Ale może chciałabyś
usłyszeć coś, czego Ci jeszcze nigdy nie opowiadałam? – odparła i odłożyła
wełniany szalik z zamiarem dokończenia później.
-
A co to za opowieść, babciu? – zapytała z wyraźnym zaciekawieniem.
- Będzie o naszej pierwszej randce. Pamiętam
to, jakby wydarzyło się wczoraj...
Lottie była już gotowa. Nie wiedziała, gdzie zabierze ją Niall. Powiedział jedynie, że
pokaże jej coś niezwykłego poza miastem. ‘Czyli na pewno nie będzie to jakaś
wykwintna restauracja’ – pomyślała zastanawiając się, czy wybrała odpowiednie
ubrania. Miała na sobie niebieską bluzkę bez ramiączek, jasne jeansy i granatowe
baleriny. Jej rozpuszczone włosy układały się idealnie, tworząc lekkie fale.
Spojrzała na zegarek, który wskazywał piętnastą.
Ostatni raz przyjrzała się swojemu odbiciu w lustrze, uśmiechnęła i ostrzegła:
-
Tylko tego nie schrzań, mała!
Następnie usłyszała dzwonek
do drzwi.
- Przepraszam, że przerywam. Chcę tylko powiedzieć,
że pewnie wyglądałaś pięknie, babciu. Opowiadaj dalej. – poprosiła i zamilkła.
- Owszem. I tak też
się czułam – odpowiedziała staruszka i obdarzyła wnuczkę promiennym uśmiechem –
A więc... Na czym to ja stanęłam? Ach, już wiem...
Pospiesznie zeszła na dół, zmierzając ku drzwiom. Po
drodze przyczepiła na lodówkę kartkę, na której wcześniej napisała: ‘Wychodzę z
Niall’em. Nie wiem dokładnie, o której wrócę. Kocham Was, Lottie.’
Wzięłam głęboki oddech i
otworzyła drzwi, za którymi czekał Niall. Jego niestarannie ułożone i potargane
przez wiatr włosy, szara koszulka i ciemne spodnie sprawiały, że wyglądał na
jeszcze bardziej przystojnego, niż zazwyczaj.
- Witaj Lottie, wyglądasz pięknie – powiedział,
wręczył jej czerwoną różę i pocałował w rękę.
- Cześć Niall. Dziękuję za komplement i za różę –
nie pozostała mu dłużna i odwdzięczyła się całusem w policzek, który
spowodował, że na twarzy chłopaka pojawił się rumieniec.
- Nie chciałem, aby nasza pierwsza randka była
tradycyjnie spędzona w restauracji, lub w kinie, dlatego... Tadam! Dojedziemy
rowerami do tego miejsca – powiedział i gestem ręki wskazał na dwa rowery
stojące przed jej domem.
- Przyznaję, bardzo oryginalnie – włożyła róże do
koszyka i wsiadła na rower – To zdradzisz w końcu, dokąd jedziemy?
- Nie ma mowy! To niespodzianka! Dowiesz się na
miejscu – skwitował i ruszyli przed siebie.
Już dość długo jechali polnymi drogami. Lottie nie
przypominała sobie, by kiedykolwiek była w tej części miasta. ‘O ile ciągle
znajdujemy się w mieście’ – dorzuciła w myślach.
Cały czas rozmawiali, śmiali się i wymieniali
opiniami w różnych tematach. Dziewczyna już dawno czuła, że może z nim
rozmawiać o wszystkim, ale dopiero gdy zaprosił ją na randkę, zaczęła o nim
myśleć, jako o kandydacie na chłopaka.
- Ufasz mi? – zapytał, gdy się zatrzymali.
Spojrzała na niego
podejrzliwym wzrokiem, jednak gdyby chciała, pewnie nie znalazłaby żadnego
powodu, dla którego miałaby mu nie ufać.
- Tak, ufam Ci. Jednak zgaduję, że nadal nie powiesz, gdzie
jedziemy? – powiedziała, a on podszedł do niej z chustą w ręce – I po co Ci to?
- Jesteśmy prawie na miejscu, ale niespodzianka jeszcze
pozostanie niespodzianką – powiedział i zauważył, ze niewiele wywnioskowała z
jego odpowiedzi, więc kontynuował -
Zasłonię Ci oczy. Dla lepszego efektu –
uśmiechnął się tak uroczo, że nie miała siły się z nim spierać.
Lottie stała z zawiązanymi oczami, zdana na pomoc i
wskazówki Niall’a. Wziął ją za rękę i delikatnie pociągnął za sobą, uważając,
aby się nie przewróciła. Serce dziewczyny zaczęło bić mocniej, bo zdała sobie
sprawę ile on dla niej znaczy.
- Jeszcze tylko kawałek... Uważaj, schyl głowę... – mówił z
taką troską, że mogłaby go słuchać godzinami – Jesteśmy na miejscu. Teraz
zdejmę Ci opaskę. To, co zobaczyła
po otwarciu oczu przeszło jej najśmielsze oczekiwania. Znajdowali się na
polanie, która była zakryta gałęziami ogromnych, rosnących w koło wierzb. Przed
nią było jeziorko, do którego z małego wodospadu ukrytego w skale spływała
woda. Przyglądała się temu wszystkiemu w ciszy i z otwartymi ze zdziwienia
ustami.
- Tu
jest przepięknie! Jak znalazłeś to miejsce?
- Tata zabierał mnie tu, gdy byłem mały. Mówił, ze
to miejsce jest magiczne, wyjątkowe... – ponownie ujął jej dłoń i zaprowadził
na koc, którego wcześniej nie zauważyła – Powiedział mi także, że o istnieniu
tego miejsca wie niewiele osób i lepiej, aby tak zostało, żeby trwało w
nienaruszonym stanie – mówił patrząc jej głęboko w oczy – Poprosił mnie o jedną
rzecz. Chciał, abym przyprowadził tu dziewczynę, która wiele dla mnie znaczy i
jest dla mnie najważniejsza... – zawahał się na chwilę, jednak zachęciła go
uśmiechem do mówienia dalej – Dlatego jestem tu z Tobą. Jesteś dla mnie wszystkim,
Lottie...
W oczach wzruszonej
dziewczyny pojawiły się łzy szczęścia. Zbliżyła się do niego tak, że ich usta
dzieliły milimetry, a ta odległość stawała się coraz mniejsza. W końcu ich usta
się spotkały.
W ty momencie byli najszczęśliwsi na świecie. Tyle
czasu zwlekał, aby jej to wyznać, aż nareszcie zdobył się na odwagę. Teraz
liczyli się tylko oni. Lottie mimo młodego wieku przeszła wiele, nawet zbyt
wiele... Spotkało ją tyle nieszczęścia, bólu, cierpienia... Teraz nareszcie
jest szczęśliwa, z tym, który był przy niej jako przyjaciel. Zasłużyła na to
szczęście. On także zasłużył.
- Kocham Cię, Lottie.
- Ja również Cię kocham, Niall.
Spędzili na tej polanie resztę dnia. Wygłupiali się,
śmiali, żartowali. Rozmawiali o wszystkim, a za razem o niczym. Żadne z nich
nie zapomni tego dnia. Dnia, w którym tak wiele się zmieniło... Dnia, który
odtąd będzie ich rocznicą...
Trwali w swoich objęciach, oglądając wspaniały
zachód słońca, które po chwili znikło za horyzontem, ustępując miejsca
księżycowi, który oświetlił ich swym blaskiem...
- I to koniec opowieści, wnusiu. Od tamtej pory nic
się między nami nie zmieniło. Oczywiście były kłótnie, rozstania i powroty, ale
zawsze kończyło się dobrze. W każdą rocznicę chodzimy na tą polanę, która była
pierwszym świadkiem naszej miłości, to taka nasza tradycja.
- To było piękne! – wyznała, ocierając chusteczką
łzy – Babciu? – w jej glosie było słychać wahanie - A czy nie boisz się, że kiedyś będziecie
musieli się rozstać?
- Oczywiście, że boję się tego dnia. Jednak wiem, że
najwspanialsze chwile w życiu spędziłam z Twoim dziadkiem Niall’em i nic nie
jest w stanie sprawić, bym o tym zapomniała. Zawsze będziemy się kochać, nawet,
gdy już nas zabraknie na tym świecie. Będziemy patrzeć na Ciebie z nieba i
pomagać w trudnych chwilach, kochanie – odpowiedziała Lottie tuląc wnuczkę, a
następnie zabrała się do skończenia dziergania szalika.
Koniec ^^
Od autorki:
Twoja praca mnie naprawdę urzekła. Była inna niż wszystkie i tak cholernie działała na emocje, tym bardziej, że opowiadanie skończy się w tragiczny sposób i to nie będzie miało miejsca. możesz nie wierzyć, ale płakałam. Tak płakałam, bo zdałam sobie sprawę, że zakończenie tego opowiadania tak bardzo obiega od waszych wyobrażeń. Dziękuję Ci bardzo za udział. I gratuluję wygranej. Zdobyłaś moje serce tym opisem.
Następny rozdział na blogu pojawi się już w czwartek, więc zapraszam was do odwiedzenia mojego bloga właśnie w tym dniu. Do następnego!
Kadi ♥
Proszę Was Komentujcie. Zależy mi na waszych opiniach :)